Jak Tata uczcił to, że został Tatą?

Kochane! Jak Wasi mężowie czy partnerzy uczcili fakt zostania Tatą? U mnie Mąż już szykuje, brata, szwagra, ojca i teścia, że jak tylko po porodzie bedzie mógł zostawić mnie i maluszka bezpiecznie w szpitalu to kolejny dzień jest tylko jego. Oczywiście to męskie grono bedzie w znany wszystkim tradycyjny polski sposób świętować pojawienie się pierwszego dziecka,wnuka itp. Aż boję się pomyśleć co będzie się działo i czy będzie w stanie wogóle odwiedzić nas potem w szpitalu!
Jakie są Wasze doświadczenia z Tatowego świętowania? Nie wstydźcie się pisać, dzielcie się:p

Narodziny pierwszego dziecka spędziliśmy z mężem razem nie było takiego specjalnego spędzania w męskim gronie. Przy drugim dziecku narodziny dziecka mąż świętował z córką z którą musiał zostać oczywiście w domu. U nas w domu Nie pije się alkoholu Jakoś za nich specjalnie nie przepadamy więc nie ma tego typu imprez

Ja obiecałam mężowi, ze jak będę zadowolona z niego podczas ciąży i porodu to dostanie taki dzień na świętowanie:D a jemu się marzyło zrobienie tego słynnego “pępkowego” odkąd dowiedział się o dziecku, a już tym bardziej jak poznaliśmy płeć. Pierworodny to duma tatusia:) dzień po narodzinach spotkał się w męskim gronie z przyjaciółmi - planowali to na tydzień przed terminem, wszyscy mieli być pod telefonem, bo to taka szybka akcja. Nie skończyło się na wieczorze, siedzieli do świtu. Też miałam obawy, czy da radę nas odebrać ze szpitala, dlatego przed wyjazdem badał się alkomatem na posterunku żeby nie było problemu:P
I tak po świętowaniu ja dostałam mnóstwo gratulacji, kwiatów i słodyczy od jego kolegów a on kaca, więc nie wiem komu się impreza bardziej podobała :smiley:

Mój mąż jest totalnie nie z tych, co to lubią imprezować w męskim gronie i przy alkoholu. Jeśli już to woli wyjść z przyjaciółmi na drinka lub 2 czy 3 kieliszki winka, do pubu, pogadać, na koncert, ale zawsze z umiarem i bez specjalnej przesady. To nie jest typ miłośnika pępkowych czy wieczorów kawalerskich (oj jak bardzo cierpiał w ubiegłym roku, gdy był świadkiem na ślubie mojego brata i organizował kawalerski) :slight_smile: Z naszej dwójki, to chyba ja jestem bardziej imprezowa :wink: Poza tym on był tak ogromnie zaangażowany i podemocjonowany narodzinami naszego synka, że spędzał czas ze mną w szpitalu dosłownie od 6:00 rano do 23:00. Pomagał i mi i innym mamom na oddziale np. biegał do sklepu po zakupy dla nich, zaprzyjaźnił się z lekarzami i pielęgniarkami. Chyba nawet przez myśl mu nie przeszło żeby sobie iść na imprezę z kumplami. Ledwo o tej 23:00 udawało mi się go wygonić, aby choć trochę pospał i odpoczął. Także u nas pępkowego brak :slight_smile:

W dzień narodzin oczywiście od poacztku do końca porodu tatuś był z nami, później była pierwsza kąpiel moja pierwsza próba wstawania i cały czas był z nami dopiero po jakimś czasie ja już byłam padnieta i odpoczywalam to postanowiliśmy oboje że może iść. Również bardzo się bałam jak to będzie i że nie będzie w stanie mi pomóc jak bede pptrzebowala czegoś. Ale nie jesteśmy w szpitali niewiadomo ile i mamy również innych znajomych do pomocy. Mąż na drugi dzień przyszedł ponownie. Co prawda w dzień narodzin zaszalał ale dał radę, spał u swoich rodziców i miał blisko do szpitala a gdyby spał u nas to by wziął taxowke także z drogą zawsze da się jakoś pogodzić. Nie ma co się pdzejmowac chyba każdy to przechodził. Ale i tak nie szlal. Oficjalne narodziny swietowalismy już wszyscy tydzień później :wink:

Tatusiowie tak mają że się raduja na swój sposób, a lepiej żeby było to jeszcze pod naszą nieobecność, jak jesteśmy w szpitalu bo później będziemy w domu już potrzebowali jego pomocy bardziej niż tam. Tam są położne pielegnirki itd i zawsze pomogą jak coś. Fla mnie bardziej ważne żeby był przy porodzie i w te chwile po właśnie żeby pomóc przy kąpieli itd aż powiedziałam że spokojnie może iść do domu czy zrobić co chce ale by przyszedł nas odwiedzić no i wszystko było wporzadku :wink:

Mój mąż również nie odpuścił takiej okazji i świętował z najlepszymi kolegami słynne pępkowe u nas w mieszkaniu kiedy jeszcze byłam w szpitalu. Sam zaplanował wszystko na spontana, ja oczywiście dopiero później się dowiedziałam:) Wiedział, że po takiej imprezie ma być wszystko przygotowane na nasz powrót i spisał się bardzo dobrze. Domu nie roznieśli więc nie miałam żalu;)
Później świętowaliśmy razem z naszymi rodzinami na spokojnie:)
Myślę, że tatusiowie już tak mają, zwłaszcza muszą koniecznie świętować przyjście na świat swojego pierwszego dziecka.

