Samodzielne jedzenie niemowląt (BLW)

Hej kobietki,

czy słyszałyście o metodzie BLW (Baby led weaning), czyli o samodzielnym jedzeniu niemowląt?
Głównym założeniem metody jest wykluczenie etapu papek, kaszek, zmiksowanych zup itp i umożliwienie niemowlęciu samodzielnego jedzenia od pierwszych posiłków.
Metoda ma wiele zalet, ponieważ pozwala dziecku poznawać smaki wszystkimi zmysłami, dziecko początkowo bawi się jedzeniem, próbuje swoich możliwość, a z czasem zaczyna samodzielnie jeść.

Wprowadzanie stałych pokarmów zaczynamy, kiedy są spełnione następujące warunki:

  1. Dziecko samodzielnie siedzi (lub posadzone na kolanach rodzica siedzi stabilnie).
  2. Dziecko samodzielnie potrafi podnieść jedzenie z talerza, chwycić i celnie trafić rączką do buzi.
  3. Dziecko ma ukończone 6 miesięcy (WHO nie poleca wcześniejszego rozszerzania diety).

Jedynym jej minusem jest straszny bałagan, ponieważ jak chyba we wszystkim, początki bywają trudne. Początkowo więcej jedzenia znajduje się na podłodze, poza talerzem niż w buz maluszka, ale z czasem się to zmienia.
Jest to metoda wymagająca duuuużo cierpliwość id strony rodzica, a także dziecka.
Zastanawiam się nad wprowadzeniem u mojej córki, fakt że trochę późno bo córka ma już 10 miesięcy, ale lepiej późno niż wcale.
Czy któraś z Was zdecydowała się na wprowadzenie tej metody?

Tak, stosowałam tą metodę, na początku bałagan był i to straszny dookoła było wszystko w jedzeniu, nie mówiąc już jakie brudne było dziecko :slight_smile:
Ale z czasem córcia nauczyła się ładnie jeść, teraz mając 21 miesięcy posiłki zjada samodzielnie praktycznie już dłuży czas je sama, nie raz ma problem z zupką trochę porozlewa, ale jeszcze ma czas, żeby się nauczyć :slight_smile:

Magda mojej córce tylko niektóre produkty jak owoce podaje do rączki aby jadła sama. Często się dławi i trzeba być wtedy cały czas przy dziecku oraz w razie czego udzielić pomocy.
Metoda BLW na pewno daje większą radość z jedzenia niż podawanie pokarmów poprzez łyżeczkę, ponieważ maluch może wszystkimi zmysłami smakować produkty. Dziecko również ma pozytywne nastawienie do posiłków, nikt nie musi go karmić.
Na pewno ważna jest cierpliwość rodzica, nie powinniśmy zmuszać też dziecka do zjedzenia jeśli nie ma na to ochoty. Najlepiej też kiedy jemy wspólnie, zawsze dzieci chętniej jedzą w towarzystwie rodziców. Dzieci mogą również jeść z naszego talerza, więc nie ograniczajmy im tego:)

silver ja również głównie owoce podaję córce do jedzenia, warzywa ma w postaci zupek, które i tak niezbyt chętnie zjada. Moja córcia ma 10 miesięcy a ma niesamowity problem z przeżuciem większych kawałków jedzenia. Gryzie chętnie, ale większe kawałki wypluwa. Owoce chętnie zjada w silikonowym gryzaku. Dlatego tak się waham nad wprowadzeniem tej metody…

Moja przyjaciółka wprowadziła tę metodę u swojego synka. Nie jakoś restrykcyjnie, ale ponieważ często sadzała synka w krzesełku przy stole, gdy jadła z mężem obiad zaobserwowała, że maluch chciałby dotknąć tego, co oni jedzą. Raz dała mu kawałek młodego ziemniaczka do rączki, raz mini marchewkę ugotowaną i tak się zaczęło. Ich synek bardzo chętnie zaczął jeść podawane warzywka - wiadomo, dzieci chętnie biorą różne przedmioty do ust. Dlatego przyjaciółka uznała, że to chyba najlepsza pora na roszerzanie diety i zaczęła gotować małemu takie porcyjki warzyw, które sam sobie badał, dotykał i zajadał. Z owocami paradoksalnie właśnie było inaczej, bo warzywa mogła ugotować “na miękko”. Jabłuszko zaczęła podawać więc maluchowi z łyżeczki, ale potem, gdy synek już trochę zaczął przyzwyczajać się do nowych pokarmów spróbowała z bananem w małych cząstkach.
Efekt, który ja zaobserwowałam jest taki, że jej synek bardzo chętnie je warzywa. Nie trzeba mu robić z nich zupki, czy papki i (tak jak w przypadku mojego synka) namawiać do zjedzenia - sam chętnie po nie sięga i zajada.
Ja przy drugim synku zamierzam także spróbować, choć zobaczymy, bo jak wiadomo zależy to od predyspozycji dziecka.

