Ciekawostki - czy któraś z Was tez tak robiła?

Dziś miałam spotkanie z moją indywidualną położną do porodu i powiedziała mi kilka ciekawych rzeczy, o których na szkole rodzenia nic nie było mówione. Dziś zaczęłam 37 tc i ona mi zaproponowała branie oleju z wiesiołka (oeparol), picie herbaty z suszu liści z malin (2 łyżki na pól litra wody - 2 filiżanki dziennie) oraz jeść 6 daktyli dziennie. Ma to podobno zmiękczyć macice i ułatwić poród. Czy któraś z Was też to wszystko stosowała?

Dodatkowo wyszedł mi dziś dodatni GBS i jestem trochę podłamana, ale lekarz twierdzi, że jedna trzecia ciężarnych to ma, ale muszę brać antybiotyki - cała ciążę jakoś trzymałam się, a tu na koniec tak wyszło :frowning:

Ciekawe nigdy o tym nie słyszałam poszukam w internecie informacji na ten temat

Ja będąc w ciąży miałam zakaz przez lekarza na jedzenie malin,niby wywołują skurcze macicy. Moze dlatego masz pić tą herbate malinową…to juz koniec ciąży by wywołać i przyśpieszyć skurcze?!

Ona twierdzi, że to nie przyśpiesza, a pomaga jak juz przyjdzie ten czas.

O malinach w ciąży tez słyszałam od koleżanki z pracy.

No dodatni GBS xdarza sir e wielu przypadkach, znajoma miala i nie ma sie czym martwic. A co do oleju z wiesilka czy napar malin. Mi nic nie pomagalo i nic nie dawalo a od 37 tygodnia probowalam wszystkiego a przy porodzie i tak bylo ciezko i mala wyszla po terminie

Ewelka, spokojnie. Ja bylam również GBS dodatnia i wszystko ok :slight_smile: dopiero kiedy zacznie sie akcja porodowa dostaniesz penicyline dozylnie. Wczesniejsze leczenie nie ma sensu. Nie czytaj chociaż w internecie głupot o GBS - teraz dużo kobiet jest GBS + i na prawdę jest wszystko w porządku.
Wiesiolek zmiekcza szyjke, liscie malin również ją przygotowują.

izapodg no właśnie mówili mi o tej penicylinie, a teraz też mam antybiotyk brać. No lekarz pocieszał,że dużo kobiet to ma, ale ja i tak się zestresowałam.

Nie denerwuj się, bo nie ma czym :slight_smile: ja również to przechodziłam i też niepotrzebnie się stresowalam. Antybiotyku przy porodzie dostalam kilka dawek - w poniedziałek chyba ze 3 i we wtorek od rana od kiedy zaczął się poród też około 3. I wszystko było i jest w porządku :slight_smile: lepiej że teraz Ci wyszło, bo zdarza się ze w 37 tc nie wychodzi, a przy porodzie okazuje się, że kobieta miała GBS, a antybiotyku nie podano. Na pewno wszystko będzie ok!
A wracając do wiesiolka i malin - super naturalne sposoby, sama na początku ciąży się nastawilam na to, ale jakoś tak mi się zeszło i nie stosowalam oleju inie piłam malin, a poród i tak uważam za lekki :slight_smile:

O malinach słyszałam właśnie że mają korzystny wpływ, że mogą troszkę przyspieszyć, ale ja sama nie stosowałam. Nie ma czym się martwić, że GBS jest dodatni. Na porodówce dostaniesz penicylinę dożylnio i będzie wszystko ok. Ja się cieszę że wyszedł mi ujemny bo jestem uczulona na penicylinę więc byłoby ciężko. Ja próbowałam różnych popularnych metod przyspieszenia, a w efekcie syn i tak przyszedł kiedy chciał.

