Przy synu mogłam wszystko zrobić i mieć wszystko ogarnięte. Miał długie drzemki w ciągu dnia to udawało mi się pogodzić opiekę nad nim z ogarnianiem domu. Córka za to ma w dzień turbodrzemki, a jak nie śpi wymaga dużo uwagi. Przy niej nauczyłam się odpuszczać i póki mnie bardzo potrzebuje - w dzień robię absolutne minimum (bo jednak starszak ciepły obiad zjeść musi ;) ) i staram się nadrobić to co się da wieczorami jak dzieciaki śpią. Także żyję z dnia na dzień - bez planu. I działamy spontanicznie. Spadł śnieg - bierzemy sanki, bobasa w wózek i na dwór poszaleć - sprzątanie czy prasowanie może poczekać - czas spędzony z dziećmi jest ważniejszy.
Ogarnięcie wszystkiego nie jest najważniejsze czasem lepiej odpuścić
ja jak sobie coś zaplanuje to zawsze wychodzi tak że nie zrobię nic. Córcia od początku nie daje mi za wiele zrobić, od urodzenia tylko ją odlożyłam do łóżeczka to się budziła, teraz też nawet jak się bawi sama to muszę być z nią. No i często chce na ręce mimo że ma już 18 miesięcy.
U mnie też ciężko coś zrobić z dziećmi. Jedynie jak córka śpi to się da. Lub jak mąż wróci do domu i się z nią zamknie w innym pokoju. Bo jak mnie widzi to i tak ciągle jest mama.