Hej, dziewczyny!
Chciałam zapytać, czy któraś z Was miała podobną sytuację, jak ja – jestem w 3. ciąży, a niestety muszę spędzać sporo czasu w szpitalu. Mam dwójkę małych dzieci (syn 4 lata, córka 2 lata), więc dla nich ta rozłąka jest na pewno trudna, ale nie ukrywam, że także dla mnie to ogromne wyzwanie.
Chciałam zapytać, jak radzicie sobie psychicznie z taką sytuacją, zarówno Wy, jak i Wasze dzieci? Jak wpływa to na Wasze relacje z dziećmi i partnerem? Czy macie jakieś sposoby na to, by te trudne chwile były łatwiejsze, zarówno dla Was, jak i dla dzieci?
Zdaję sobie sprawę, że każda sytuacja jest inna, ale jestem ciekawa, jakie macie doświadczenia i jak sobie z tym radzicie. Czekam na Wasze historie i porady!
Pozdrawiam serdecznie!
nie miałam jakiś długich pobytów w szpitalu, ale rodzina znosiła to dobrze, ale to mi było zawsze najciężej pogodzić się z rozłąką
Ja na szczęście wcale nie musiałam przybywać w szpitalu podczas pierwszej ciąży. Mój jedyny pobyt to poród.
Na musiałam być w szpitalu ale córka i mąż odwiedzały mnie codziennie
u nas np dzieci nie mogą wchodzić
Ja leżałam w szpitalu przed porodem jedną dobe więc krótko , a później podczas porodu. Syn tęsknił ale dobrze zniósł rozłąkę.
U mnie pierwsze dziecko i raz byłam dwa dni na patologii ciąży. Później do porodu żadnych pobytów w szpitalu.
Ja nie pomogę. Pierwsze dziecko dopiero mam. W ciazy dwa razy na patologii po 3 dni leżałam. Leżałam z dziewczynami które musiały dłużej zostac. I mówiły że ciężko bardzo. A najgorsze w naszym szpitalu że dzieci nie mogą odwiedzać na patologii. A niektóre mamy leżały po parę tygodni. Nie wiem jak na położnictwie. Mogę sobie jedynie wyobrazić że łatwo nie jest.
Przed porodem cały tydzień leżałam na przedporodowym skrzydle. Bylam mega rozjechana psychicznie. Te wywoływania nieskuteczne dały mi w kość.
Ja też nie leżałam w szpitalu tylko poród ale córka już duża więc ogarnęła wszystko
Na patologii leżałam z kobietą mającą bliźniaczki w brzuszku a w domu troje jej starszych dzieci. Widziałam jej ból i tęsknotę , że dzieci nie mogły jej odwiedzić . Po covid sporo restrykcji zostało w szpitalach
Ja na przedporowej leżałam z mamą już trójki. Miałyśmy sale z widokiem na parking i dzieciaki przychodziły żeby jej pomachać. Ale to takie przykre. Widzieć i nie móc nawet porozmawiać.
Domyślam się jak bardzo musi być Ci ciężko. Wiem co to znaczy ale nie mima takich małych dzieci ale jak trafiłam z synkiem na onkologie jak miał 2latka byl to 2020rok. Co zaczela się cała akcja z covidem to dla mnie był czas tak trudny że teraz jak sobie pomyślę jak ja to wszystko zniosłam to nawet nie wiem. Nie dość że diagnozana wstrząsla że mój 2letni synek ma nowotwór i miał 7godzinna operacje usunięcia guza mózgu potem 6tugodnoiwy pobyt bo 4tygodnie na neurochirurgii i 2 na onkologii, potem chemię po tydzień potem radioterapia znów 6tyodni a drugi synek 6letni w domu z tatą i nawet nie wiem jak ja to przeżyłam, tym bardziej że nie było odwiedzin bo był cały ten pieprzony covid i mąż jak przyjechał z jakimś jedzeniem i ubraniami na zmianę to mogłam z synkiem go zobaczyć tylko za drzwiami;( to było coś strasznego! I jaka by to była rozłaka z dziećmi to nie jest lekko;( i ciężko napisać co mogłoby pomóc, poprostu jak coś się musi to niestety wyjścia nie mamy i musimy to przeżyć;(
Przede wszystkim korzystaj z wideo rozmów. To daje duży komfort psychiczny. Jeśli potrzebujesz porozmawiaj z psychologiem. Jednak najważniejsze jest Twoje podejście. Musisz przebywać w szpitalu, to nie jest Twój wybór. To nie wakacje. Nie obwiniają się. Rodzina Cię kocha i na pewno rozumieją co się dzieje.
Może podarujcie sobie nawzajem jakieś pluszaki. Będzie to taki symboliczny znak że myślicie o sobie.