Właśnie z tym zachowaniem córki to chyba sama widzi jak się zachowuje przy nas dwóch…
Nawet mówiłam o tym, kiedy dzwoniła kiedyś czy przyjechać, że wolę zostać sama bo mała jest spokojniejsza.
Ogólnie macie rację że pomoc na pewno będzie mi potrzebna przy trójce, tylko boje się bo czasami te wizyty nie opierają się na typowym odciążeniu mnie, a wręcz odwrotnie. A to kawa, potem obiad tak jak któraś z was dokładnie pisała… Córka ciągnie babcie do pokoju a ta urządza sobie pogaduszki i zastanawiam się czy przyjechała do mnie czy do wnuczki ![]()
Nie odrzucaj pomocy bo każde ręce będą Ci potrzebne. Naucz się może delikatnie wydawać polecenia typu „Mamo zabaw małą, a ja w tym czasie wstawię obiad”, albo „Mogłabyś mi rozpakować zmywarkę? Ja lecę nakarmić maluchy”. Niech czuje się potrzebna, niech czuje że jest realną pomocą ![]()
Mieszkam ze swoją teściową i o matko boska jak ja rozumiem co masz na myśli! Całe szczęście zostały nam ostatnie 2/3 tygodnie i będziemy się wyprowadzać. Faktycznie czasami też odczuwam, jakbym tej pomocy miała za dużo, córka chociaż jest mała, to też trochę inaczej się zachowuje jak jest ze mną czy mężem, a inaczej jak jest z babcią…
Ja bardzo doceniam pomoc babci , gdy wrocilam ze szpitala a maz do pracy , moja mama bardzo mi pomogla . Czesto sie slyszy "spij jak dziecko spi " nie w moim przypadku. Tak bardzo balam sie spac ze bywalo ,ze spalam po 2 godziny na dobe , wtedy do akcji wkroczyla moja mama . Jak juz doslownie odpadłam to brala małą i wrecz kazala mi odpoczac ( problemy ze snem byly dlatego ze po prostu balam sie ze cos sie wydarzy , bylismy dlugo w szpitalu po porodzie i wciaz mialam to z tylu glowy ) ale problem zaczal sie pozniej , mama zaczela za duzo negowac , za duzo probowala zrobic “po swojemu” lub w jakis sposob narzucic mi swoje metody . Musiałam w pewnym momencie postawic granice . Na szczescie wszystko wrocilo na dobre tory . Wydaje mi sie , ze warto po prostu porozmawiac i postawic sprawe jasno czego sie oczekuje , na co zwrocic wieksza uwage ,a na co nie pozwalac . Wiem , ze latwo jest powiedzieć z boku “porozmawiaj” i zdaje sobie sprawe jak trudne potrafi to byc , ale czasem warto sie “zderzyc” zeby pozniej szlo juz tylko w dobra strone . Dodam tylko , ze moja rozmowa z mama skonczyla sie klotnia i obrazą majestatu . Po 2 dniach bylo juz po wszystkim i na moich zasadach . One robia to z miłości do wnuczat i nas , ale czasem po prostu chca “za dobrze”
Oj tak! Rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa. U mnie też teściowa próbowała robić trochę po swojemu, a tu coraz wyżej córkę sadzała, chociaż nie pozwoliliśmy, a tu np jak ubrałam córkę, to ubierała jej spodnie i skarpety, bo jak to tak ona ma boso po posadzce chodzić. Powiedziałam, że ja przecież widzę gdzie chodzi i skoro jej nie ubrałam, to znaczy, że nie potrzebuje. Może czasami jestem trochę oschła w tym kontakcie i nie powinnam, bo teściowa po porodzie była dla mnie do rany przyłóż i gdyby nie ona, to pewnie niejedną noc bym przepłakała razem z córką, ale też miała już swoje dzieci i wychowała jak chciała, więc teraz moja kolej, moje zasady i stanowczy ton musi niestety czasami być
Ja się w sumie nie wypowiem, jakby tak było na dłuższą metę u mnie, obawiam się że pewnie podobnie lub gorzej, z tym że to teściowa jest typem “wiem lepiej” a do tego jest pedantyczna i drobiazgowa do bólu. A z mamą to choć czasami denerwuje, to jakoś mi bliżej.
A może, niech mama zabiera straszą córkę do siebie, nawet na noc jak się urodzą bliźnięta, żebyś Ty z mężem mogli się skupić na maluchach w pierwszym okresie?
