Samotna mamy

Nie wiem czy w dobrej tematyce zaczęłam ten wątek ale niech już tak zostanie. Piszemy tu na różne tematy ale tak się zastanawiałam czy są wokół nas samotne matki? Może warto założyć taki wątek dla samotnych nie każdy ma takie szczęście na pełną rodzinę .może ktoś chce podzielić się swoją historią lub wesprzeć dobrym słowem inna mamuśkę:)

Monka będziesz samotna mama ? No tak nie każdy ma szczęście złożyć rodzinę różnie może być u mnie na początku wszystko wisialo na włosku szczerze mówiąc mało brakowało bym była samotna mama bo tak się zarlam z mężem że 3 razy z domu go wywalalam A on 3 razy odchodził ale wracał. Później z biegiem czasu aż śmiejemy się z tego o jakie pierdoly się klocilismy doszliśmy do kompromisu u nas problemem były pieniądze mąż sfrustrowany że pracę stracił ja że dziecko pieniędzy mało i człowiek w stresie i jeden i drugi i przez to było mega źle ale pogadaliśmy szczerze od serca co nas gryzie i jak zmienić by było nam dobrze zadne z nas nie umiało bez siebie żyć pomimo że strasznie się zarlismy w ciąży i po później nam przeszło rozważaliśmy swoje problemy ja mojemu mężowi znalazłam pracę i od tamtej pory jest dużo lepiej mało tego umocniło to nasza więź:) Ale mówię było o Włos.
Niekiedy nie da się skleić ale jeśli ludzie się kochają to wszystko można skleić i dojść do porozumienia.

Czy będę tego nie wiadomo narazie sytuacja jak u ciebie było . Ale myślę że jest tu parę mam ktore są samotne i może chcą się podzielic z Innymi mamami jak to jest nich wygląda. Moze takie opisy sytuacji pomogą innym zastanowić się nad swoim życiem, nad tym co warto zmienić, poprawić lub ostatecznie utwierdziu w podjętej decyzji żeby zostać samej .

Ja na szczęście, nigdy nie miałam takich problemów.Ale też uważam,że NAJWAŻNIEJSZA w związku jest komunikacja.Jesli ktoś chce żyć na metodę typu powinien/powinna się domyślić to taki związek po trochu się zacznie kruszyć.Trzeba że sobą rozmawiać o wszystkim.Jak się śmiać to razem , płakać też razem , nawzajem się wspierać :wink: Po kłótni też pogadać, wyjaśnić o co chodzi i oczywiście pięknie się pogodzić :heart: W razie poczucia winy ,przeprosić.Kazdy z nad zasługuje na szacunek i my szanujmy innych.

Temat dobry pytanie tylko czy któraś mama będzie chciala się podzielić tak osobistą historia.
Ja sama osobiście wychowałam się w rozbite rodzinie i wychowała mnie samotna mama.
Ja obiecałam sobie że nigdy nie zrobię tego mojemu dziecku… choć oczywiście różnie w życiu bywa.

Mi się roznie póki co układa ale może jakoś się to zmieni gdy dziecko przyjdzie na świat. To jest moje pierwsze forum na jakim się udzielam i powiem wam że się wciaglam człowiekowi jakoś raźniej jak ma gdzie się poradzić , wygadać nikt go nie ocenia co najważniejsze . A co dopiero gdy ktoś jest samotny i jest mu źle to najważniejsze żeby miał gdzie wylac swoje zale, i żeby ktoś dodał mu otuchy wsparł chociaż dobrym słowem a mysle, że jest tu wiele osób życzliwych , które z chęcią powiedzą coś miłego dla kogoś kto na w danej sytuacji gorzej od nich.

Monka oby Wam się ułożyło, dobro dziecka jest najważniejsze. Dziecko, które jest wychowywane w niepełnej rodzinie (najczęściej przez mamę) na pewno nie jest szczęśliwe, ale nasuwa się pytanie czy np. Wasze częste nieporozumienia i kłótnie nie podziałają na dziecko gorzej niż fakt, że nie miałoby ojca?
To niestety nie są łatwe decyzje, musisz wybrać dobrze dla siebie i dziecka.

