Jak czerpać radość z przebywania z dzieckiem? Gdy wokół tyle problemów, różnych zajęć do zrobienia, problemów ze sobą?
Ja mam niestety ten problem, że nie potrafię usiedziec w miejscu
, ciągle jest coś do posprzątania, ugotowania, zakupy, praca itp itd. Gdy bawię się z synem to trwa kilka minut i już idę i robię coś innego, bo wszystko wydaje mi się bardzo ważne.
Myślę, że gdy będzie posprzątane, wszystko dopięte na ostatni guzik to wszyscy będą szczęśliwi. Wygląda to tak, że syn biega pod nogami, a ja ciągle coś robię.
Nawet jak idę z nim na spacer to zawsze muszę mieć jakiś cel... Przeważnie to zakupy.
Chciałabym czerpać radość z przebywania z małym, chciałabym się z nim długo bawić, oglądać jak się cieszy itp. Niestety nie potrafię tego robić... Nie hejtujcie proszę, i tak czuję się już jak najgorsza matka na świecie. Po prostu nad tym nie panuje, codzienność mnie przerasta i mam problem ze sobą ...
Oj miałam tak przez dość długi czas po urodzeniu syna. Jak on spał to ja musiałam coś nadrabiać, sprzątać itd. Z czasem zaczęłam to olewać, poświęcałam czas jemu bo uznałam, że co by nie robić to brud i robota nie uciekną a chwile z dzieckiem tak. Ciężko mi było się przestawić ale się udało. Bawiłam się z nim gdy nie spał a na drzemkach czytałam książki, nadrabiałam internet, coś tam sobie tworzyłam.
Sprzątałam później jak wstał i się kręcił wokół lub go angażowałam. Pralkę razem ładowaliśmy i mi ją włączał :)
No trzeba było czasu na akceptację, że nie zawsze dom musi lśnić...
U mnie to zależy od dnia… Jak wieczorem stwierdzam, że za mało czasu spędziłam z synem to zaczynam żałować i na drugi dzień nadrabiam. I tak w kółko… najgorsze, że ten czas tak szybko leci i dzieci rosną za szybko i te najpiękniejsze chwile i to jak dorastają i uczą się nowych rzeczy może przelecieć nam jak przez palce ;(
Tak właśnie tak jest... człowiek czasami zalatany a czas ucieka nie ubłaganie..
Często po porodzie nakładamy na siebie presję, że musimy mieć wszystko ogarnięte na tip top. Ugotowane, posprzątane, wyprane, itp.. Jakby to definiowało jakimi jesteśmy matkami - czy mamy przetarte blaty. Muszę to, muszę tamto... A to guzik prawda, bo naprawdę się dziura w niebie nie zrobi, jak raz nie pościerasz kurzy, albo zrobisz naprawdę szybki obiad. Patrzę na swojego synka, który jest jeszcze bardzo malutki, ale myślę sobie, że każdy jego przeżyty dzień przybliża go do dorosłości. Ten dzień mija bezpowrotnie, już nie przeżyjemy go z dzieckiem drugi raz. Dlatego rzucam szmatę w kąt i spędzam te cenne chwile z moim chłopcem. Posprzątam później :)
Dla mnie dzieci na pierwszym miejscu reszta poszła w odstawkę.
Bardzo ciężko jest się do tego przyznać, ale niestety mam tak samo i walczę z tym codziennie, przez jakiś czas jestem na takim etapie ze wstaje rano i mowie sobie ze "musze" zrobić napewno obiad bo corka je uwielbia a reszta w odstawke, czasami mi wychodzi a czasami nie i tak samo później jak dzieci śpią i na nie patrze to żałuję czegoś. Napewno byłoby mi łatwiej z tym walczyć gdybym mieszkała daleko od teściowej, bo niby mowi do mnie daj spokój ile można sprzątać a potem coś głupiego wypali zwłaszcza przy jakiś gościach, ja niestety się tym przejmuje tak już mam.
Podsumowując to uważam że tego nie da się oduczyc z dnia na dzień tylko wymaga to dłuższego czasu i wsparcia. Mi może udałoby się to gdybym miała wsparcie w mężu i by mi pomógł w niektórych czynnościach No ale tak nie jest bo bardzo długo pracuje.
Matka Polka, mi się teraz nie chce sprzątać angażuje trochę chłopa ale chłop jak chłop. Nie umie.
