Dziewczyny, w wielu książkach i poradach dla mam, które szykują się do porodu można przeczytać, aby już przed porodem dobrze zaplanować sobie czas po powrocie z maluszkiem ze szpitala. Wśród wielu rad są i takie, które mówią o tym, aby zorganizować sobie pomocników wśród bliskich (rodziców, przyjaciół, rodzeństwa). Takie bliskie osoby miałyby nam pomóc w zakupach, sprzątaniu, gotowaniu. Przyznam szczerze, że z lekkim dystansem podchodzę do tych porad, bo jakoś nie wyobrażam sobie przyjaciółki, która sprząta mi w domu, albo brata, który po pracy przemierza pół miasta, aby zrobić mi zakupy
Przy pierwszym synku ogarnialiśmy wszystko sami z mężem, więc pewnie i tym razem tak będzie. Ale jestem bardzo ciekawa Waszych opinii, bo może Wy korzystałyście z takiej pomocy? Jedyne co przychodzi mi do głowy, to poprosić mamę, aby lekko uzupełniła mi zamrażarkę swoimi pysznymi obiadkami, które będą idealne na “czarną godzinę” np. po nieprzespanej nocy ![]()
Ja niestety mamę mam bardzo daleko, ale za to teściową blisko i się trochę boję, ze będzie przychodziła i się wtrącała i mówiła, za moich czasów… (już tak mówi i ja już mam tego dość, a do porodu jeszcze trochę zostało :/).
Mój mąż weźmie długi urlop po porodzie i mamy zamiar sami wszystko ogarniać, może być ciekawie, bo dla każdego z nas to pierwszy Maluch, ale i tak chcemy spróbować sami. Może się okazać, że będziemy potrzebowali pomocy, ale to wyjdzie w praniu.
Po porodzie na pewno odwiedzi mnie mama z siostrą, ale to tylko na weekend.
My także po porodzie radzilismy sobie sami. Zaraz po porodzie mąż wziął urlop okolicznościowy z pracy, później dwa tygodnie zwolnienia na mnie a później dwa tygodnie urlopu ojcowskiego. Także w tym najtrudniejszym momencie przez pierwszy miesiąc byliśmy razem i bardzo dobrze sobie poradzilismy.
Przez pierwsze dwa tygodnie po porodzie korzystałam z pomocy mamy, ale tylko dlatego, że mojego męża nie było ze mną, był na wyjeździe służbowym. Później już zostałam sama i od czasu do czasu odwiedzali mnie i córcię jednodniowi goście, a mąż przyjeżdżał co drugi weekend. Tak to trwało przez 3 miesiące. Nie było lekko, ale poradziłam sobie.
Po porodzie narzeczony wziął 2 tygodnie urlopu i uczyliśmy się razem jak się opiekować takim maleństwem bo to nasze pierwsze dziecko. Jeszcze mieszkamy u jego rodziców więc o jedzenie czy sprzątanie nie musiałam się martwić, głównie wszystkim zajmowała się jego mama, ja jej pomagałam ale
a gdy się urodził to ona się wszystkim zajmowała i jeszcze w ciągu dnia przychodziła karmić nam synka żebyśmy mieli chwilę na odpoczynek. A gdy ze szpitala przyjechaliśmy i chcieliśmy kąpać synka to pytała czy ma nam pomóc, my powiedzieliśmy że sami chcemy spróbować i się nauczyć i bez problemów, jeżeli będziemy czegoś potrzebować to mamy ja wolac. Także jeżeli chodzi o opiekę nad domem to nie musiałam się martwić bo tu teściowa się zajmowała a co do opieki nad dzieckiem to staraliśmy się z narzeczonym wszystko sami ogarniać, a ze strony teściów nie było wtrącania się czy pouczania nas
Ja mam pomoce typu babcie czy ciocie z głowy, bo po prostu mieszkamy kawałek drogi od obu rodzin. Dodatkowo każdy pracuje i ma swoje życie. Mamy dogadane z Mężem, że jak urodzę to ma 2 dni urlopu okolicznościowego,a następnie bierze długi urlop, który trzymał właśnie na tę chwilę. Także czas połogu będziemy razem w domku,a jak już dojdę do siebie to Mąż bedzie mógł wrócić do pracy. Urlop tacierzyński pewnie weźmie jak będziemy organizować chrzciny.
Z opieką nad domem raczej problemu mieć nie będziemy, mam na tyle kochanego Mężczyznę że w domku robimy wszystko razem a od ok mca zakazuje mi odkurzania czy mycia podłóg, wszystko robi sam. Mi pozostawił gotowanie, gdyż jak twierdzi mam nie męczyć brzuszka i robić tylko to co nie zmusza mnie do obciążających pozycji.