Właśnie z opieką nad córką po porodzie wiem że będzie ciężko ale nie chcę też całkowicie zrzucać jej na babcie. Będzie trudniej żeby babcia zajęła się noworodkiem a ja miała czas dla córki sam na sam, boje się że się poczuje przeze mnie odtrącona. Do tego nie chce żeby była non stop pod ich opieką poza domem bo już teraz jest tak że ona ciężko jej wracać do domu, kocha obydwie babcie ponad życie i jak spędza z nimi czas to mama może nie istnieć. Oczywiscie bedzie do nich jeździć i parę razy zostanie na noc ale granicach rozsądku ![]()
@asiam1 z ubieraniem to klasyk zawsze musi swoje 5 groszy dorzucić a mnie już trzepie od środka. A rozmowa to tak właśnie się łatwo mówi bo ja wiem że się pokłócimy, mamy obydwie ciężkie charaktery i ogólnie większość rzeczy mnie ciągle irytuje więc często moja postawa jest ofensywna
Nawet problemem nie jest to że robi coś nie tak tylko, że mnie osacza. Prześladuje mnie wspomnienie jak karmiłam córkę po 30-40 min i mama siedziała naprzeciwko mnie i się patrzyła jak w obraz, nie wyczuwała że mój brak rozmowy oznacza że chce być już sama, odpocząć psychicznie a nie ciągłe angażowanie do rozmów o byle czym ![]()
O jak ja Cię doskonale rozumiem! Lubię gości i doceniam pomoc ale umiem o nią samą poprosić kiedy jest ciężko. Nadgorliwość bardzo mnie męczy. Obecnie mam 2 dzieci i czasem jest trudno poświęcić czas jednej i drugiej po równo do tego ogarnąć dom i wtedy pomoc jest na wagę złota, ale tak ja piszesz wolę starszaka zawieźć do babci czy cioci i w tym czasie zrobić sobie coś w domu bo zrobię to szybciej albo być z młodszą bo obecność innych mi wtedy przeszkadza. Jak wiem, że ktoś ma przyjechać do pomocy do mnie do domu to ja jestem bardziej zmęczona, bo mam w głowie żeby ogarnąć w domu, muszę iść do sklepu po coś do kawy lub samemu coś upiec, mieć też coś do zjedzenia jeśli to wizyta w porze obiadowej. Głupio mi zwyczajnie iść zrobić pranie czy siedzieć w innym pokoju z młodszym czy starszym dzieckiem wiedząc, że za ścianą jest ktoś i ja z tą osobą nie przebywam. Muszę przyznać, że teściowa to teściowa, ale nie jest nadgorliwa, my po prostu wyprzedzamy jej ruchy, zawsze z wyprzedzeniem pytamy czy zajmie się dzieckiem lub dziećmi i mówimy, że podrzucimy małe
Mam tylko jedną nadgorliwą osobę, jak przyjedzie w porze śniadania to o 15 wyjeżdża… Ale po prostu jak pyta czy jestem w domu, odpisuję, że mamy plany albo, że będę dopiero po 13 i zapraszam wtedy ![]()
Dokładnie to opisałaś, z teściową tak mam że mogę jej przywieźć córkę kiedy chce i robię to jak potrzebuje ogarnąć coś w domu czy zrobić zakupy. A jak sporadycznie zdarza się tak że przyjeżdżają razem z teściem to ciężko ich nawet namówić na herbatę bo nie chcą być kłopotliwi idą z córką do pokoju i nie angażują mnie w ogóle. Ostatnio już starałam się mamie też zawieźć córkę jak się chciała z nią zobaczyć, ale wizyty są i tak nie uniknione
Przy niemowlaku jest to bardziej męczące jak ktoś przychodzi ci pomóc ale musisz mu co chwilę i tak coś podać, zrobić czy tłumaczyć. Jestem typem że wolę wtedy coś zrobić sama i szybciej ![]()
Ja nie narzekam
chociaż mieszkam z mamą w jednym domu tylko na osobnym piętrze ale w zasadzie mam ją na codzień. Wiadomo są plusy i minusy ale według mnie to ogromna pomoc i nawet jak czasem coś robi inaczej niż chce to przymykam oko bo wiem że i tak dużo jej zawdzięczam i bez jej pomocy byłoby mi dużo trudniej. Z teściową gorzej bo nie pomaga w ogóle i czasem wlasnie moja mama sie złości, że z drugiej strony zero pomocy… teściowa po prostu nie nadaje sie do dzieci, boi sie wziąć na ręce maluszka itd.
