U nas zdecydowanie ja nie poblazam. Natomiast cokolwiek niegrzeczna to i tak że moja wina bo niby ja na wszystko pozwalam
Mamuśki powiedzcie kto jest bardziej surowy / konsekwentny jeśli chodzi o podejmowanie decyzji w kwestii wychowania Waszych pociech?
W naszym przypadku jest tak po równo. Już w ciąży rozmawialiśmy z mężem nieraz o tym jak chcieli byśmy zeby wyglądało wychowanie naszego dziecka Oczywiście bywa różnie czasami nasze starania przynoszą owoce czasami nie ale oboje ustaliliśmy kiedyś taką złotą zasadę że jeżeli jedno z nas mówi nie to drugie konsekwencje razem z nim się tego trzyma i odwrotnie . Staramy się żeby nie było u nas takiej sytuacji że ja przykładowo na coś nie pozwalam a syn pojdzie do taty i on mu da zawsze najpierw tata pyta a czy mama ci pozwoliła upewnia się u mnie i ja robię tak samo na pytanie które z nas jest bardziej pobłażliwe ciężko odpowiedzieć oboje jakoś tam na swój sposób mamy słabość do syna natomiast to też bardzo zależy o co chodzi Jeżeli o jakąś glupotke to czasem każde z nas wyluzuje i pobłaza ale w takich konkretniejszych kwestiach na temat wychowania staramy się nie być bardzo pobłażliwi wszystko w granicach rozsądku z takim złotym środkiem
U nas jest raczej tak że ojciec na odczep się dziecku pozwoli a ja raczej nie ja mam swoje zdanie i koniec i jak czegoś nie wolno to nie wolno i kropka :)
U nas ja narzeczony córce na wszystko pozwala
My także z mężem zawsze staramy się trzymać jedną wersje ;) czasami jest tak że ja na coś pozwolę na odczepnego a czasami mąż mnie namówi żeby odpuści ;) ale raczej jest tak że sporo rozmawiamy i mamy dość podobne zdanie w wielu kwestiach. Córunia tatunia ale mamusi także więc raczej nie ma co liczyć że jedno się zgodzi a drugie nie. Oboje podejmujemy wspólne decyzję co do wychowania dzieci;)
U nas mąż zbyt pobłażliwy. Ja mówię nie i koniec. On się zgadza bądź sam proponuje i to mnie wkurza. Np odnośnie bajek na telefonie. W dni, w które mąż idzie do pracy to syn się nawet nie upomni. A jak tylko mąż ma wolne to ledwo oczy syn otworzy i już go pyta czy mu puści bajkę na telefonie. Tak samo słodycze, ja nie kupuję, potrafię minąć te alejki w sklepie. Mąż kupuje synkowi jajka kinder a jak pójdą razem na zakupy to już w ogóle tragedia. Wracają z jajkami, soczkami, chrupkami...
Ja myślę, że u nas jest pośrodku i w zależności czego sytuacja dotyczy. Przykładowo teraz wszyscy byliśmy chorzy. Córka plackiem leżała w łóżku bo była taka słaba żeby wstać ale z drugiej strony już jej się nudziło i chciała oglądać bajki na tablecie, więc daliśmy jej popatrzeć. Jednak choroba ja męczyła i może raptem z 30 min podglądała i już nie chciała.
Jak rodzice trzymają te sama wersję to jednak dużo ułatwia juz kilka razy to zauwazylam na moim synu dziecko prędzej coś załapie gdy więcej niż jedna osoba powie mu że nie wolno przykładowo wczoraj wieczor ja poszlam do toalety malego pilnował maz zostawił go w pokoju z klockami poszedł do kuchni nałożyć sobie obiad i w międzyczasie tylko tak go doglądał Jak to się mówi z doskoku mały podlapał kredki ja jak jestem już na co dzień z nim praktycznie non stop to wiem że przy nim z kredkami nie ma żartów tylko i wyłącznie może się nimi bawić pod nadzorem kogoś dorosłego absolutnie nie można zostawiać go samego wystarczyła dosłownie minuta mały porysował kredkami panele w pokoju oczywiście nie stała się żadna tragedia Gorzej by było ze ścianą panele wystarczy przetrzeć szmatką i po sprawie Co nie oznacza że nie należy zwrócić mu uwagi i powiedzieć że tak nie wolno bo wiadomo że są to rzeczy materialne które trzeba dbać dziś panele jutro ściany a pojutrze jeszcze coś innego wróciłam do pokoju Tata je obiad w kuchni a syn tworzy na podłodze No i co w pierwszej kolejności lekki Nerw Tata już miał dostać ochrzan że nieodpowiednio syna pilnuję ale Uznałam że ten ochrzan zostawię na później zwrócę mu uwagę że po prostu musi z kredkami pilnować go bardziej A w tej aktualnej sytuacji po prostu oboje jednogłośnie skupiliśmy się na tym aby synkowi wytłumaczyć że tak nie wolno że od malowania jest karteczka bądź kolorowanka że musi teraz te wszystkie kredki pozbierać do piórnika wziąć mokrą chusteczkę my te wzięliśmy razem z nim i zaczęliśmy wycierać pomalowane panele i Ku naszemu zdziwieniu mały zaczął z nami szorować bez żadnego namysłu i oporu po prostu zaczął naśladować To co robimy potem wszyscy razem po zbieraliśmy kredki wiadomo że jeszcze pewnie nieraz tak zrobi jak tylko do łapie moment że może dostać się do kredek a my w tym momencie nie patrzymy ale dla mnie to jest naprawdę taki mały sukces że potrafimy z mężem w takich sytuacjach jednogłośnie powiedzieć tak albo nie to dla dziecka znaczy bardzo dużo bo nie miesza mu się wtedy w głowie
Najlepiej by było żeby rodzice mieli wspólny front choć nie zawsze to jest łatwe do zrealizowania
tak byłoby najlepiej ale różnie to bywa
No dokładnie różnie to bywa ale jednak trzeba próbować dążyć do tego aby ten front był chociaż podobny wiadomo jak to z facetami bywa my kobiety z natury po prostu jakoś tak konkretniej i solidnie i wydaje mi się podchodzimy do kwestii wychowania dzieci u facetów to bardziej wszystko odbywa się na luzie
To fakt, wspólny front byłby najlepszy ale nie zawsze da się dogadać, szczególnie jak dziecko zaskoczy i rodzice nie mają czasu przedyskutować kwestii. U mnie chyba bardziej twarda jednak ja jestem. Mąż to maluchowi na wszystko pozwala, ja daję jakieś ograniczenia. Tak pozwala że musimy jechać nowe oprawki do okularów mężowi kupić....
Kiedys gdzies czytalam ze kobiety sa bardziej takie jesli chodzi o wychowanie to nauka, kultura a tatusiowie to wariactwo i szalona zabawa;) moze cos w tym jest;)
U nas chyba oboje mamy jeden front acz kolwiek respekt wiekszy przed tata jednak;)
Aniss mi sie wydaje właśnie ze po to jest taka żeby miał ta bardziej surową rękę (oczywiście nie mówię tutaj o przemocy) i był większy przy nim respekt. Przynajmniej tak było w przypadku moich rodziców i tak tez staramy się wychować nasze dziecko ;) mamy to są jednak z dzieckiem 24h i jednak są bardziej uległe, i dzieci przy mamach tez sobie bardziej pozwalają na swawole, a tatusiowie to jednak mniej spędzają czasu z dzieckiem i tacy bardziej stanowczy są :)
Chyba zawsze tak jest że ktoś ma bardziej surową rękę spójrzcie na siebie jak byliście dziećmi macie coś takiego że wolę liście z czymś iść do mamy a z czymś innym do taty? Ja pamiętam że jak byłam malutka i prosiłam mamę żebyśmy gdzieś jechali do McDonalda na przykład to mama mówiła żeby zapytać taty haha a ja zawsze się wstydziłam do niego iść z takimi prośbami
Ja ze wszystkim do mamy chodziłam
U nas w domu zdecydowanie bardziej konsekwentny jest mąż. Całe szczęście, ponieważ ja mam złe podejście i praktycznie wszystko im odpuszczam. Dzieci wchodzą mi na głowę a ja często jestem bezradna. Łapie się na tym , że muszę być bardziej konsekwentna. Dzieci powinny czuć granicę , ponieważ dzięki temu uczą się pewnych zasad a one są w życiu ważne.
U nas w domu jednak ja. Mąż się czasem powkurza, niby coś postanowi, ale mamy dwie córki i wystarczy, że na niego tylko spojrzą i już mu przechodzi, zawsze go przekręcą:)..
Z charakterem zawsze sądziłam,że będę ja. Jednak z czasem zauwazam ,że ja bardziej pobłażliwa , mąż nieco bardziej strofujący