Co to ten dodatni GBS nawet nie wiem o co chodzi :slight_smile:

GBS + oznacza, że w posiewie z pochwy wykryto paciorkowca z grupy B. Dla kobietu jest on całkowicie niegroźny, normalnie występuje w przewodzie pokarmowym. Natomiast u dziecka może (ale nie musi) wywołać sepse, zapalenie opon mózgowych, czy zapalenie płuc. Aby temu zapobiec okoloporodowo podaje się antybiotyk, na który wrażliwy jest Streptococcus (przy wyniku podany mamy szereg antybiotyków, które na niego działają - nie tylko penicylina).
I tak jak pisałam - nie ma czym się martwić, mówię z własnego doswiadczenia, urodziłam zdrowego i pieknego synka :slight_smile:

Po wiecej informacji odsyłam do Mamy ginekolog: https://mamaginekolog.pl/gbs-co-to-takiego/

Jest też porada na Canpolu: https://m.canpolbabies.com/pl/advices/advice/users/3881

Dzieki za słowa otuchy :slight_smile:

W ostatnich tygodniach ciąży w celu uelastycznienia mięśni piłam napar z liści malin i stosowałam olej z wiesiołka.
Dodatnim GBSem nie przejmuj się, mnóstwo kobiet ma taki wynik. Badanie to wykonuje się, aby była pewność czy należy podać antybiotyk czy nie (jeśli ktoś nie ma wykonanego tego badania, a przed porodem nie ma już na to czasu, bo jest zaawansowana akcja porodowa to wówczas zawsze podają antybiotyk). W Twoim przypadku wiedzą, że wynik jest dodatni, podadzą antybiotyk i wszystko będzie dobrze. Życzę wszystkiego dobrego.

Ja do porodu nie znałam żadnej położnej tak żeby mieć ją przy sobie,
Ale w szkole rodzenia położna była cudowna,uważam że w ogóle warto chodzić do szkoły rodzenia, nabrałam tam dużej pewności siebie, że świetnie sobie poradzę w opiece nad maluszkiem, uczyliśmy się z tatusiami kąpieli, przewijania o przystawianiu do piersi, rady położnej ze szkoły rodzenia były dla mnie bardzo cenne, bardzo wiele ich utkwiło mi w głowie na dobre, potem opieka i pielęgnacja przychodziły mi z dużą pewnością siebie od pierwszych chwil w domu sama kąpałam maluszka, karmienie nie sprawiało mi problemów, oswoiłam się też z ze strachem przed porodem położna miała na prawdę świetne podejście, cudownie opowiadała o wszystkich zagadnieniach

Ewelka, ja od razu wiedziałam, że na 90% będę miała cesarskie cięcie, więc nie korzystałam z “ciekawostek”, o których piszesz.
Natomiast chciałam Cię pocieszyć jeśli chodzi o GBS dodatni, bo moim zdaniem to nawet lepiej, że wyszedł Ci taki wynik. Mój wynik był ujemny w 38 tygodniu ciąży, ale to badanie powtarza się w momencie, gdy rozpoczyna się akcja porodowa i trafiamy do szpitala. Gdy odeszły mi wody i trafiliśmy do szpitala, lekarz ginekolog to badanie powtórzył i jak się później okazało wynik wyszedł już wtedy dodatni. Dowiedziałam się o tym dopiero dwa dni po porodzie z ust pediatry, który uprzedził, że trzeba wykonać mojemu synkowi dodatkowe badania krwi następnego ranka w kierunku paciorkowca. Bardzo się wówczas zestresowałam, bo oczywiście zaczęłam szukać informacji na temat paciorkowca w Internecie, a także rozmawiać z pediatrą, który troszkę mnie “nastraszył”. Na szczęście okazało się, że wszystko jest ok, ale pediatra uprzedził, że mam bacznie obserwować malca, bo poza wczesną postacią do wykrycia w szpitalu, ta choroba także ma późną postać, która rozwija się między 7. a 90. dniem życia dziecka i daje bardzo niespecyficzne objawy: gorączka, osłabienie, choroby układu oddechowego, zapalenie pępka, osłabiony apetyt, rozdrażnienie, albo właśnie apatyczność. Teraz więc trochę wariuję obserwując mojego synka, bo każde odmienne zachowanie to dla mnie powód do stresu… Gdybyśmy natomiast od razu dostali antybiotyk, myślę, że byłabym spokojniejsza.
Tak więc tak, jak piszą dziewczyny wyżej - niczym się nie przejmuj, bo to nic strasznego :slight_smile: A mój ginekolog od razu, gdy kierował mnie na to badanie, uprzedzał że mam nie martwić się, jeśli wynik wyjdzie pozytywny :slight_smile:

