Pomoc babci przy noworodku

Koniecznie postaw granicę! Ja wiem że to trudne bo jak powiedzieć mamie ale zrób to bo będziesz sie męczyć i ta relacja stanie sie kiepska bo będziesz mieć tylko złość i frustrację w stosunku do mamy. Mnie moją czasem tak wkurza tym swoim gadaniem i zachwianiem ale widzę że jak też tak sie trochę na nią pozloscilam i ujrucilam pewne zachowania i lekko odizolowała na chwilę to przemyślała że nie powinna czasem czegosc mówić itd. powiedz mamie szczerze że potrzebujesz po urodzeniu sie dziecka pomocy od tej do tej godziny i pozneij wraca mąż/partner i już dacie sobie radę, spróbuj :wink:trzymam kciuki za twoją asertywność w tym temacie

2 polubienia

Dzięki za terapię dziewczyny :smile: czuje że dużo tu leży po stronie mojego braku asertywności i bardziej pokazuje emocjami niż mówię, ale nie umiem nieraz podejść do tematu bo już się spodziewam jak zareaguje. Czasami nie da się załatwić tematu normalnie jak z dorosłym, ale też muszę zawalczyć o siebie i swoją rodzinę bo jestem dorosła i mam prawo się mamie postawić :see_no_evil:

4 polubienia

Bardzo dobrze! Ja czasem też sie ugryzę w język choć bym chciała coś powiedzieć dosadnie ale wtedy robię dwa wdechy i zastanawiam sie jak wyrazić sie bez większych emocji ale jednak tak by ktoś zrozumiał. Choć nie ukrywam mój charakter jest ciężki i czasem jest na ostrzu noża :sweat_smile:

Powodzonka! :smiling_face_with_three_hearts:granice trzeba stawiać chociaż nie zawsze to jest łatwe i trzeba to robić z wyczuciem, żeby zaraz nie rozpętała się awantura :hear_no_evil:

1 polubienie

Ja rzadko kiedy się w język gryzę :rofl::rofl: jak mam coś do powiedzenia to powiem :rofl:

1 polubienie

W porównaniu do Was wszystkich to ja się cieszę, że mam teścia :joy::rofl:tzn mam też teściową,mieszkamy razem w jednym domu,my na poddaszu,oni na piętrze, ale głównie przebywają w piwnicy,bo tam teściowa ma swoją kuchnię, niestety z teściową to różnie bywa :face_with_peeking_eye: ma 3 wnuków,samych chłopaków,u nas urodzi się kolejny 4 chłopak :sweat_smile:ona wogóle nie jest pomocna przy dzieciach, chętniej ugotuje obiad,czy posprząta, ale jak tylko zostaje się z wnukami to dostaje nadciśnienia,nagada się, próbuje nimi rządzić,oni się nie słuchają i później musimy wysłuchiwać jaka to ona zmęczona… Wyobraźcie więc sobie, że przez ostatnie miesiące jak robimy remont naszego poddasza,ona ani razu nie przyszła pomóc,albo chociaż zapytać czy mi w czymś pomóc,a moja mama mieszka 150km odemnie,pracuje czasami też w weekendy i brała specjalnie wolne, żeby przyjechać i mi pomóc, chociażby rzeczy pochowac do kartonów, przenosić,żebym nie dźwigała, a teściowa marudziła tylko mojemu mężowi jak malarze o 23 kończyli robotę i wychodzili przez jej piętro (bo tam mamy wyjście z domu)ja byłam w pierwszym trymestrze i ciągle spałam i wymiotowałam, że zostawiają jej ślady na podłodze i kto to będzie sprzątał?! Więc musiałam wstać i ledwo włócząc nogami wycierać jej tą podłogę (gdy mąż był w pracy) żeby przypadkiem znowu nie narzekała… Ogólnie to czepia się wszystkiego, więc całe szczęście że mój teść jest zupełnie inny,dzieciaki go uwielbiają :smiling_face_with_three_hearts:i jak tylko urodzę drugie dziecko,to wiem że starszy będzie cały czas chodził za dziadkiem i nic mu się złego nie stanie :heart: oczywiście sprawa z moją teściową wygląda całkiem inaczej od strony jej córki, która się wogóle nie patyczkuje, zostawia jej dzieci kiedy chce,jak są chore to ona L4 nie bierze tylko podrzuca mamusi i strasznie mnie to irytuje,bo ja mieszkam pod tym samym dachem i zauważyłam że w tej kwestii nie mam wogóle nic do powiedzenia… Ale to nie jest tak że siedzę cicho i milczę,ja bardzo często dyskutuję i sprzeczam się z teściową,ona dobrze wie że w każdej chwili możemy się wyprowadzić i się tego boi,mamy swoją działkę i moglibyśmy zacząć budowę, ale mój mąż dużo zainwestował w firmę, która jest na ich podwórku, bardzo dużo czasu tam spędza i ja stwierdziłam parę lat temu, że wolę być z kimś w domu i mieć go na zawołanie niż mieszkać sama w szczerym polu pod lasem. Owszem nie mieszkam na swoich warunkach,nie raz narzekam, ale z drugiej strony ta pomoc jest,mniejsza czy większa ale jest, więc droga autorko posta całkowicie Cię rozumiem, ale pamiętaj że przy takich maluchach,a dodatkowo przy 2,5latku będziesz miała masę pracy i nawet babcia, która jest “zbyt często” może okazać się bardzo pomocna tylko stawiaj granice i mów otwarcie co Ci się nie podoba i tyle samo słów używaj wobec podziękowania za wkład jaki babcia okazuje Tobie i wnukom​:heart:

