Przy pierwszym porodzie miałam nacinane krocze przy drugim położna nacieła mi w tym samym miejscu.. teraz czeka mnie trzeci i nie wiem co zrobią.. czy natkną w tym samym miejscu czy w innym. Wiem że ta skóra po nacięciu jest mniej rozciągliwa i mało elastyczna
ja nie mialam przy 1 porodzie nacinanego krocza, a peklo mi, przy 2 odrau hcce zeby nacieli mi je. nie mam zamiaru meczyc sie znowu 12h z porodem
Przy pierwszym porodzie miałam i nacięcie i pęknięcie, goiło się kiepsko, kilka miesięcy wyjętych z życia, dlatego drugie miałam CC. Nie wyobrażałam sobie znowu przez to przechodzić.
Mięśnie kegle ćwiczyłam regularnie, bo po pierwszym porodzie miałam problemy z nietrzymaniem moczu, niestety ćwiczenia nic nie dały. Zrobiłam kilka laserowych zabiegów i dopiero był efekt.
U mnie masowanie krocza dało tyle, że nie pękłam w miejscu gdzie masowalam, tylko w środku pochwy i troszkę na wargach. Na szczęście goiło się dobrze a rana nie sprawiała mi dyskomfortu. Tylko szwy trzymały mi się bardzo długo aż 5 tygodni.
Też mam problemy z nietrzymaniem moczu po porodzie, ale już przed porodem miewałam z tym problem. U mnie problemem jest to, że ciągle spinam te mięśnie i są przez to przeciążone. Jak ćwiczę to jest lepiej, ale jak odpuszczę trening kilka dni z rzędu to problem wraca.
Pierwsze dziecko rodziłam w 2008 r i niestety doszło do rozerwania krocza 4 stopnia. Nie zapomnę tych 14 godzin walki i komentarza położnej „nareszcie„ jak dosłownie mnie rozerwało, bo pęknięciem trudno to było nazwać. Drugie w 2012 r i wyprosiłam nacięcie i było o wiele lepiej, przy trzecim (2014) dałam łapówkę położnej zeby mnie nacięła od razu i dość mocno, oczywiście lekarz wykrzykiwał że nie ma potrzeby. Urodziłam w 30 minut.
Lekarze moim zdaniem demonizują nacinanie i mówiąc wprost chcą żebyśmy bardziej cierpiały będąc rozrywane niekontrolowanie.
Inxa o tym, żeby nie nacinać bardziej mówią na portalach i fizjoterapeuci.. osobiście uważam, że to wszystko zależy od sytuacji. Kiedy trzeba to powinno być nacięcie, ale kiedy nie ma takiej potrzeby to żeby nie robiło tego rutynowo.
Ja przy pierwszym porodzie byłam nacieta przy drugim nie bo ochrona krocza itd niby pękłam tylko minimalnie ale otarcia musieli mi zszyć i nie wiem co gorsze ale chyba wolała bym być nacieta
Annikaa, 4 stopnia?! Nawet sobie tego nie wyobrażam.. Ja miałam 3 stopień i myślałam, ze już nigdy nie będę normalnie funkcjonować:(..
Rutynowe nacinanie naprawdę nie jest potrzebne, bo często kobiety rodzą nawet spore dzieci bez pęknięcia a tak mamy niepotrzebną ranę. Moja koleżanka, chociaż drobna urodziła prawie 4 kg dziecko bez pęknięcia. Ja znów trochę popekalam, ale że to były pęknięcia głównie w środku, to mogłam normalnie siadać, załatwiać się i kompletnie w niczym mi ta rana nie przeszkadzała. Wszystko zależy na jaką położną trafimy, bo dobra położna potrafi ocenić czy krocze wytrzyma i zrobić nacięcie w odpowiednim momencie jeśli jest potrzeba.
Przed porodem regularnie wykonywałam masaż by uniknąć nacięcia krocza. W planie porodowym miałam wpisaną ochronę krocza jednak z góry zaznaczyłam, że jeśli położna uzna, że dla mojego dobra lepiej będzie wykonać nacięcie to ma to zrobić. Niestety okazało się, że z pięknych planów porodowych zostały nici. Rodziłam 16h, ostatecznie byłam nacięta a finalnie wykonali mi vacuum przy którym dodatkowo pękła mi szyjka macicy. Ból w trakcie porodu był nie do opisania ale to co przechodziłam przez kolejne miesiące gdy rana się goiła, było jeszcze gorsze. Finalnie, dzięki pracy z fizjo uroginekologiczną blizna jest widoczna ale niewyczuwalna i nie przeszkadza mi przy normalnym funkcjonowaniu ale strasznie boję się drugiego porodu. Teoretycznie, mam wskazania do CC ale w praktyce nie wiem co gorsze jeśli chodzi o proces dochodzenia do siebie po porodzie.
Blw nie dziwię się, że pozostał strach. Musiałaś dużo przejść.
Teoretycznie poród naturalny jest lepszy niż cc w kontekście dochodzenia do siebie. Jednak są kobiety, które lepiej wspominają CC i szybko wstają na nogi po tej operacji. Trzeba wybrać to co jest lepsze dla nas samych.
ja wlasnie 2 porod chcialbym rowniez naturalnie ale obawiam sie ze nie bede w stanie sie tak szybko zregenerowac jak przy 1szym
Ja jestem właśnie z tego grona, dla którego CC było super, po 8 godz już byłam na nogach, w ogóle szybko doszłam do siebie. Natomiast SN tragedia, kilka miesięcy po porodzie wyjętych z życia..
Tak naprawdę nie da się przewidzieć przebiegu porodu..
Anoosk nigdy nie wiadomo jak będziemy się czuć po porodzie. To co możemy zrobić to zadbać o dietę, suplementy, wysypianie się. I jeżeli nie ma zagrożenia to naprawdę warto ćwiczyć przez całą ciążę, chodzić na spacery. To dużo daje w kwestii dojścia do siebie po porodzie. A i rodzić jest łatwiej, jeżeli pozostaniemy w formie.
Każda kobieta jest inna i każde ciało jest inne ja przy obu naturalnych porodach czułam się świetnie 4 godziny po porodzie poszłam się wykąpać sama
Karoliga, masz rację. Każda z nas jest inna i nasze ciała inaczej reagują.
Nie miałam wiec nie odpowiem z własnego doświadczenia.
Mogę polecić wizytę u fizjoterapeuty urologicznego lub osteopaty który pokaże ci ćwiczenia aby do nacięcia nie doszło. Na pewno ćwiczenia na piłce i masaż krocza.
Obecnie w szpitalach dużo mówi się o ochronie krocza więc może trafisz na super położną lub sam poród przebiegnie tak, że iw będzie trzeba ingerować. Życzę powodzenia i dużo siły <3
Też na szczęście szybko doszłam do siebie. Mam nadzieję, że jeśli przyjdzie mi jeszcze kiedyś rodzic to będzie podobnie.
A wizyta u fizjoterapeuty jest dobrym pomysłem, bo fizjoterapeutka może nam również pokazać jak oddychać w czasie porodu i jakie pozycje możemy przyjmować.
Ja też mam nadzieję że jak urodzę to szybko dojdę do siebie
Pamiętajmy też o tym jak wiele działa "glowa". Także trzeba nastawiać się pozytywnie.