Karmienie piersią: marzenia a rzeczywistość - rozmowa z położną i edukatorką ds. laktacji Katarzyną Orawiec Rymszewicz

Właśnie. Warto o tym mówić, bo później jest zderzenie z rzeczywistością.. każda mama powinna przygotować się na każdą ewentualność 

Zapraszamy do dyskusji na temat naszego wywiadu z położną i edukatorką ds. laktacji Katarzyną Orawiec-Rymszewicz. 

Choć karmienie piersią wydaje się bardzo proste i naturalne, bo przecież wystarczy malca przystawić, to wiele kobiet napotyka na problemy z laktacją już pierwszych dobach po porodzie, w szpitalu. O początkach karmienia u mam i o tym, czy marzenia rozmijają się z rzeczywistością rozmawiamy z położną i edukatorką laktacyjną Katarzyną Orawiec-Rymszewicz. Przeczytaj artykuł >>

Karmienie piersią może nie być takie proste jak zaklada się przynajmniej przy pierwszym dziecku . Ciekawy artykuł i bardzo przydatne informacje;)

Bardzo przydatny artykuł. Ja na początku miałam wiele trudności z karmieniem i z pokarmem , ale z czasem się udało i karmiłam syna 1.5roku ;) 

Przydatny temat, dobrze że się o tym mówi żeby przyszłe mamy były przygotowane do kp i zdawały sobie sprawę z ewentualnych trudności.

Początki chyba zawsze są trudne :) Też był nawał ,kryzys laktacyjny ,ale po czasie to tylko przyjemność i ogromną więź :) Karmiłam obie córki prawie 1,5 roku. 

Też uważam ,że powinno się o tym mówić :) By w razie trudności świeżo upieczona mamusia się nie zniechęciła martwiąc się ,że te trudności dotyczą tylko ją :) By miały świadomość ,że to normalne :).

J nas początek był ciężki a teraz karmimy się już 9 miesięcy :)

Początki zawsze są trudne 

Ja aktualnie zmagam się z tą rzeczywistością. I wcale tak kolorowo nie jest jak napisane w artykule. Na szkole rodzenia co prawda nam wszystko pokazywano, ćwiczono itp ale jak przyszło co do czego to w głowie ogromną pustka. W szpitalu niestety brak zainteresowania ze strony położnych, brodawki przy wyjściu ze szpitala po3 dniach miałam poranione, bolało nawet karmienie w kapturkach. Na 5 dobę przyszła położna, która cokolwiek mi powiedziała, pokazała, pomogła. Teraz już jest lepiej, ale niestety Mała tak się przyzwyczaiła do kapturków, że teraz nie chce łapać samej piersi. Więc znów musimy się uczyć przystawiania na nowo, bo kapturki są wygodne, ale na dłuższą metę chyba będzie to uciążliwe, dlatego chciałabym spróbować karmić bez nich. 

Ja też przy pierwszym dziecku zmagałam się z problemami przy KP, jednak udało się i karmiliśmy się rok.i cztery miesiące. Teraz przy drugim dziecku udało się wszystko od samego początku.

tak, niby to karmienie piersią takie naturalne, a tak często kobiety napotykają problemy..

To trudna nauka zarówno dla mamy jak i dla dziecka. Zanim to będzie fajnie wypracowane trzeba wylać trochę łez i uzbroić się w cierpliwość :)

Jsk5nie brak laktacji to nawał i zawsse coś 

MamaRóży dokładnie ;) 

Niestety dzieci szybko przyzwyczajaaja się do dobrego i ciężko je odzwyczaić.. 

Paulina ja tez miałam problem z poranionymi sutkami, szkoda ze niky wcześniej mi nie powiedział o tym, a chodziłam do szkoły rodzenia. Tak samo jak miałam syna ciagle przy piersi w szpitalu, pamietam jak przyszła położna o 3 w nocy i mi powiedziała żebym sobie poszła po mm i dokarmila , bo inaczej się wykończę. 

Dla mnie przed pierwszym porodem też nikt nie powiedział o poranionych brodawkach. Po 48h wyszłam do domu i w domu skręcałam się z bólu..  wszystko było nowe i mąż pojechał do apteki żeby coś kupić..  pomógł linomag który miałam spakowany za drugim razem do szpitala bo wiedziałam,  że może przydać się i tak było.

To ja teraz używam lanoliny, już na szczęście nie codziennie ale jeszcze smaruje, bo masakra. A mam wrażenie że trochę łagodzi ból. Mam jeszcze maltan, ale wg mnie bez efektu. 

A mam pytanie, chyba bardziej do Mam Canpoloeych czy jako użytkowniczki forum mamy możliwość pogadać lub zadać jakieś pytania pani Położnej i edukatorce laktacyjnej Katarzynie Orawiec-Rymszewicz?

Paulina a jak dodajesz wątek to nie

ma takiej opcji , ze pytanie do specjalisty ? Tak mi się jakoś coś kojarzy , ale nie jestem pewna… 

No mi zanim maz dowiózł maść, to smarowałam swoim mlekiem.