Dziewczyny, studenci znów pytają:
Miałyście nacinane lub pęknięte krocze w trakcie porodu? Jeśli Tak, to czy zapytano Was o pozwolenie? Zrobiono to profilaktycznie czy był powód?
Statystyki są Takie, że wciąż za dużo niepotrzebnych nacięć wykonuje się w szpitalach, młode położne próbują temu zapobiegać, ale “Stara szkoła” trzyma się swoich sposobów.
Jak to było u Was?
Ja miałam minimalne nacięcie krocza, na 1 cm. Pytano mnie o zgodę, poinformowano o powodach, także wszystko było pod moją kontrolą.
Przy pierwszym porodzie tez miałam nacięte,ale nie pytano o zgodę,tylko później słyszałam że bez tego dziecko by się nie urodziło
U nas na szkole rodzenia położna radziła w planie porodu wyrazić zgodę na nacięcie na wszelki wypadek. Przyznam się, że jeszcze go nie wypełniłam, cały czas odsuwam to od siebie.
U mnie położna w trakcie porodu powiedziała, że jest ryzyko pęknięcia i skóra nie wytrzyma, bezpieczniej będzie jeśli delikatnie natnie krocze, więc się zgodziłam. Skończyło się na trzech szwach.
U mnie naciecia nie bylo, polozna w trakcie porodu informowala mnie na biezaco o stanie krocza, przed porodem informowalam w szpitalu, ze w miare mozliwosci naciecia chce uniknac. Obylo sie tez bez pekniecia.
W czasie porodu położna spytała czy wyrażam zgodę na nacięcie krocza, ponieważ zaczyna pękać. Zgodziłam się. Były 3 szwy.
U mnie patrzyli na planporodu tam napisałam w razie koniecznośći i u mnie była taka konieczność ponieważ mialamutrudniony poród bo mała rodziła się barkowo z rączka przy główce także to ułatwiło mi poród o wiele w trakcie nie pytali o zgodę ale na planie porodubylo napisane
Ja również wyraziłam zgodę na nacięcie w planie porodu. Ale położne dążyły do tego, aby nie nacinać i udało się pomimo, że synek rodził się z rączką przy główce.
Ja rowniez miałam nacinane krocze, ale nie pytano mnie o zgodę. I nie wiem jaki był powód nacięcia, nic nie mówili na ten temat.
Monia50005 jeśli urodzilas bez nacinania to Cie podziwiam mi to ułatwiło bardzo, zresztą mogłabym peknac więc trochę ryzykowne by to było. Nacinanie to pół biedy bo nacinaja na skurczu i tego nie czuć gorzej z szyciem to najgorsze chyba co może być i to już raczej się pamięta. Na szczęście ja podobno mialam super zszyte bo każdy kto widział to mówił że lepiej być nie może a położna jak przychodziła i wyjmowala szewki to przynosiła ulgę i lepiej się chodziło także dziewczyny jak dają rozpuszczalne szewki a przyjdzie położna środowiskowa i proponuję ściągnięcie zewnętrznego szewka który was “ciągnie” to nie bójcie się i dajcie sobie ściągać, ulga niesamowita a w gojeniu się to nie przeszkadza _)
U mnie poród sn zakończył się cc. Jednak gdy przygotowywałam się do naturalnego, byłam w szpitalu z różnymi pytaniami m.in.o nacięcie. Położna powiedziała, że starają się ochronić krocze i są nastawione na współpracę z rodzącą. Kiedy trafiłam już na salę porodową faktycznie tak było. Położne mówiły mi jak mam oddychać jak leżeć, żeby skurcze mniej bolały i dostałam do podpisu dokumenty, że m.in.w razie konieczności zgadzam się na nacięcie krocza. Także przejrzyste zasady w moim szpitalu.