Ale uważam, że pomoc mamy niezastąpiona. Uważam, że nie ma co narzekac
a jesli już coś bardzo mi się nie podoba to mówię o tym otwarcie. Albo jak mama coś robi inaczej bo dawniej to było inaczej to jej tłumaczę, że wszystko sie pozmieniało. Do wszystkiego można dojść rozmową ![]()
Zanim kupiliśmy własny dom to żeby oszczędzić
dwa lata mieszkaliśmy z teściami, my na parterze a oni na piętrze, nie było źle, ale nie powtórzyłabym tego
także podziwiam! przy noworodku na pewno jest to super i pomoc zawsze pod ręka
dobrze, że sie z mamą potraficie dogadać, a co do teściowej to nie każdy ma rękę do dzieci i jak sie ma bać coś zrobić przy maluchu to nie ma jej co zmuszac, mama nie ma się co złościć ![]()
No wiadomo ze samemu lepiej mieszkać i przychodzą takie dni l, że moim marzeniem jest wyprowadzic się
ale plusów jest zdecydowanie więcej
teraz nie muszę gotować, jak potrzebuje maluszkiem się zajmie. A i jak statszak był chory to ja mogłam iść normalnie do pracy bo babcia została z nim.
Dużo ludzi tak żyje, po coś kiedyś budowali te domy wielopokoleniowe
częściej słyszę od znajomych którzy tak właśnie mieszkają że cenią sobie tą stałą obecność rodziców, ale wydaje mi się że wtedy też taka babcia co ma na codzień dzieci i wnuki woli czasami się zamknąć i przyjść kiedy jest potrzeba. A kiedy nie ma się na codzień wnuków to wygląda inaczej ![]()
Jak się dogadują to pewnie, z moim tatą jakbyśmy mieli mieszkać to chyba wolałabym tymczasowo rozłożyć namiot na działce ![]()
Teściowie teraz zostali sami, dom duży, dwa piętra no i tak żyją, w przyszłości może się tam babcia wprowadzi jak bedzie potrzebować pomocy, a tak teraz to jest miejsce gdzie wnuki mogą harcować ![]()
No inaczej jest jak babcia ma wnuki na codzień bo czasami ma ich chyba dosyć i mimo, ze jest chętna do pomocy to czasami kręci nosem jak musi zostać jak idziemy np. Do kina. A tak jakby nie miała ich na codzień to by się cieszyła że przyjeżdżają do niej ![]()
Do tesciowej znowu syn nie chce jezdzic zabradzo bo tak jak pisałam ona sie nie nadaje do dzieci i mimo ze teraz jak juz syn jest starszy to ona by chciała to on nie chce bo ma slaby kontakt z nią.
u mnie z tą pomoca w sumie jest tak ze jej brak.
na początku czasem troche liczylam na to ale musieliśmy jeździć finalnie konczylo sie na braku pomocy bo "malutkie, bo cos się stanie " itd
przywyklam do bycia skazana na sama siebie
nawet jak chciałam wrocic do pracy i by sie zmienialy i byly po 2-3 razy w tyg po 2 godziny to zawsze jakas wymowka ![]()
także przy kolejnym tym bardziej nie nastawiam sie ze ktoras pomoze .
ale uważam że jak macie możliwość i babcie maja podejscie to warto skorzystać z oferty pomocy
@Mamaprzygod a może spróbuj zaprosić mamę do pomocy na 2/3 godziny ustal że potrzebujesz jej pomocy w ten i ten dzień o tej godzinie do tej i wyznacz jej zadania. Może to będzie łatwiejsze. Moja mama też przyjeżdżała do mnie i mówiła daj to aj coś tam zrobię a ja jej mówiłam że ja nie potrzebuje żeby mi ktoś składał pranie ale żeby ze mną posiedział i że jak mała sie obudzi mi pomógł z nią
zadziałało,
Taki limit czasowy udaje się osiągnąć jeśli mamy jakieś wyjście lub mama inne zobowiązania. A tak jak wpadła nieraz to i do wieczornej rutyny , a córka jak po cyrku pobudzona
no nic…okaże się w grudniu co uda się wyegzekwować. Do tego jeszcze święta które zawsze spędzamy u mnie w domu, ale już Zaznaczyłam że nie robię nic i nie ma u mnie zjazdów
o ile zdążymy wrócić do domu ze szpitala
Nam już właśnie też minął rok u teściowej. Też nie mam z nią złych relacji, ani większych spięć, ale drugi raz bym w taki układ nie weszła. Czekam na wyprowadzkę jak na szpilkach, jednak co u siebie, to u siebie ![]()
![]()
Oj, wiem coś o tym… nawet jak relacje są dobre, to jednak brakuje tej swobody. Oby to już niedługo, trzymam mocno kciuki za Waszą przeprowadzkę ![]()