Druga sprawa jest taka, że nawet nie pomyśleliśmy żeby prosić kogoś o pomoc, co wiązałoby się z noclegiem dla tej osoby i w zasadzie czułabym się bardziej skrępowana i miałabym w głowie, że ktoś się nie wysypia bo maluch płacze w nocy, pies czasami szczeka, mamy swoje przyzwyczajenia… Także zupełnie taka opcja odpada. Sami wypracujemy rytm dobowy z nowym członkiem rodziny. Zresztą zarówno ja jak i Mąż jesteśmy samodzielni w życiu od ukończenia 19 i 17 lat… więc teraz nie wyobrażam sobie, że pojawia się dziecko i wszyscy nagle na hura jadą pomagać… Jak dotąd wszystko w życiu zrobiliśmy sami, nikt nam w niczym nie pomagał i teraz też sobie poradzimy:)
My też należymy do tych samodzielnych i raczej nie korzystaliśmy z pomocy bliskich przy opiece nad synkiem przez 8 lat, dlatego ciężko mi sobie wyobrazić, że ktoś miałby nam teraz pomagać, ale byłam ciekawa czy to tylko my tak mamy. Widzę jednak, że większość z nas planuje ogarnąć wszystko wraz z mężem / partnerem ![]()
W innym wątku pisałam, że dla mnie już same odwiedziny gości po porodzie są dość męczące i kłopotliwe, bo choć rozumiem, że dziadkowie, ciocie i wujkowie także chcieliby poznać bobaska, to dla mnie powinien to być taki “święty” czas wyłącznie dla nas (mam na myśli mnie, męża i starszego synka). Może to mały egoizm, ale pamiętam z pierwszej ciąży, że te odwiedziny zupełnie nam nie służyły (my zmęczeni, zamiast odpoczywać ogarniamy chatę i szykujemy poczęstunek, a niemowlaczek rozdrażniony, bo dla niego to zbyt wiele bodźców na raz).
Także i tym razem plan jest taki, że mąż bierze oczywiście dwa tygodnie urlopu lub zwolnienie L4 na opiekę nad żoną (u nas nie ma to większego znaczenia w sumie, bo mąż prowadzi firmę wraz ze wspólnikami, ale jeszcze nie zdecydowaliśmy, którą opcję wybieramy) i wspólnie sobie ogarniamy nasze pierwsze chwile z pyzą
Zakupy u nas zazwyczaj robi mąż. Sprzątanie to nie żaden kłopot, podobnie jak gotowanie - od zawsze dzielimy te obowiązki po połowie. Poza tym mamy pod domem fajną restauracyjkę, a w niej spore rabaty jako stali klienci, więc jedzenie najwyżej będzie na wynos przez pierwsze dni zanim nie załapiemy jakiegoś stałego rytmu
Starszy synek od rana do 16:00 będzie pewnie już w szkole, gdzie także ma pełne (pyszne i zdrowe) wyżywienie, a po jego powrocie do czasu kąpieli obu chłopców zamierzamy się maksymalnie skupić właśnie na naszym kochanym starszaku, aby nie czuł się zazdrosny o braciszka czy odrzucony. Taki jest plan, a jak będzie w praktyce, to sama jestem ciekawa ![]()
U mnie sytuacja wygląda tak, że teściowa mieszka dosyć daleko, mama pracuje, chociaż 2 tyg urlopu trzyma właśnie na czas kiedy będę jej potrzebować. Nie będzie to jednak zaraz po porodzie, tylko pod koniec roku, kiedy będę na chwilę potrzebowała wrócić do pracy, a tak właściwie mojej dodatkowej pracy, bo tam mam opłacalna umowę o dzieło, z której nie chce rezygnować. Zaraz po porodzie zamierzam ogarniać wszystko sama z mężem, myślę że damy sobie jakoś radę, pomimo że to nasze pierwsze dzieciątko. Nie lubię słuchać “dobrych rad” i pierwsze dni chcę spędzić z maluchem, by nawzajem dobrze się poznać ![]()
Nie organizowałam sobie “pomocników” bo i trudno by mi było zrzucić na kogokolwiek obowiązki, a i mnie nie ułatwiłoby to zorganizowania sobie życia z nowym członkiem rodziny. Ja po porodzie wróciłam do domu i podjęłam wszystkie obowiązki poszerzone o opiekę nad maleństwem, mąż wrócił do pracy, ojcowski wykorzysta w późniejszym terminie. Bardzo pomaga mi moja mama, ale na zasadzie dobrowolności, nie moich oczekiwań. Nie zrzucam na nią moich obowiązków domowych, a na zakupy np. - jedziemy razem
mąż miał 2 tyg urlopu, 2x w tyg na chwilke wpadała położna, rodzina dowiedziała sie tydzień “po”, że to “już” ![]()
święty spokój, bez rad (wiadomo, każdy chce dobrze, ale samemu lepiej), byłam przerażona, że mąż wraca do pracy, ale okazało się, że dopiero wtedy porządnie się zorganizowałam itp.