Tak słyszałam o tym i to fajna metoda ale trzeba pilnować dzieci, zresztą zawsze przy jedzeniu dzieci trzeba uważać nawet starszych. Nawet lizak może być niebezpieczny i trzeba uważać żeby dziecko np. Z nim nie biegało :wink:

Mama_Ola widzę, że mamy podobnie. Moja córka mogłaby jeść kilogramami owoce, a do warzyw muszę ja niesamowicie zachęcać żeby je zjadła. Może z czasem to się odmieni. Myślę, że nie jesteśmy same, że większość dzieci chętniej je słodkie owoce.

ja osobiście do końca nie jestem przekonana co do tej metody. Uważam że jedzenie łyżeczką czy podawanie półpłynnych pokarmów pozwala dziecku rozwinąć się w pełni. Nie można omijać pewnych etapów rozwoju dziecka ponieważ może mieć to później negatywne skutki. Oczywiście nie neguję tej metody ale sama bym nie nie wprowadzała w karmieniu dziecka.

Słyszałam o tej metodzie, jeszcze jej nie stosowałam (jeszcze nie nadszedł ten czas), ale podoba mi się i planuję ją wprowadzić. Jak wiadomo dziecko poznaje świat głównie przez dotyk i wszystko bierze do ust, także fajnie podawać mu ugotowane kawałki warzyw, dotykając ich pozna ich strukturę i miękkość, gdy weźmie do buzi poczuje ich smak (czasami odgłos jak spada coś na podłogę), z czasem samo będzie brało to co bardziej mu smakuje. Będzie kojarzyło kolor z warzywem.

Moja siostra przy starszym synku stosowała i u niej działała świetnie na niejadka :slight_smile: Mały zawsze miał problemy z jedzeniem, jadł niechętnie wypluwał, natomiast kiedy sam brał coś w rączkę, nie było takiego kłopotu. Ważne dla niego było to, żeby miał różnorodność na talerzu i wybór - sam wybierał który kawałeczek zje :slight_smile:

Będę mieć temat do zastanowienia :slight_smile:

Powoli zaczęłam wprowadzać metodę BLW, ale narazie idzie nam to opornie. Ale nie poddaje się, daję czas córci na naukę samodzielnego jedzenia:)

My stosowalismy na poczatku polaczenie “tradycyjnego” sposobu rozszerzania diety z BLW, teraz juz od dluzszego czasu praktykujemy tylko BLW. Corka je chetnie, smialo probuje nowych smakow, dopisuje jej apetyt. Ale od poczatku.
Gdy mala skonczyla 6 miesiecy, rozpoczelismy rozszerzanie diety podajac puree z marchewki - zjadla 2 lyzeczki. Tak postepowalismy okolo 2 tygodni, w ktorych corka sprobowala dyni, pasternaku, wspomnianej marchewki, bialej marchwi ( z Hippa), batata, zielonego groszku i brokula ( ten ostatni jej nie zasmakowal). Podawalam w miedzyczasie do raczki rozne pokarmy takie jak. kawalek banana, kromeczka chleba, gotowany ziemniak, chrupek kukurydziany. Dla poznania smakow, ale glownie dla wspierania malej motoryki. Gdy corka usiadla rozpoczelismy eksperymenty z gotowaniem i podawaniem warzyw w kawaleczkach. I jakiez bylo moje zdziwienie gdy nie tylko corka jadla z apetytem … tego znienawidzonego wczesniej brokula! Widziala, ze i u nas na talerzu lezy to samo, nie bylo stresu, nie karmilismy jej na sile, dalismy jej czas. Faktycznie poczatki byly trudne, sporo bylo sprzatania, jednak uwazam, ze oplaca sie. Dziecko widzi, ze je to co my, ze traktujemy je powaznie, ma okazje cwiczyc i rozwijac sie, atmosfera jest spokojniejsza, bo nie spinamy sie faktem ze mama jest glodna a dziecko nie chce jesc. Bywaly okresy, ze mala nie chciala jesc, nigdy nic w nia nie wmuszalam. Karmilam piersia, i gdy corka zglaszala potrzebe, podawalam jej piers - wiedzialam, ze z glodu nie umrze.
Teraz ma 18 miesiecy i podejmuje intensywne proby jedzenia widelcem. W 90% przypadkow jej sie udaje, a jak nie - pomaga sobie reka :slight_smile: Je praktycznie wszystko, uwielbia ryby, chetnie je miesko, marchew, groszek, kukurydze, a brokul w rozyczkach w pewnym czasie widnial na jej stole co drugi dzien, bo bardzo go lubila. Je lasagne, ryz na mleku z owocami, domowe frytki pieczone w piekarniku… (Polecam: ziemniaka lub batata obieramy, tniemy na dosc grube slupki, skrapiamy olejem i pieczemy 20 min w 200st. - pycha, moj maz tez sie zajada :slight_smile: ) Wcina nawet kiszone ogorki!
Oczywiscie zdarzaja sie jeszcze momenty gdy jest po obiedzie gotowa do kapieli, bo sie zagapi czy wetrze sobie ryz we wlosy… Jednak mysle ze jesli mama jest gotowa na te odrobine poswiecenia to warto wprowadzic BLW, dzieki temu wszyscy bedziemy jesc zdrowiej, a maluch nabierze pozytywnych skojarzen z jedzeniem, przy tym formujac zdrowe nawyki :slight_smile:

