powoli myślę o pakowaniu torby do szpitala, a że niestety czasy takie a nie inne, to do ostatniej chwili nie mam pewności gdzie będę rodzić, bo w każdej chwili moze się okazać ze ten czy tamten szpital zamykają, gdzies nie będą mieli miejsc, gdzieś tylko covidowe itd... a że też nie ma juz nigdzie odwiedzin to zastanawia mnie kwestia spakowania jakiegoś własnego jedzienia... Tego szpitalnego nie wspominam najlepiej... w zasadzie niewiele z tego co podawali dało się zjeść, ale te kilka lat temu codziennie mąż przywoził mi obiad, owoce, jogurty etc. A teraz juz takiej mozliwości nie będzie... Macie jakieś pomysły co mozna spakować do jedzenia zeby się nie popsuło, nie musiało leżeć w lodówce? bo nawet nie wiem czy takowa będzie do dyspozycji. A też nigdy nie wiadomo ile czasu się w szpitalu spędzi ...
Z tym jedzeniem szpitalnym to chyba zależy od szpitala, ja nie narzekałam np :) wiadomo to nie były jakieś wielkie porcje ale dało się jakoś najeść i w smaku też nie było jakieś bardzo złe. Pamiętam że nawet do śniadania dostawałam jogurt.
Z takiego gotowego jedzenia to chyba niewiele nadaje się do nie trzymania w lodówce. Może jakieś bułeczki maślane? tylko że to też tak nie bardzo bo w sumie nie wiadomo kiedy zaczniesz rodzić... Powiem szczerze że sama bym miała problem
W szpitalu ktorym rodziłam jedzenie było puszne ale ja po porodzie czułam taki głód ze męczyłam sie bo niedojadałam. Na szczescie byla opcja zeby ktos doniósł rzeczy i podał przez personel.. Partner przynosil jakies wafle kukurudziane np. Wiec tobie tez bym tak radzila zeby spakować przekąski. Mysle ze gdziekolwiek nie trafisz to tez bedzie opcja rzeczy ktos mogł ci coś dowiezc. Awaryjnie przekąski a coś swieżego ktos moze donieść
Klaudia dobrze napisała.Z tego co wiem w mojej okolicy każdy szpital daje możliwość przekazania paczki.Moja szwagierka pracująca w szpitalu też to potwierdza.Myślę,że mimo wszystko ta opcja wystarczająco Cię zadowoli na te nasze nieszczęsne czasy...
Ja w swoim szpitalu też , podobnie jak mama Hani nie narzekałam na jedzenie ;)
ewe u nas niestety karmienie mam po porodzie jest tragiczne dlatego ja miałam biszkopty,herbatniki, serki danio,mimo że dawali przewaznie na drugie sniadanie owoce i jogurty to ja miałam jabłka, banany,wode i soki kubus.Miałam serek smietankowy zamiast masła i chleb.z tym że ja byłam tylko 2 dni w szpitalu.oczywiście swoje sztućce kubek herbata..
Myślę że żaden szpital nie będzie robił problemu z przekazaniem paczki. Zwłaszcza że wiedzą jaki mamy ciężki czas
U nas niestety w szpitalu okropne, dlatego też prosiłam siostrę o przywiezienie mi kanapek.
Do torby wzięłam suchy prowiant rogaliki(zjadłam odrazu poporodzie 3) ciasteczka maślane, wafle ryżowe, czekolada
Ewe lepiej weź jakieś przekąski ze sobą, wodę, coś słodkiego w razie spadku cukru. Sklepiki pewnie nie są czynne w szpitalach. Ja miałam jakieś przekąski ze sobą i pamiętam, że byłam taka głodna że niewybrzydzalam i zjadałam wszystko co dali ;)
Ewe ja rodze w styczniu i szczerze mówiąc nawet o tym nie pomyślałam zeby wziąść jakieś przekaski do szpitala, ale chyba pomysle o tym. Wiem tylko tyle ze partner napewno będzie musiał podrzucić mi konkretny obiad i personel mi przekaze. Napewno trzeba wziąść wodę, male mleko, sztućce, kubek, chlebek suchy albo razowy, można male masełka takie jedynki, pitne jogurty. Teraz na każdym oddziale do dyspozycji przed salami jest lodówka dla pacjentek wiec w zasadzie bez problemu można zabrać takie produkty które trzyma się w lodówce.
U mnie w szpitalu jak teraz leżałam, rodzina mogła na rejestracji zostawić podpisane paczki (oddział, sala, Imię Nazwisko pacjenta) z jedzeniem i innymi rzeczami. Kilka razy dziennie jeden pan rozwoził je po oddziałach. Także jak ktoś z oddziału chciał coś przekazać rodzinie np. brudne ubrania, mógł napisać zwrot, imię i nazwisko osoby odbierającej i brał takie paczki na rejestrację. Bardzo sprawny system. Niektóre dziewczyny dostawały tym sposobem jeszcze ciepłe kebaby albo inne posiłki ;)
jakoś na pewno trzeba sobie poradzić,mozna dopytac w szpitalu czy jest taka mozliwość,przedzwonić do szpitali i popytac
Quazz u mnie było dokładnie tak samo ;)
Ja nie mam awersji do szpitalnego jedzenia, obiady są u nas dobre. na śniadania i kolacje robiłam "zamówienie" u męża ;) na oddziale jest lodówka więc spokojnie 2-3 dni można jedzenie przetrzymać. I u nas taki system się sprawdzał.