wcale nie jest tak ciężko, jak wiekszość mówi, nie ma tragedii ze zmęczeniem, brakiem snu, brakiem organizacji. Noworodek prawie cały czas spi, jest więc czas na ogarnięcie siebie, domu i krótka drzemkę w ciągu dnia razem z dzidziusiem.
Fakt, mąż stanął na wysokości zadania i przez 2 tyg dawał z siebie wszystko, dzięki emu ja mogłam dojść do siebie, trochę sie zregenerwać i nabrac sił przed jego powrotem do pracy ![]()
@sus_i_jula wszyscy tak mówią, że noworodek prawie cały czas śpi, dlatego właśnie ja poczułam się “oszukana”
Mój nie spał
3 godzinki grasował, po czym zapadał na 15 minut drzemki i znowu 3 godzinki aktywności, 30 minut drzemki i tak dalej… Nawet w wózku niekoniecznie spał, przez co nasze spacery kończyły się na początku dość szybko
Nawet pamiętam, że jak zadzwoniła do mnie przyjaciółka zapytać co słychać, powiedziałam jej żeby nie wierzyła w żadne filmy, czy powiastki ludowe, na których mama - piękna i umalowana - pochyla się nad śpiącym słodko noworodkiem, bo ONE PRAWIE NIGDY NIE ŚPIĄ (że już o nocach nieprzespanych nie wspomnę) ![]()
Mój synek był od samego początku bardzo aktwnym dzieckiem i tak mu już zostało. Oczywiście, po trudach pierwszych dni, kiedy wszystko jest jeszcze nowe i zaskakujące, udało nam się zorganizować i tak “ustawić” dzień, aby na wszystko starczyło czasu
Mam nadzieję, że drugi synek, na którego teraz czekamy, pod względem miłości do snu i ciepłego łóżeczka bardziej wda się we mnie ![]()
@Mama_Ola wiadomo, dziecko dziecku nierówne ![]()
zwykłe po jednym diabełku drugie jest aniołkiem ![]()
i jak? masz aniołka? ![]()
Ja pierwsze dwa tygodnie po porodzie spędziłam w domu rodzinnym razem z mamą, która oczywiście starała sie pomagać, gotowała pyszne lekkostrawne obiadki, robiła herbatki, wspierała dobrą radą, ale byłam u niej nie ze względu na pomoc tylko ze względu na lekarza i szpital, w którym rodziłam. Mieszkam 250km od domu rodzinnego i tegoż szpitala i tak po porodzie zwyczajnie nie było możliwości powrotu ze szpitala od razu do domu 250km. Pomoc była nieoceniona, ale uważam, że dalibyśmy z mężem sami radę. Córka większosc czasu spała, budziła sie tylko na karmienie, a ja przez ten czas mogłam spokojnie dojść do siebie. Chociaż z drugiej strony myslę, że jeśli ktoś ma zaufaną osobę, która może pomóc to czemu by z tego nie skorzystac? ![]()
Jestem pod wrażeniem, jak ludzie radzą sobie sami
Ja poprosiłam mamę, żeby przyjechała do nas na jakiś czas. Przynajmniej dzięki temu coś jadłam, bo miał kto przygotować i podać.
Ja jestem teraz w pierwszej ciąży i już rozmawiałam z mamą żeby wzięła sobie urlop i mi pomogła na pewno będę się lepiej czuć jak ktoś będzie doświadczony koło mnie ![]()
Na pewno warto zrobić wcześniej duże zakupy, pomrozić sobie kilka dań i to już na pewno będzie dużym ułatwieniem.
majupa dobry pomysł z tym mrożeniem , mój niestety nie umie gotować , dobrze że sprząta to chociaż posprzątane będzie .
Z drugiej strony teraz jest u nas bar mleczny i mają nawet dobre obiady więc w razie czego będzie gdzie się stołować
Właśnie dziś odebrałam duuuuuże zakupy, parę rzeczy pomrożonych i czuję się pewniej
38 tc., więc już wszystko może się zdarzyć. Pati, bar mleczny pod ręką to bardzo dobre rozwiązanie ![]()
majupa na kiedy masz termin
Dobrze , że zapasy są już zrobione . Dużo zdrówka dla was ![]()