Zmuszanie do jedzenia to przemoc

To że my coś zabronimy nie będziemy dać spróbować nie oznacza że dziecko gdzieś indziej tego nie spróbuję. Czasem właśnie warto dać posmakować dla dziecka w domu. Moja córka spróbowała coli i powiedziała jest jest nie dobra. Kiedy widzi w reklamie ja nie nie dobra koja koja

No właśnie . Ktoś tu razpisal że miał zabranianie co doprowadziło do tego że po kryjomu się objadał. Tak więc udawanie że słodycze i pizza czy cola nie istnieją to nie jest rozwiązanie. 

Właśnie nie ma co przesadzać w żadną stronę. Nie można też całkowicie dziecku zabronić. Wszystko z umiarem

Z resztą kto z nas w dzieciństwie nie miał ochoty zjeść czegoś słodkiego. Ja lubiłam i do tej pory lubię ale wszystko ma swoje granice 

Mój syn, póki co, nie lubi słodkiego. Rozszerzamy dietę i ogólnie najgorzej idą owoce. Innych słodkich rzeczy jeszcze nie próbował. Przy szczepionce na rotawirusy pielęgniarka byłą bardzo zdziwiona, że synowi nie smakuje. Pewnie mu się to zmieni. Też uważam, że słodycze są dla wszystkich, również dla dzieci, ale nie można z niczym przesadzać. Jak ostatnio u brata usłyszałam tekst, że jego dzieci (2 i 4 lata) na każdym wypadzie co centrum handlowym chcą iść do KFC i tam właśnie nauczyły się pić ze słomki, to myślałam że padnę.:)

 

Co do tematu wątku, to zgadzam się, że zmuszanie do jedzenia jest formą przemocy. Tylko nie rozumiem, po co to robić? Przecież to może mieć długofalowe skutki w postaci późniejszych zaburzeń odżywania u dziecka. Ja przecież też nie jem, kiedy nie jestem głodna.

U nas wiadomo też córka je słodycze zdarzy się że jak jemy jakieś jedzenie na mieście to jej bierzemy frytki bez soli i zje troszeczkę ale to jest raz na kilka miesięcy 

Moje dziecko na szczęście nie jest wybredne jeśli chodzi o smaki je wszystko . Wiadomo że desery i owoce bardziej mu podchodzą ale nie grymasi i nie muszę go jakoś zbytnio przekonywać do jedzenia

To jest święta racja we wszystkim trzeba znac umiar wiadomo że to nie są zdrowe rzeczy ale faktycznie jeśli dziecko nie spróbuję w domu prędzej czy później ktoś da mu tego cukierka spróbować 

A jak macie dzieci powyżej roku to dajecie im już jeść to co wy jecie czy nadal trzymacie się zasady żeby nie słodzić i nie dawać soli ?

Xyz ja długo jadłam takie doprawione przyprawami innymi niż sól. Pieprz delikatnie. A tak to ziele angielskie, liść laurowy itp

Dokładnie nie da się we wszystkim ograniczyć dziecka i stosować jakieś restrykcyjnej diety. Wszystko z umiarem

I tak się nie da uchronić takiego malca przed słodkim czy niezdrowym jedzeniem, o czym przekonacie się zapewne juz w przedszkolu i pierwszych imprezach urodzinowych;) niby każdy odżywia swoje dziecko zdrowo ale przy takich okazjach wychodza kwiatki ;)

Pelno chipsow i słodyczy a organizm nieprzyzwyczajony  do takiego żywienia potem odreagowuje bo niestety dzieci widząc takie dobrodziejstwa będzie korzystać z okazji nie myslac potem o bolacym brzuszku;(

Anita no właśnie często na różnych forach czytałam opinie rodziców że nie stosują się np w żłobkach do zaleceń i dają cukier i sól do posiłków. Ja do roku podchodziłam do tego poważnie i w ogóle nie dawałam . Teraz staram się żeby było zdrowo ale no jak byliśmy na urlopie to córka jadła to co my jak nie było opcji nic przygotować albo podgrzać 

Dlatego do wszystkiego trzeba podchodzić z umiarem. Wszystko w nadmiarze szkodzi.:)

Tez jestem zdania że wszystko z umiarem, Ja córce solę delikatnie niektóre potrawy.

Nie możemy przesadzać w żadną stronę i pilnować dziecka całkowicie przed słodyczami czy przekąskami ale wszystko w odpowiedniej ilości nie zaszkodzi . Każdy z nas był dzieckiem

Dokładnie, nam też rodzice dawali od czasu do czasu jakieś słodycze 

xyz wyjazdy wiadomo rządzą się innymi prawami , więc to różie bywa. Prawda jest taka, że w żłobkach nie ma zaleceń co do jadłospisów. Powinny być zdrowe , dostosowane do zaleceń do wieku dzieci ,ale nie ma tego odgórnie nigdzie zapisanego, więc często robią sobie co chcą 

Ja pamiętam że w dzieciństwie dostawalismy tam jakieś słodycze ale to też były takie czasy ze nie bardzo rodziców bylo stan na takie kupowanie na codzień wiec jak tam coś kupili raz na jakiś czas to była wielka radość a oni też nie bardzo nas musieli pilnować co do tych słodyczy bo właśnie mieliśmy je raz ja jakis czas nie tak jak teraz ze w domach przeważnie jest jakaś szafka pełna cukierków i dzieci tylko patrzą aby się do niej dostać 

U nas syn nie je wszystkiego i ciężko namówić go do zjedzenia posiłku. Jednak ostatnio ma. Sposób daje jeść jak chce nie zmuszam na siłę. Przez to też jestem zła mama według mojej rodziny,bo nie zmuszam go. Natomiast pozwalam mu pić soczki i zjeść jakieś ciasteczko mimo,że nie zjadł śniadania czy podwieczorku. Uważam,że dobrze jeśli co kolejek chce zjeść i robi to z apetytem. Wiem,że wiele z was napisze,że źle robię,ale naprawdę nie mam serca wmieszać w niego czegoś jak on nie ma ochoty.