Nie trzymali nas tyle tylko i wyłącznie ze względu na wagę ale chciałam podkreślić to ,że w momencie pobytu z synkiem w szpitalu takie odnosiłam wrażenie,że ta waga to jest coś nie do przejścia jeżeli nie wróci stan urodzeniowy.Nawet te młode położne na głos później mówiły,że niektórzy neonatolodzy to tragedię robią z tego jak dziecku ubędzie te 100g.
Ja raczej nie liczylam ile synek wazy i go tak nie mierzylam wiem tylko ze w szpitalu po pierwszej dobie smialy sie pielegniarki i lekarka ze co wchodza to ze ja karmie synka i ze powinien przytyc ok. 40-50gram a ze bardzk ladbie przytyl bo az 100g;-) smialy sie po kim taki apetyt jak mama taka drobinka a mam 155 i 41kg;-) potem polozna mowila ze jak do tygodnia albo chyba dwuch jak dobrze pamietam to mowila ze jak podwoi swoja wage urodzeniowa to juz duzo i ze w tedy juz nie trzeba budzic do jedzenia tylko dawac na zadanie jak dziecko bedzie sie domagalo a dopuki nie podwoi to trzeba budzic co ok.2-3godz…tak mowila moja polozna.
To prawda lekarze bardzo pilnują wagi. Żeby nie spadła więcej niż 10%