Ja z mężem jesteśmy 13 lat po ślubie i 14razem.Z własnego doświadczenia powiem,że początki zawsze są trudne i to bym powiedziała, że w każdej ważnej sprawie.U nas na początku też nie było idealnie, powiedziałabym,że ten etap takzwanego “dotarcia” każdy musi przejść.I przede wszystkim trzeba że sobą rozmawiać :wink:

Megg ja myślę że po porodzie będzie oki może mój partner też się tego wszystkiego boji nie wiem i nie myślę już o tym zobaczymy jak będzie:) a tobie Moniczko gratuluję tych 14 lat ja dopiero 6 mam za soba

Monka, dziękuję :wink:
O 6 lat to sporo.To chyba już nawet nieźle siebie na wzajem znacie…Trzymam kciuki za Was :heart:
Postarajcie się dla maleństwa.Pełna rodzina to jest najważniejsze dla dziecka.Mieć i mamę i tatę przy sobie …nic tego nie zastąpi.

Monka może po prostu mąż czy partner bo nie wiem nie radzi sobie z sytuacją może nie do końca wie czy będzie sobie radzić w roli taty być może przerasta go myśl o dziecku być może po prostu też nie był gotowy i ma stres A ludzie w stresie też inaczej się zachowują A mężczyźni czssto nie chcą mówić co ich stresuje i nie umieją się przyznać do porażki czy do tego że czują się źle bądź nie radzą sobie z sytuacją czy czymś. Życzę Ci by po porodzie było dobrze albo i nawet przed może spróbuj jakoś jeszcze tatę zaangażować wiadomo nie jest prosto ale myślę że wszystko da się naprawić jeśli ludzie się kochają i komunikują:)

Partner jeszcze nie mąż. Wczoraj w końcu udało nam się porozmawiać inaczej tzn on też coś mówił jak nigdy trochę jestem zdezorientowana tym wszystkim sama nie wiem co o tym myśleć poczekam te trzy tyg może to tylko stres jak aissa pisze:)

Monka, bardzo możliwe.Faceci czasem gorzej niż kobiety przeżywają nowe sytuacje.Mysle,że po porodzie kiedy zobaczy tą malutką istotkę wszystko się odmieni :heart:
Mój mąż zaraz po porodzie zawsze się rozklejał.Tzn był przy obu porodach i zawsze ta sama reakcja poprostu płakał jak baba.
Myślę,że i twój partner też zmięknie jak zobaczy waszą kruszynę,że nie będzie jej już chciał opuścić :wink:

Monka może sobie nie radzi A faceci też nie lubia zmian takich że nie wiedzą jak to będzie itd może po prostu ma stres albo przerasta go myśl o byciu tatusiem czy coś zobaczysz jak będzie:) oby było dobrze!

Nie wiem jak jest w Polsce, ale w Niemczech sa takie statystyki, ze polowa rozwodow w ogole to sa osoby z niepelnoletnimi dziecmi, z czego 40% to rozwody w -uwaga- ! pierwszym roku zycia dziecka !
To pokazuje, ze dzieci to czesto ogromne wyzwanie dla rodzicow, dla par - ktore wczesniej byly tylko we dwoje, umialy ze soba rozmawiac, jak trzeba bylo to sie poklocic, ale potem pogodzic, mialy czas tylko dla siebie i dla siebie wzajemnie. Pojawienie sie dziecka bardzo duzo zmienia, i ja z mezem tez przez to przeszlismy. Zwlaszcza, ze nasza pierwsza corka byla bardzo wymagajacym dzieckiem, my czulismy sie zagubieni, troche “oszukani”, bo przeciez wyobrazalismy sobie z naszym wyczekanym dzieckiem istna sielanke, a bylo wrecz odwroznie. I zamiast rozmawiac, zamiast nawet na siebie krzyczec, siedzielismy w przeciwnych katach pokoju i milczelismy, by nie obudzic dziecka, a w powietrzu wisialo wszystko to, co niewypowiedziane. I tez byly takie momenty w ktorych myslalam sobie “drogi Boze, za co, dlaczego, po co mi to bylo?!”, za to dzis tez mam wrazenie ze to nas bardzo umocnilo i nasz zwiazek sie zmienil, nie jest juz taki jaki byl… fakt, nie mamy juz w sobie tyle tego “zakochania”, rzadziej trzymamy sie za rece na spacerach (bo rece zajete dziecmi); ale tez jest w nas wiecej milosci i zrozumienia, tak mi sie wydaje.