Moj maz bardzo sie ustatkowal jak sie ze mna ozenil i po tym jak dowiedzial sie o ciazy, wiec pepkowego nie bylo. Zaniosl do pracy ciasteczka i chwalil sie kolegom zdjeciami nowonarodzonej corki. Duzo czasu spedzal u nas w szpitalu. A jak wrocilam do domu to jedlismy tort - dla uczczenia narodzin corki i moich urodzin (bo wrocilam do domu wlasnie w dzien przed urodzinami). Takiego sobie nudziarza na meza wzielam :wink:

To aż się boję pomyśleć co będzie u mnie. Mam nadzieję, że mieszkanie będzie w takim stanie jak je zostawię czyli w ciągłej gotowości na przyjęcie Bobaska, bo inaczej to pewnie zrobię ostry dym:)

Mój mąż obiecywał, że w tradycyjny sposób uczci narodziny córki i tak też się stało. Spotkał się z rodziną, znajomymi, oczywiście tylko w męskim gronie, żeby móc opijać narodziny maleństwa :slight_smile: na szczęście mąż nie lubi pić dużo alkoholu, więc następnego dnia, w pełnej gotowości, rano już był u mnie i u córki w szpitalu:)

Mój maz chcial zrobić pępkowe, niestety jakos mu to nie wyszlo. My bylismy 8 dni w szpitalu i kazdego dnia mowiono ze jutro wyjdziemy. dodatkowo urodzilam na poczatku grudnia, wiec wyszlam prawie w polowie, zaraz swieta sylwester i tak sie jakos to rozmylo.
Ale lezac w szpitalu przed porodem, do sąsiedniego pokoju przyszedl maz, który dzienw czesniej swietowal. Jak tylko przechodzil korytarzem albo wchodzil do wpolnej na 2 pokoje lazienki no coz… trzeba bylo nos zatykc hehehe

Ja też miałam zabawną sytuację w szpitalu związaną z pępkowym :slight_smile: Mąż koleżanki ze szpitalnego “pokoju” właśnie takie pępkowe urządził. I wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że w nocy dzwonił do niej dosłownie co 15 minut, aby jej powiedzieć jak bardzo ją kocha, jak ogromnie się cieszy, że mają synka, że malutki jest zdrowy, że jest taki śliczny itp. Początkowo obie nas to bardzo bawiło (leżałyśmy w dwuosobowej sali z naszymi synkami i się zaprzyjaźniłyśmy), ale po pewnym czasie zaczęło nas to delikatnie drażnić - maluchy spały, a i my chciałyśmy chwilę odpocząć. Niemniej jednak było to całkiem urocze :wink: A najwięcej śmiechu miałyśmy oczywiście następnego dnia, gdy “winowajca” przybył z wizytą :slight_smile:

Wiadomo że każdy nowo upieczony tatuś chce uczcić ta okoliczność % . Mój mąż poszedł do rodziców gdzie byli już wszyscy których zaprosił i troszkę popili wiadomo ale nie było to jakoś dużo bo nie należy do tych co lubią pić poza tym mąż bardziej poszedł z % polać na odczepne bo te docinki są najgorsze ta niby "tradycja " . Następnego dnia mąż przyszedł do szpitala pomagał mi wstać wykąpać się . Wszystko zależy od podejścia i ustalonych zasad . My jeszcze przed narodzrniem kruszynko ustaliliśmy że pójdzie popija i już . Wszystko z rozsądkiem .

Mój mąż od początku mówił jak to on będzie świętował pępkowe. W efekcie była mała posiadówka u nas w mieszkaniu. Urodziłam w poniedziałek, pępkowe we wtorek, a wszyscy panowie, łącznie z tatusiem, szli następnego dnia do pracy. Więc posiedzieli do 2 i tyle. W mieszkaniu żadnych strat nie było, chłopcy zadowoleni i ja zadowolona :slight_smile:

Mój mąż zrobił pępkowe w lokalu, bo wyszło mu 20 osób do zaproszenia i jak zobaczyłam w jakim stanie on i mój szwagier wrócili to się cieszyłam, że to nie było w domu. Dzień po żona jednego z kolegów napisała mi tylko, że uważa, że Mała będzie zdrowa jak tak było jej zdrowie mocno opijane. Uważam, że takie wydarzenie jak tatuś chce to może świętować na swój sposób, nie codziennie zostaje się tata :slight_smile:

U mnie maz nie swietowal w zaden sposob. Spedzilysmy z corka prawie tydzien w szpitalu, a maz razem z nami, tak wiec swietem dla nas byl powrot do domu i wspolnie spedzone kolejne chwile razem :wink:

Mój mąż z tej okazji wyjął i puścił płytę G. Turnaua z piosenkami dla dzieci, którą kupił dla mnie jakiś czas wcześniej i czekał na jakąś okazję, żeby ją dać :slight_smile:

U mnie mąż skorzystał jak bylam jeszcze z Corka w szpitalu i przyjechal do niego moj brat i kolega to uczcili pępkowe ale tak dekikatnie podobno tak bylo chociaz mnie przy tym nie było a wtedy bratowa zajęła sie moim synkiem

Mój mąż oczywiście umówił się z kolegami, ale to dużo po porodzie, jak ja już w pełni doszłam do siebie i na spokojnie mogłam zostać z małą sama :slight_smile: Nie wyobrażam sobie, by pił alkohol gdy ja jeszcze byłabym w szpitalu, bo przecież różnie bywa. Wolałabym by był “na chodzie” i mógł w każdej chwili do mnie przyjechać w razie co.

Jak mąż dowiedział się że zostanie tata to po prostu zaprosił kolegów na wódkę