Zdecydowanie się zgadzamy, to bardzo indywidualna kwestia
Jasne, że tak! Najważniejsza jest gotowość dziecka
Można to poznać po tym, że potrafi zadbać o swoje rzeczy, ubrać się odpowiednio do pogody, przypomnieć sobie o higienie i powiedzieć, gdy czegoś potrzebuje
Ja też uważam, że najważniejsze są indywidualne predyspozycje czy to chodzi o samodzielny wyjazd, pierwsze kroczki czy odpieluchowanie, jeśli dziecko jest gotowe w wieku 7 lat (uważam to za takie minimum) to super a jeśli w wieku 12 czy więcej też jest ok.
dokładnie to wszytko zależy od dziecka, nigdy na sile my mamy bardzo znamy swoje dzieci i często wiemy czy będą czuly się komfortowo
Tak dokładnie wiemy co dla naszych najbliższych jesst dobre
Dokładnie, nikt tak nie zna bliskich jak my sami
Tak my najlepiej znamy nasze dzieci
Pół kolonie to takie przygotowanie do prawdziwej koloni. Tam dziecko musi liczyć samo na siebie. Wiadomo jest pani ale w nocy pani już śpi. Myślę że 10 lat to minimum wiem po sobie a też byłam ogarnięta. Umiałam sobie nawet bluzkę wyprasować
Tylko nie masz wrażenia że jak my byliśmy dziećmi to musieliśmy wszytsko ogarniać szybciej bo nikt nam pod nos nie podstawiał
Dokładnie , kolonia wymaga więcej samodzielności.
Tak było. Sami musieliśmy być samodzielnie dużo wcześniej. Ja chodząc do 2 klasy wracałam do domu sama piechotą 2 km. Teraz ? No gdzie dziecko puścić. Mama albo tata podjedzie wsadzi do samochodu i tyle. Bez telefonów trzeba było kombinować co zrobić a teraz telefon do mamy i wiadomo co i jak
Myślę, że dużą rolę odgrywają też tutaj kontakty z rówieśnikami, dzieci chętniej wyjeżdżają wraz z przyjaciółmi, ulubioną Panią. Relacje rówieśnicze i podejście kadry są mega ważne, bo nawet starsze dziecko które wydaje nam się być gotowe, może nie chcieć jechać na żaden wyjazd, kiedy nie potrafi budować relacji lub kiedy jest ofiarą hejtu - co niestety jest przekleństwem naszych czasów.
Strach teraz dziecko samo puścić
To prawda, kiedyś wszystko było inaczej więcej samodzielności i kombinowania. Teraz dzieci mają wygodniej. Czasy się zmieniły
To prawda, dużo zależy od grupy i opiekunów. Dobre towarzystwo zachęca, a brak akceptacji mogą zniechęcić.
U mnie na osiedlu często widzę jak dzieci wracają same ze szkoły, całą drogę przez telefon z mamą rozmawiają. Ale ja bym się bała tyle aut jeździ, nie mogłabym spokojnie usiąść, wiedząc, że wraca samo.
Ja też bym się bała. Jak już się jednak coś wydarzy złego to nie cofnie się czasu
Dokładnie, masz rację…
Jeny ja to się chyba zapłaczę jak mój syn pojedzie hahah