Ja nie jestem do tej metody przekonana. Moze to i fajny sposob na pokazywanie dziecku smaków itd…ale…jeli dziecko samodzielnie siedzi. Mój maluch za tydzien konczy 8 miesiecy i jeszcze sam nie siedzi! Wiec mam czekac do 9-10 iesiaca z rozszerzaniem diety? No nie konieczne. Według mojego lekarza po 6 miesiacu trzeba rozszerzac diete i to nawet juz w mieso, gdyz dziecku konczą się zapasy żelaza jeszcze z okresu płodowego. A moj maluch i tak mial duzy problem z zelazem i musial dostawac odpowednie preparaty. I dla mnie to juz jest duzy minus tej metody.

Mamik, nie do konca. Oczywiscie zaleca sie poczekac az dziecko samo usiadzie, ale takie same zalecenia obowiazuja przy tzw. tradycyjnym rozszerzaniu diety. Mozna sobie na tych kilka chwil posadzic malenstwo na kolanach, podtrzymujac niejako swoim brzuchem plecy niemowlecia, robiac z siebie oparcie. Nie powinno sie karmic dziecka w pozycji pollezacej, czy to papkami, czy BLW - zaburza to naturalny proces przelykania, jedzenie splywa po tylnej scianie gardla co moze prowadzic do odruchu wymiotnego czy zakrztuszenia. ( Nie moge teraz odszukac zrodla, ale poszukam jeszcze i podam :slight_smile: )

MichuNi dziękuję za tak obszerną wypowiedź:) okazuje się, że jednak warto spróbować, Tylko trzeba dać czas sobie i dziecku na przetrwanie tej próby, żeby później cieszyć się wspólnym jedzeniem:)

Mamik ja swoją córkę karmiłam przy rozszerzaniu diety na moich kolanach, nie kładłam jej na leżąco ani w pozycji półleżącej bo patrzeć na nas samych w tych pozycjach nie jest wygodnie jeść. Zawsze można zacząć od papek aby dziecko przyzwyczaiło się do nowych smaków. Później w zależności od samych chęci maluszka jak i jego zaradności można spróbować metody BLW.

Moze i macie racje, ale czytajac rozne strony o BWL wszedzie bylo napisane ze najlepiej zaczac jak maluch juz samodzielnie siedzi. Czy ma to jakis wplyw na to czy dziecko siedzi samo czy na naszych kolanach? Nie wiem… nie probowalam :slight_smile: Ale takie oto informacje wyczytalam i tez przez to nie korzystalam z tej metody. Badz co badz, tradycyjne rozszerzanie jak dla mnie tez jest ok :wink:

Mamik, tak jak juz pisalam wyzej, teoretycznie gdyby wczytac sie w zalecenia rozszerzania diety to tam takze samodzielne siedzenie jest wypisane jako oznaka gotowosci. Tak jak pomijamy to w wypadku tego “tradycyjnego”, papkowego rozszerzania diety, tak i w przypadku BLW mozemy troche zmodyfikowac i dostosowac forme rozszerzania diety do nas samych. Choc nie neguje tej metody, tak jak piszesz - skoro jest Wam tak wygodnie, maluch jest zadowolony i mama tez, to ja nie widze przeciwwskazan. Ja bardzo ciesze sie jednak, ze mimo poczatkowych obaw i watpliwosci ( obawa przed zakrztuszeniem, sprzatanie), zdecydowalam sie wprowadzic BLW w nasze zycie.
Maggda - ja, zgodnie ze swoim doswiadczeniem z czystym sumieniem moge polecic. Wiem jednak, ze sa mamy, ktore BLW, powiedzmy, przerasta - czy to w zwiazku z obawa przed zakrztuszeniem, niechecia do sprzatania calej kuchni, czy np. niechecia do zmiany menu calej rodziny. I nie ma w tym nic zlego. Nie kazdemu to musi pasowac :slight_smile:

Zgadzam sie Silver, mnie takze nie jest wygodnie jest wpol lezac, zdarzylo mi sie zakrztusic pijac podczas “lezakowania na kanapie”, zatem podejrzewam, ze tym bardziej maluch ktory jeszcze nie do konca panuje nad swoim cialem mialby ten problem. Tak jak piszesz, my wlasnie rozpoczelismy rozszerzanie diety od papek, a gdy juz upewnilam sie co do gotowosci corki, nabralismy wszyscy nieco doswiadczenia, a mala nowa umiejetnosc - przeszlismy na BLW :slight_smile: