Drogie mamy, jak sobie radzicie z "dobrymi radami" i negatywnymi komentarzami na temat waszego zajmowania się dzieckiem lub jego wychowania, głoszonymi przez rodzinę, znajomych lub obcych ludzi (np. w sklepie)? Czym różni się według was "dobra rada" od tej naprawdę życzliwej? Jak stawiacie granicę lub co wam pomogło nauczyć się ją stawiać? Jakie macie rady dla młodych mam, które czują się niepewnie, a otrzymują natłok sprzecznych informacji?
Oj ciężki temat. Ja często po prostu mówię "dziękuję, ja jestem matką" lub po prostu się uśmiecham i udaje że nie słyszałam.
Słowa to jedno ale my jesteśmy na etapie gdzie spacerując sporo babć chce dotykac córki. Rozumiem słodkie małe nóżki itp ale najpierw były w sklepie, witały się nie wiadomo z kim a potem dotkną stopek, które po chwili wędrują do buzki.
nie lubie ich dostawać , ale jestem z tych co nie umieją nic za bardzo powiedzieć wiec wysłuchuje i poprostu zlewam temat 🤣
Jak czegoś nie wiem - pytam doświadczonych już mam. Czytam - choćby na forum.
Rady i wszelkie komentarze od nieznajomych puszczam mimo uszu. Przynajmniej sie staram. Jak faktycznie już Ktoś przegnie to grzecznie zaznaczam że to ja jestem matka.
Komentarze od rodziny czy znajomych- jak faktycznie nie chce dyskusji zbędnej to zmieniam temat. Jak są nachalne staram sie jednak pwoedziec swoje zdanie i ze nie mam zamiaru go zmieniać.
Trudno czasem się postawić. Ale odkąd Mały się urodził jakoś i tak przychodzi mi to łatwiej. Trzeba być konsekwentynym. I nauczuc się nie ulegać. Bronić własnych przekonań.
Przy pierwszym dziecku troszkę się irytowałam gdy dostawałam te pseudo rady. Ludzie mają tendencję do tego , że muszę się wtrącać. Chcą wychowywać dziecko za nas , ale niewiele przy nim robić ;) teraz już się tym nie przejmuje , pogadają sobie i tyle. Ja wiem swoje , to ja wychowuje moje dzieci. I właśnie jeżeli czegoś nie wiem to dopytuję doświadczonych mam. Proszę je o poradę. Dobrze poznać opinie osób , które przeszły coś co ja właśnie przechodze.
Anna to ja mam podobnie przy 1 dziecku sie irytowalam wdawalam w zbedne dyskusje walczylam o swoja racje z czasem to przemyslalam i doszlam do wniosku ze i tak swoje ktos swoje ja swoje jeszcze jest powiem wam roznica bo jak jest to dobra rada np babci ktora ma jeszcze takie starodawne podejście na tematy zwiazane z dziećmi badz mojej mamy ktora na codzień duzo mi pomaga moge na nia liczyc jak cos potrzebuje gdy chodzi o dzieci ale ma troche nie zaktualizowane informacje na ten temat to poprostu staram sie delikatnie i spokojnie wytłumaczyć jakie jest do danej rzeczy podejecie w obecnych czasach jakie sa udogodnienia rozwiazania bo wiem ze one nie chca zle i te rady sa z dobrego serca natomiast jak slysze takie dobre rady od kogos kogo nie widziałam wieki np na jakims rodzinnym spotkaniu kto jest tylko od swieta i tak naprawde nie spedza czasu z moimi dziećmi na codzień nie zna ich przyzwyczajen zachowan reakcji na rozne sytuacje to poprostu wpuszczam 1 a 2 uchem wypuszczam i tyle najbardziej to mnie zawsze bawi jak np moj syn cos zbroi a wiadomo przy dzieciach to nie uniknione i pierwsze osoby do zwracania uwagi to sa te ktore aktualnie malych dzieci nie maja jeszcze nie mialy albo maja ale mniejsze i nie przechodzily jeszcze tego etapu a za jakis czas podobne sytuacje zdarzaja sie u nich i ja tak tylko poprostu obserwuje nie odzwam sie nic ale daje do zrozumienia cos na zasadzie "a widzisz teoria w wychowaniu dzieci to nie zawsze jest to samo co praktyka "
Powiem jak mòj 7 letni sąsiad: "olać to"
Pina734@wp.pl mialam dokładnie tak samo
,,złote rady,, czasem wpuszczam jednym uchem i wypuszczam bo jeśli ktoś radzi to niech albo przyjdzie mi przy maluchu to zrobi albo niech pójdzie do sklepu i nam to kupi i przyniesie, albo niech sam twn ktoś ugotuje i mi przyniesie... tyle rad od każdego a ja mam tylko 2 ręce hahah
Ja na początku się irytowałam od tych złotych rad, zwłaszcza od osób, które nie mają dzieci, a wiedzą tyle że hohoho. Teraz po prostu nie reaguje i przypomne jak będą miały swoje dzieci i zobaczą, że założenia to swoje, a życie to swoje:D
Wiadomo od mamy czy teściowej to inaczej, czasami nawet korzystałam z tych babcinych podpowiedzi, niektóre po prostu modyfikowałam.
Annnna to prawda, dotykanie dzieci przez obcych ludzi, także jest problemem wielu rodziców. Jak zazwyczaj reagujesz w takiej sytuacji? Spotkałaś się z niezrozumieniem?
Karolina16 to prawda, warto konsekwentnie bronić wyznaczonych granic :)
MamaEm bliskie osoby zwykle radzą nam z życzliwości i chęci pomocy, dlatego rzeczywiście takie rady mogą okazać się dla nas przydatne. Wszystko zależy również od naszych relacji i tonu, jakim zostały wypowiedziane. Nie wszystkie nieproszone rady są złe, zgadzamy się z tobą :)
Ja dając rady zawsze mówię na początku zrób jak chcesz ale ja robiłam tak. A faktycznie wkurzające jest to że pierwsze co starsze osoby podchodzą i dotykają dziecko. Co do rad których nie chce albo olewam albo jeżeli ktoś jest bardzo natrętny to brzydko odpowiadam
Niestety to dotykanie jest nagminne.
Przy maluchach tez to zauważyłam
Tak to dotykanie dzieci, bo jakie one piękne to u nas się też zdarzało niestety;/
Mnie to strasznie denerwuje. Od razu lecą do rączki albo po głowie glaskaja
Taka mentalność.
Ostatnio usłyszałam że maleńkich dzieci nie powinno się dotykać po główce. Sytuacja miała miejsce w domu znajomej, jej dzieci (6 lat coreczka) chciała dotknac dzieciątko. Siostra od razu powiedziała, Ze za rączki można , ale po główce nie powinno. Skąd te gusła..
Nie słyszałam nigdy o tym. I powiem Wam, że na szczęście nie miałam sytuacji żeby obca osoba dotykała moje dziecko. Jedynie najbliżsi z rodziny.