Wszystko bedzie dobrze, najwazniejsze zdrowie maluszka i twoje :wink: lekarze juz wiedza co robia, za niedlugo maluszek bedzie z toba a zaden GBS temu nic nie zaszkodzi, duzo jest takich przypadkow, po to sa te badania by wszystko pozniej bylo okej

Już trochę się oswoiłam z tym wynikiem i właśnie sobie tłumacze tak jak Wy mi piszecie :). Najgorsza była ta informacja, chyba w ogóle wtedy miałam gorszy dzień i dlatego tak mnie to wszystko przybiło. Teraz grzecznie zażywam antybiotyk i czekam kiedy Mała zdecyduje się pojawić :). We wtorek mam kolejną wizytę to się dowiem co u niej.
Sylwencja21 ja tez wszystkim polecam chodzenie do szkoły rodzenia, mi dało to bardzo dużo. A jeśli chodzi o położną to porodu to mam taką, która w tym moim szpitalu pracuje, jestem po spotkaniu z nią i jestem nią oczarowana, jest bardzo ciepła, a ja chcę mieć kogoś takiego przy sobie jak już się zacznie poród.

Moja położna miała nocke kiedy lezalam przed porodem w poniedziałek i po skurczach spodziewała się że tej nocy urodze. Jednak skurcze rozkrecily się po oksytocynie rano i synek przeszedł na swiat kiedy na dyżurze był mój lekarz prowadzący ciąże i inna położna, ale też niezwykle miła :slight_smile:
To ogromny komfort kiedy rodzisz przy zaufanej osobie.

Iza, potwierdzam - to ogromny komfort, kiedy rodzisz przy zaufanej osobie! Bardzo dobrze powiedziane. Moje pierwsze cesarskie cięcie było planowane, tzn. byłam umówiona na konkretną datę i godzinę, i przeprowadzał je mój lekarz ginekolog. Druga cesarka również miała być przez niego przeprowadzona, ale wody odeszły mi akurat ostatniego dnia jego urlopu i w szpitalu nie miałam żadnej “przyjaznej duszy” poza “zwykłym” personelem. Różnica diametralna! Oczywiście zdaję sobie sprawę, że opieka medyczna była tak samo dobra, ale tu chodzi bardziej o taki komfort psychiczny. Zupełnie inaczej czujemy się w sytuacji stresowej, gdy jest z nami ktoś, do kogo mamy zaufanie i kogo znamy.
Moja położna odwiedziła mnie drugiego dnia pobytu w szpitalu, gdy dowiedziałam się o tym nieszczęsnym GBS dodatnim i bardzo bałam się, że mój synek może mieć paciorkowca. Wystarczyło 10 minut rozmowy z nią i już było dużo, dużo lepiej. Potem jeszcze odwiedził mnie przyjaciel szwagra (ginekolog pracujący na oddziale) i raz jeszcze wytłumaczył o co chodzi z tym badaniem oraz że mój szkrab absolutnie nie wygląda na chorego i jest to jedynie rutynowa kontrola. Ta wizyta ogromnie podniosła mnie na duchu i uspokoiła. To samo mówili inni lekarze, ale jednak informacje powtórzone z ust zaufanych osób to zupełnie “inna bajka” :wink:

Mama_Ola rozumiem o co Ci chodzi z tymi zaufanymi./znanymi nam osobami. Dobrze, ze Twoim Maluszkiem jest wszystko dobrze, ale rozumiem Twój strach.