Moja koleżanka zbankowała komórki macierzyste z krwi pępowinowej. Zawsze to zabezpieczenie, które lepiej żeby nikt nie potrzebował wykorzystać, ale dobrze żeby było. Takie komórki macierzyste można później wykorzystać w terapii dzieciątka, rodziców, a nawet rodzeństwa - ważne aby była zgodność antygenowa.
Mam nawet aktualny cennik dla województwa lubelskiego i podkarpackiego - opłata wstępna za zestaw do pobierania 590 zł + 1090 zł opłaty podstawowej - to koszta, które trzeba zapłacić przed narodzinami maluszka, natomiast po 1 urodzinach należy uiścić 500 zł opłaty rocznej, albo zapłacić z góry za 5/10 lub 18 lat i wtedy wychodzi taniej za przechowywanie. Za 18 lat z góry należy zapłacić 5310 zł. To cennik obowiązujący do końca lipca uwzględniający rabaty, dostaliśmy go na szkole rodzenia.
Coraz więcej osób się na to decyduje, a medycyna idzie do przodu, więc przechowywanie komórek macierzystych z krwi pępowinowej to dobra opcja.
Kochane, jestem na finiszu, na szkole rodzenia było kilka wykładów na temat przechowywania krwi pępowinowej. Mam dylemat z mężem i mało czasu. Co wy sądzicie na ten temat? Czy sa mamy, które zdecydowały się na ten krok? Czy jest ktoś, kto wykorzytał tą krew i może podzielić się swoją historią?
My się nie zdecydowaliśmy, liczę że nie będzie takiej potrzeby by było to kiedykolwiek potrzebne
U mnie w szkole rodzenia był poruszany ten temat z Panią zajmująca się przechowywaniem komórek macierzystych. Moja położna opowiedziała też historię swojej koleżanki, gdzie specjalnie postarali się o drugie dziecko aby uratować te pierwsze. Jest to na pewno dobry plan na przyszłość, dodatkowe zabezpieczenie dla dzieci. Koszty przechowywania też są duże, nie każdego stać na taki krok.
Ja również o tym czytałam i położna mi mówiła o tym jednak ze względów finansowych nie zdecydowałam się na to rozwiązanie.
Oczywiscie że warto! Krew pępowinowa to mega bogactwo, które może uratować życie naszym malcom (oby jednak nie trzeba było jej wykorzystywać).Taka krew jest bardzo bogatym źródłem krwiotwórczych komórek macierzystych, które namnażają się tworząc nowe komórki i zastępujac komórki stare lub uszkodzone. Takie komórki pobrane z krwi pępowinowej wykazują o wiele wieksza skutecznośc niż komórki macierzyste pobrane od dorosłego człowieka.
Takie komórki to nie tylko te krwiotwórcze komórki macierzyste, ale równiez tzw komórki mezenchymy (tkankowe komórki macierzyste), które dają poczatek innym tkankom np. komórkom nerwowym, kostnym itd.
Natomiast trzeba pamiętac, że są to równiez duuuże koszta jesli chodzi o przechowywanie.
My nie planujemy korzystać jak dla nas zbyt duży wydatek a i opinie są rozbieżne
Przede wszystkim trzeba pamietac ze nie ma czegos takiego jak krew pepowinowa ktora mozna pobrac i przechowac bo inaczej sie zmarnuje. Odpepnienie powinno nastepowac po ustaniu tetnienia pepowiny - wtedy gdy cala krew dostanie sie do cialka nowonarodzonego maluszka. Gdy decydujemy sie na przechowywanie krwi “pepowinowej”, de facto pozbawiamy noworodka krwi, ktora w optymalnych warunkach trafilaby do jego krwioobiegu. Polecam poczytac tu: To, czego żaden bank krwi pępowinowej wam nie powie.
I tu: http://rodzicielstworadosci.com/ciaza-i-porod/zanim-pozwolisz-pobrac-krew-pepowinowa/
Pamietajcie ze ci ludzie ktorzy Wam to na szkole rodzenia zachwalaja, czerpia zyski z naszych obaw i checi zabezpieczenia przyszlosci naszych wyczekanych cudownych maluchow.
Nam inaczej to tłumaczyli - krew najpierw idzie do maluszka, a jak pepowina przestaje tętnić to wtedy reszta krwi idzie na pobranie i nie są to duże ilości. Następnie z takiej krwi izoluje się komórki macierzyste i je bankuje.