1 polubienie

Jakbym o sobie czytała , bardzo ZA DUŻO było moich rodziców kiedy urodziłam dziecko , codziennie znajdowali jakiś powód żeby wejść do mnie do domu z wizytą . Tego było za dużo . A starszak przy nich dosłownie pajacował bo inaczej tego nazwać się nie da . Podważali to co ja mówiłam do syna ale wkoncu już nie wytrzymałam i powiedziałam im wprost jakie są zasady W MOIM domu , czy to coś dało ? W moim domu tak , ale jak syn jest u nich to ma pozwalane na wszytsko . Plus jest taki że nie przychodzą non stop bo powiedziałam że jak będę potrzebować pomocy to powiem wprost ale muszę odpocząć w domu sama z moją rodziną . Trzymam za Ciebie kciuki bo wiem jakie to jest męczące

1 polubienie

Mi też ciężko ograniczyć tą obecność bo “przejęłam” dom rodzinny, rodzeństwo wyjechało, a mamie było ciężko samej utrzymać taki duży dom i zamieniliśmy się z nią mieszkaniem które mieliśmy z mężem. Mimo tego, że prawnie jesteśmy wymienieni to wydaje mi się że ona nie traktuje domu jako mojej prywatnej przestrzeni :roll_eyes:

Ale Cię rozumiem To naprawdę trudne, kiedy mieszka się tak blisko i trzeba lawirować między wdzięcznością a własnymi granicami. Dobrze że masz wsparcie męża i teścia I masz rację, czasem nawet ta „nieidealna” pomoc też jest jakimś odciążeniem, zwłaszcza przy dzieciach.

1 polubienie

Oj tak, to bardzo częste :pensive: Jak babcia ma wnuki na co dzień to ta magia spotkań trochę się rozmywa zamiast wyjątkowych chwil robi się codzienność i czasem zwyczajnie człowiek ma dość. A z drugiej strony jak kontakt jest słabszy, to później trudno to odbudować, bo dziecko już ma swoje przyzwyczajenia

1 polubienie

Tak, czasem mniej znaczy więcej. Lepiej, żeby spotkania były naprawdę fajne niż codzienna rutyna, która męczy.

1 polubienie

Moja mama siedziala na przeciwko mnie kiedy sciagalam pokarm . Tak patrzy i patrzy i nagle wypala " wiesz co Ci w ogole nic nie leci . Ona jest ciagle glodna " (tak mala przybiera na wadze wzorowo i tak mama naogladala sie filmikow na facebooku z reklam laktatorow jak dziewczyny wyciagaja ze stanika po 3 pojemniki w 5 minut :roll_eyes:)
Ja sie ciesze ,ze moja tesciowa mieszka 800 km dalej bo chyba bym nie zniosla takiego combo
@Kiidsweet tak tu sie zgadzam , gdy dziadkowie sa za blisko i za czesto to zaciera sie ta wyjatkowosc . Widac to np po wnukach mieszkających gdzies w innym miescie , i niby wie czlowiek ,ze kochaja tak samo i jedne i drugie to jakos tak przykro sie na to patrzy