Mój poród zakończył się nieznacznym nacięciem, ale było nieuniknione z powodu infekcji, którą przechodziłam w ciąży w ostatnim trymestrze. Położna do końca starała się uchronić mnie przed nacięciem, ale w ostatniej chwili zapytała mnie o zgodę i uprzedziła, że mimo starań nie uda się mnie uchronić przed pęknięciem - zatem, było to tzw. “mniejsze zło” Generalnie poród odbywał się w atmosferze niezwykłego szacunku wobec mnie i moich potrzeb
Czego nie mogę już powiedzieć o szyciu wykonywanym przez lekarkę
Anka, sama nie wiem jak to się udało miałam na prawdę super położne i to one głównie o wszystkim decydowały. Gdy pytały lekarza, czy nacinać on się zawiesił a za chwilę powiedział “nie wiem”… Całe szczęście, że położne były bardziej ogarnięte
Ale faktycznie czasem lepiej mieć niewielkie nacięcie niż pęknąć ;/
Monia, a wiesz moze, czy polozne aktywnie chronily Twoje krocze? Bo ja pamietam, akurat to udalo mi sie “zarejestrowac”, ze polozna cos tam “manipulowala” w obszarze mojego krocza, wlasnie po to, by je uchronic przed peknieciem.
Piszecie tak o pamiętnym szyciu, a ja swojego w ogóle nie czułam. Przed szyciem krocza przyszła pani anestezjolog i podała mi znieczulenie. Nawet nie pytano mnie o zgodę, ale może dlatego, że przed samym porodem również dostałam znieczulenie. Także szycie pamiętam, że było, ale na szczęście nic nie czułam. Mi na gojenie się krocza bardzo pomógł roztwór TantumRosa, polecam szczerze:)
Mialam nacinane krocze zgodziłam się w planie porodu oczywiście że jeśli wyjścia nie będzie to się zgadzam ale przed oczywiście poinformowano mnie ze dziecko ma dużą głowę i czy zgadzam się. I były powody bo młody mi się zablokował w kanale dzięki nacięciu wyszedł a i tak trochę peklam podejrzewam że byłoby dużo gorzej gdyby nie było nacięcia.
Ja mialam małe nacięcie, którego kompletnie nie czułam, bo było robione na skurczu. Nie uzupelnialam planu porodu i nikt mnie nie pytał o pozwolenie. Podczas porodu sama zrozumiałam z rozmowy lekarza i położonej, że będę nacinana i zapytalam się o to. Synek wychodził z rączką.
Szycia też kompletnie nie czułam
W Polsce są już zrobione badania, że niestety ale nacinanie krocza jest wykonywane jako zabieg profilaktyczny a nie jako zabieg który trzeba wykonać dopiero w ostateczności. Ja byłam nacinana i nie wspominam tego mile i więcej bym się na to nie zgodziła.
Ja miałam nacinane krocze podczas pierwszego porodu. O zgodę na ewentualne nacinanie pytano mnie w momencie wywiadu, na sali porodowej. Poinformowałam lekarza, że zgadzam się na ten zabieg, ale tylko w razie ostatecznej konieczności. Szczerze? Nie mam pojęcia, czy było to faktycznie niezbędne, czy to już rytuał podczas porodów w tym szpitalu (mój przyjmowała starsza położna). Ostatecznie skończyło się nacięciem, a w tym całym zamieszaniu porodowym nawet nie zdążyłam wyłapać, czy mnie poinformowano, że za moment będą mnie ciąć. Gorzej sytuacja wyglądała z szyciem rany, ta sama położna oszpeciła mi krocze, krzywo je zszywając i pozostawiając wiszący naskórek (dowiedziałam się o tym dzień po wyjściu ze szpitala, gdy musiałam do niego na moment wrócić, ponieważ w ranę wdało się zakażenie, a krocza podczas pobytu w szpitalu niestety nawet nikt nie oglądał, porażka)…
Sam fakt nacinania pewnie zależy od zwyczajów, jakie są przyjęte w danym szpitalu, a jeszcze bardziej od położnej przyjmującej poród. Znajoma rodziła w tym roku (ale w innym szpitalu niż ja) i położna tak prowadziła jej poród, kontrolowała skurcze i wychodzenie główki, że nie miało miejsce ani cięcie, ani pęknięcie krocza… Także jak widać, co szpital i położne, to inaczej…