Oczywiscie decyzja nalezy do nas; ja osobiscie uwazam, ze nawet jesli jest jak piszesz, to koszta i ewentualne ryzyko za wczesnego odpepnienia przewyzszaja potencjalne korzysci. (Polecam jeszcze tu zajrzec Pobieranie krwi pępowinowej, a odcięcie pępowiny - czyli dlaczego nie warto się śpieszyć z "odpępnianiem" ~ Decyzja w oparciu o dowody naukowe i kalkulację ryzyka. )
Bardzo długo zastanawiałem się nad tym czy warto to zrobić jednak po długich namyslach, czytanie niezliczonych informacji na ten temat w końcu za sięgnęłam także opinii lekarza. Opinia ta Przekonała mnie żeby mimo wszystko tego nie robić bowiem okazało się że nie dość że są bardzo wysokie koszty na które jesteśmy narażeni przy przechowywaniu takiej krwi to jeszcze nie zawsze może być ona użyta i jest jej zbyt mała ilość aby tak naprawdę mogła pomóc w dużej ilości przypadków. Po przeanalizowaniu wszystkich plusów i minusów nie zdecydowałam się na pobranie tej krwi
Kiedyś mała ilość była problemem, obecnie już nie, bo są coraz to nowe metody namnazania komórek macierzystych. Koszta oczywiście są spore, ale i później niestety koszta leczenia i wykorzystania tych komórek macierzystych są bardzo wysokie. Takie leczenie komórkami macierzystymi odbywa się przeważnie za granicą i nie jest refundowane
Przeanalizowaliśmy z mężem jeszcze raz temat i wasze opinie i sami też się na razie nie decydujemy, mimo wszystko, chyba z uwagi na koszty, wcześniej wydawało mi się, że nie jest to tak duży wydatek przy rozłożeniu kosztów właśnie na rok, natomiast teraz widzę, że nasz budżet nie jest na razie gotowy…
Z tą krwią to wg mnie jest tak samo jak z rozszerzeniem badan prenatalnych. To wszystko są bardzo fajne opcje, dające rodzicom gwarancję bezpieczeństwa przyszłości dziecka… Jest natomiast problem, którego większość nie jest w stanie pokonać, mianowicie koszt wszystkich usług. Mnie zwyczajnie na to nie stać. Być może gdybym miała w zanadrzu tyle wolnej gotówki to zdecydowalibyśmy się na taką inwestycję…jak to mówią przezorny zawsze ubezpieczony. Jednakże póki co wydatki na wyprawkę w połączeniu z codziennymi i tymi awaryjnymi jak kosztowna naprawa samochodu… Nie wyczaruję tych pieniędzy.
Drażnią mnie natomiast kampanie reklamowe dotyczące powyższego tematu. Każda z nich zachęca do podjęcia inicjatywy, natomiast w żadnej nie informują o jej koszcie! Przecież biedniejsi rodzice, idąc do lekarza i wyrażając chęć na taki zabieg po obejrzeniu reklamy, wychodzą zasmuceni i zawiedzeni, że nigdy nie będą mogli sobie pozwolić na taką ewentualną pomoc swojemu dziecku. Czy to nie powinno być dostępne dla każdego? Czy dziecko z biednej rodziny jest gorsze i z góry skazane na cierpienie jeśli urodzi się chore? Ktoś powinien moim zdaniem coś z tym zrobić i zainwestować w przyszłość narodu, bo to właśnie dzieci są jego przyszłością, a one na dzień dobry z okazji urodzin dostają rachunki za usługi służby zdrowia, zamiast faktycznie zdrowia i dobrej przyszłości.
Pomijając wysoki koszt przechowywania takich komórek, to sam późniejszy przeszczep kosztuje 20tys złotych. A oczywiście nie kończy się na jednym - znam przypadek, gdzie dziewczyna będzie korzystać z takich komórek swojego dziecka i potrzebuje minimum pięć zabiegów, by to dało efekt. Kwota kosmiczna, ale jeśli kogoś stać na coś takiego to niech korzysta, po to medycyna idzie do przodu. Ta dziewczyna jeździ na wózku i dzięki tym komórkom ma szansę znów chodzić.
Ja nie skorzystałam, koszt mnie zniechęcił.
Też stałam przed tym dylematem i u mnie kwestie finansowe zadecydowały - nie mogliśmy z narzeczonym pozwolić sobie na taki wydatek, aczkolwiek myślę, że jeżeli stać Cię na to to warto.
U nas też kwestie finansowe przeważyły. Myślę, że to powód większości par, dla których właśnie nie decydują się na to.
Myśle że warto inwestować jeśli ma się odłożone jakieś pieniądze… w końcu nie przewidzi się czy będzie potrzebna czy też nie, a zdrowie najważniejsze i nie da się go wycenić. My niestety po długich wyliczeniach musieliśmy zrezygnować…
Może i warto ale czy dużo osób się na to decyduje? Ja o tym usłyszałam na warsztatach. Tak bym o tym nie wiedziała.
Mogą też za darmo pobrać i przechowywać ale na ten zasadzie że nie masz tego na wyłączność i jak ktoś inny będzie potrzebował to mogą wykorzystać i nie będzie dla nas
To jest dobre jeśli planuje się więcej dzieci.