1 polubienie

Ta obserwacja karmienia jest irytująca bo człowiek się stresuje, a takie zachowanie jeszcze gorzej na nas wpływa. Ja miałam wrażenie na początku jak się urodziła córka (pierwsza wnuczka) że nie urodziłam jej tylko “dla siebie”. Wiadomo że babcia się cieszy, ale mogłaby się też dać nacieszyć mamie pobyć samej z dzieckiem w takiej chwili jak karmienie a nie być atrakcją jak małpa w zoo :woman_facepalming:t3:

Taak , tym bardziej , ze z tym karmieniem to wiadomo jak bywa . Karmienie na zadanie , czyli czasem zlapie Cie na miescie , czasem w samochodzie , czasem w restauracji i jak czlowiek jest w koncu w domu , chce zaznac troche intnosci to przychodzi ktos z rodziny i obserwuje . A wiadomo , ze w trakcie karmienia nie wstaniesz i nie wyjdziesz do innego pokoju . Dziwi mnie , ze inne kobiety nie maja takiego wyczucia , przeciez tez przez to przechodziły

Jezu to przyglądanie się jest tragiczne. I komentarze „a może pokarm masz chudy, nietreściwy?” :woman_facepalming: mi babcia męża jak przystawiałam małego aż łeb włożyła prawie między nas bo chciała zobaczyć czy mam małe czy duże brodawki XD

1 polubienie

Wiesz co , my chyba mieszkamy w 1 domu i mamy wspolna rodzinke :rofl: no te same slowa byly . Jeszcze "karm jak najdluzej , niczym sie nie stresuj bo pokarm stracisz " a chodza za mną i wymyslaja mleko nie tresciwe . Tobie tez atakowali woreczki zeby sprawdzic czy tluste i czy sie rozwarstwilo ? :rofl::see_no_evil:
Wedlug niej masz male czy duze :rofl::rofl::rofl: boze aż śmiechłam na glos :rofl:
Jak sie to opowiada po czasie to jest smieszne ale domyslam sie ,ze wtedy nie bylo :see_no_evil:
Dodatkowo moja babcia czyli prababcia małej liczyla mi kropelki w laktatorze , no i standard ze chyba mleka nie mam

Haha o matko, szalone to zachowanie :joy::face_with_peeking_eye: ale uśmiać się z tego wszystkiego można.:joy: Tekst typu “za chude mleko” to chyba standard​:stuck_out_tongue_winking_eye: ja też to słyszałam zarówno od mamy i od teściowej, choć od każdej po jednym razie, bo chyba każda z nich po moim podsumowaniu i wyjaśnieniu, że nie ma czegoś takiego, jak za chudy pokarm, w połączeniu z moją miną “mówiąca więcej niż tysiąc słów”, zadziałały na tyle skutecznie, że więcej nie odważyły się tak mówić :stuck_out_tongue_winking_eye::joy:
Ale kobietki nie przejmujmy się takim gadaniem, bo najważniejsze, że są teraz wyliczone normy przybierania na wadze, dzieciaczki albo nam położna waży, albo możemy zrobić to same, policzyć i być spokojne, że wszystko jest w normie,.że dzidziuś przybiera, a z mleczkiem wszystko okej :muscle:t2::smiley:

1 polubienie

Na szczęście nie zaglądały mi do lodówki :laughing: a co do brodawek to jej zaimponowałam bo miałam większe od niej :rofl: ale za jeszcze usłyszałam „no ale brzuszek to Ci jeszcze został…” - niecały miesiąc po porodzie, w ciąży przytyłam ponad 20 kg, jak miał nie zostać? :laughing:

1 polubienie

Haha tak, albo za “malo kaloryczne”. Moja mama miala teorie, ze moje mleko z butelki nie smakuje mojej corce bo sie “za szybko psuje”. No i standard zle trzymam przy karmieniu, zle odbijam, generalnie robilam wszystko zle :smiling_imp:
Skonczylo sie na tym ze jej powiedzialam ze to moje dziecko, jakos do tej pory zyje, przybiera na wadze i zdrowo wyglada i zeby odpuscila komentarze… Obrazila sie na dwa tygodnie​:joy::face_with_open_eyes_and_hand_over_mouth:

2 polubienia

Ale to przykre że musialyscie się nasłuchać tych komentarzy, jakiego to nie macie mleka :roll_eyes: ja na szczęście takich docinek nie miałam , moja mama jakoś nie ma takich teorii na szczęście. Ale gdybym się nasłuchała tak od kogoś krytyki to bym chyba wpadła w depresję bo bez tego się napłakałam że mam malo pokarmu…