Najlepiej chyba w obecnej sytuacji podzwonić po szpitalach i popytać jak to jest z przekazaniem rzeczy dla pacjentów ale myślę że raczej w dobie pandemii nie ma z tym problemu.
Ja ogólnie nie byłam bardzo głodna w szpitalu i starczyło to co dawali w szpitalu do jedzenia jedyne swoje miałam jakieś ciastka a no i woda bo pić to mi się chciało strasznie. Bylam 3 doby a wypiłam chyba z 8 dużych butelek plus jeszcze jakieś małe więc o tym warto pomyśleć a Ty w ciąży na pewno nie będziesz tego dźwigać więc musi być jakiś sposób żeby Ci to dostarczyć
w szpitalu w którym rodziłam 6 lat temu wyzywienie było takie, że po porodzie na kolacje dostałam sledzia z beczki i dwie kromku suchego chleba... na sniadanie kiełbasa z wody i znow chleb suchy, czasem na obiad dało się zjeść zupę o ile nie była tragicznie przesolona. Zadnych owoców, jogurtów, warzyw nie dawali. Lodówka owszem była, jedna na cały oddział, ale nie chłodziła, więc wszystko się tam psuło. Z tym że codziennie w godzinach odwiedzin mąż dostarczał jedzonko świeże. Teraz szpital przekształcony na covidowy, wiec nie ma tu szans na poród. Najbliższy prawie 40 km w jedną stronę, więc też wątpię, żeby mąż dał rade codziennie gnać 80km zeby przekazać coś do jedzenia, zwlaszcza ze pracuje, a pod jego opieką zostanie starszy synek i jakos też będą musieli sobie radzić. Dlatego próbuje się przygotować na każdą ewentualność typu brak lodówki, o sklepiku raczej obecnie nie ma mowy w szpitalu, plus brak mozliwości dowożenia jedzenia na bieżąco. Czyli wersja hard ;) ale wole w ten sposób niż potem się martwić. Z drugiej strony też nie napakuje do torby nie wiadomo ile. bo trzeba wziąć sporo innych potrzebnych rzeczy. Mąż mi podpowiedział że może warto kasze kuskus sobie wziąć (wystarczy wrzątkiem zalać) do tego słoiczek z musem owocowym albo suszone owoce i już coś ciepłego jest do zjedznia. Pieczywo chrupkie wiadomo, bo to lekkie i sie nie psuje, zastanawia mnie co do takiego chlebka, co nie musi stac w lodówce - moze macie jakis pomysł?
Kto pyta nie bładzi. Jak zadzwonimy dowiemy się będziemy wiedzieli na czym stoimy
dzwoniąc do szpitala raczej nie doradzą mi co zabrać do jedzenia, ani nie przedstawią menu na najbliższe dwa mce ;) a tak jak napisałam - raczej nie będzie mozliwości żeby ktoś mi coś dowiózł. Srednio widze branie ze sobą do porodu produktów wymagających włozenia do lodówki, bo zamiast iść na porodówkę musiałabym rozpakowywać torbę i latać za lodówką, to jest dobra opcja na "po porodzie" a z tym się nigdy nie przewidzi ile to będzie trwało etc, wiec jogurtu który poza lodówką był np. 8 godzin juz bym tam nie wsadziła i go nie jadła. Ale rzecz gustu oczywiście
Ewe jeśli lubisz kuskus to jak najbardziej dobry pomysł. Jest niewiele produktów które nie muszą stać w lodówce.. Ciężki orzech do zgryzienia.
Ewe ale tu nie chodziło o to żeby mówili Ci jakie jest menu tylko o to czy można przekazać paczkę. To, że w danym szpitalu była ciulowa lodówka nie znaczy też że w każdym tak jest.
Możesz zabrać do chleba jakieś małe konserwy czy pasztety one przed otwarciem nie muszą być w lodówce a po otwarciu są takie małe że może zjesz na raz. Do tego pomidor czy ogórek. Widziałam też takie małe masełka na raz. Gotowe musli w kubku też do zalania tylko woda no nie wiem chyba nic innego nie przychodzi mi do głowy ;)
Ja tam na jedzenie nie mogłam narzekać. W sumie spędziałam w szpitalu 4 dni, w tym jeden dzień na sali ogólnej (tam jedzenie mniej i gorsze) a 3 dni na poporodowej (tam jedzenie lepsze). Zresztą mało uwagi zwracałam na jedzenie a bardziej na opiekę nad dzieckiem.
U nas w szpitalu na szczeście jest możliwość przynoszenia rzeczy i pielęgniarki podają.
Może można zabrać jakieś owoce typu jabłka bo długo przetrwają czy banany albo np do zalania wrzątkiem coś typu kaszka jak dla dzieci lub jakiś kisiel itp.
Ewe myślę, że to dobry pomysł zabrać jakieś danie instant np, teraz jest mnóstwo owsiane instant, zup, dań głównych. 1-2 dni na takim jedzeniu można wytrzymać :)