Mam podobne odczucie jak Michuni też przeszłam to z moim mężem było wręcz podobnie dziecko było wymagające i trochę czuliśmy się oszukani bo przecież miało być tak super dziecko miało dużo spać A się okazało że spało jak na lekarstwo i żeby się nie kłócić omijalismy siebie A wszystko w powietrzu wisialo.ale też myślę że to nas umocniło umocniło to więź nasza i też zmieniło się dużo

A przed narodzinami jak u was było? Wczoraj mi powiedział że nie pasujemy do siebie bo strasznie się roznimy, ale tak było zawsze każdy lubił co innego ma inne zainteresowania , a z drugiej strony mówi że mnie kocha i chce z nami być. nie wiem już co o tym mam myśleć czy to oznacza że nie chce mnie denerwować i zapewnia że mnie kocha . Kiedyś jeszcze parę miesięcy temu mówił mi to parę razy dziennie, mówił o ślubie a teraz nic . już to dawno zauważyłam że coś jest nie tak wczoraj w końcu coś powiedział ale trochę mnie to zalanalo

Narodziny dziecka bardzo zmieniają… nie każdy mężczyzna jest w stanie zaakceptować nową sytuację. U nas na szczęście wszystko zmieniło się na lepsze, mimo wielu moich obaw.
Wiem że mój przyszły mąż kocha Hanie najbardziej na świecie… ostatnio nawet zartowaliśmy że gdyby nie Hania to na pewno byśmy częściej gdzieś wyjeżdżali, na więcej moglibyśmy sobie pozwolić… Ale wiecie co wtedy usłyszałam od niego? Że on by naszej Hani nie oddał za nic w świecie, że jest szczęśliwy że ją mamy. Decyzja o drugim dziecku też była wspólna. Mój H. jest dla mnie ogromnym wsparciem… dla nas w związku najważniejsza jest szczera rozmowa… jeśli nie ma rozmowy to nie ma nic… najważniejsze żeby wspólnie podejmować decyzje ważne w naszym życiu.

U mnie problemu nie było bo partner jest cudowny , a jak zaszłam w ciążę to się zajął mną bardzo dobrze .teraz jest jeszcze lepiej pomaga mi we wszystkim potrafi zrobić wszystko przy dziecku itd uważam że dziecko może też zmienic przyszłego tatusia jak zobaczy swoje dziecko całe podejście może się zmienić . Ale czasami jest tak że nowa sytuacja przytłacza

Monka być może przerażony jest zmianami wiesz mężczyzna lubi być w centrum uwagi w sensie na 1 miejscu A po narodzinach dziecka jak i w ciąży na pierwszym miejscu znajduje się maluch i ciężko niekiedy mężczyźnie to zaakceptować i to że już nie będzie takiej wolności że nie będzie można sobie spontanicznie wymyślić dnia itd tylko wszystko będzie od wtedy jak dziecko się urodzi pod dziecko planowane.
Jelsi chodzi o związek to mój mąż też ma inne zainteresowania niż ja ale też mamy wspólne tematy do rozmowy itd ale każdy lubi coś innego też mnie fascynuje technologia itd A jego np sport choć np skoki razem oglądamy