Ja podobnie jak dziewczyny, odpuściłam wiele rzeczy typu sprzątanie, porządki i aby było na tip top. Już od dawna stwierdziłam,że są ważniejsze sprawy. Odpuściłam bo sama siebie tym dobijałam. Ledwo żyłam po całych dniach, byłam smutna i przygnębiona bo przemęczona. Gdy dałam na luz w końcu poczułam radość z macierzyństwa.
Właśnie tak jak dziewczyny tutaj piszą często szczególnie po samym porodzie nakładamy na siebie taką presję że wszystko musi być idealnie zrobione ze wszystkim chcemy sobie poradzić sane broń Boże żeby nikt nam nie pomagał jesteśmy przemęczone tą sytuacją czujemy się bezsilne ale kosztem snów lub spędzenia czasu z dzieckiem wolimy zająć się sprzątaniem. Naprawdę świat się nie zawali jeżeli przez jakiś czas nasz dom będzie w nieładzie każdy mądry człowiek który nas odwiedzi wiedząc że mamy maleńkie dziecko po prostu to zrozumie ale jeżeli ktoś nie potrafi tego zrozumieć to już jego problem . Ja również jestem z osób które lubią mieć wszystko porobione dopięte na ostatni guzik zawsze ugotowane posprzatane teraz przy posiadaniu dziecka troche się to zmienilo wiadomo że na ile jest to możliwe to sprzątam ogarniam i skreślam codziennie te obowiązki domowe natomiast nie robię tego za wszelką cenę dla mnie ważniejszy jest czas spędzony z dzieckiem jeżeli raz nie ugotuje obiadu w ciągu dnia tylko zrobię coś na szybko dopiero wieczór gdy mąż wróci z pracy i będzie w stanie zająć się chwilę małym albo jeżeli czasem nasze łóżko do południa będzie niepościelone i w totalnym nieładzie bo mały akurat jest lekko przeziębiony i potrzebuję tego aby spędzić ze mną dzień na tym łóżku przytulając się to po prostu to robimy dziecko i rodzina według mnie jest najważniejsze czasem To wszystko siedzi też za bardzo w naszej głowie my za dużo od siebie wymagamy My nie potrafimy wyluzować wydaje nam się że każdy kto przyjdzie do naszego domu i zobaczy że mamy bałagan będzie nas oceniał. Może i racja ale tak naprawdę co nas powinno to obchodzić nikt za nas życia nie przeżyje nikt za nas dziecka nie wychowa to my czasami musimy wrzucić na luz a wtedy zaczniemy się cieszyć tym macierzyństwem w pełni tak jak należy
Mój tam jak widzi że się nie wyrabiam to i poprasuje, pranie nastawi, podkurza, podłogi pomyje. Wczoraj nawet lustro umyl
Kurcze ja mam ten sam problem,że teraz jets tyle roboty ciągle coś w mojej głowie światełko sie zapala ,że jesvze to i tam nie zrobione..jaki typ jestem, że nie lubię nic odkladac na później. Niestety teraz się nie da i zlew jest pełny brudnych garów,ale no nic nie zrobię. Życie z dwojka mi pokazało,że muszę odpuścić choć czasem mi ciężko i mąż mi ciągle powtarza,że muszę odpuścić i poczekać aż on to zrobi bo inaczej się nie da.
Ważne że jesteś dobra matka. Każda z nas ma prawo do odpoczynku a nie latania, sprzątania, gotowania itd
Mazia dokładnie pozmywać czy posprzątać można później. Zdąży się jeszcze lepiej dzieciom czas poświęcić jak tego potrzebują. Przecież nie będziemy sprzątać i słuchać płaczu dziecka
Tak właśnie ja wszytko próbuje zrobić jak córka spi. Ale czasami się nie da bo jeszcze jest dwóch synów;))
Nie dajmy się zwariować:) od kurzu czy brudu nikt jeszcze nie umarł:)
Anoosk chyba że ktoś ma alergię na kurz to wtedy niestety trzeba więcej i częściej sprzątać
I mnie w bloku teraz robią remont to taki hałas od 2 tygodni że można zwariować
U mnie na przeciwko bloku stawiali blok. Także hałas i kurz w jednym.. już w sumie blok stoi.. Teraz pewnie będą ocieplać, okna i wgl.
Ja jak miałam jedno dziecko to robiłam wszystko zaraz po wstaniu. Córka w tedy zawsze się sama bawiła i miałam czas zrobić to. Obiad albo mi się w tedy udało albo na jej drzemce,ale teraz nie ma szans. Ciągle na rękach synek bo on nieodkladalny