Ewciaos, jak maluch ma 6 m-cy to nie ma jeszcze lęku seiaracyjnrho wiec noszony może być przez ciocie, wujków, babcie i dziadków
Dla mnie wiek malucha nie na dużego znaczenia, ale mile widziane było gdy jest ciepło więc stawiam na wiosenne, letnie albo Ew ma ciepłe jesienne dni
Moje dzieci miały 10 tygodni jak je chrzciłam. U mnie w rodzinie zazwyczaj chrzci się dziecko do 3 miesiąca. Osobiście też wolę jak dziecko jest mniejsze ale nie krytykuję nikogo i jeśli ktoś woli żeby dziecko podrosło czy z innych powodów przekłada chrzciny na później nie mam nic przeciwko.
U nas ksiądz nam udostępnił swoją salkę i tam spokojnie mogłam pójść nakarmić czy przebrać syna.
Moja koleżanka chrzciła syna jak on miał nie chcę skłamać ale jakoś 1,5 czy 2 lata i tutaj już mówiła, że to nie porozumienie. Ona całą msze latała za nim po kościele tam i powrotem bo uciekał.
Ewciaos ja tez bylam pod wrazeniem jego postawy. Super, ze są tak wyrozumiali ksieza. No i udało Ci sue z tym karmieniem
Kasia mi tez w sumie jest bez znaczenia kiedy ktos chrzci. Jednak te 1.5 czy 2 lata to juz wyzwanie zeby zapanowac nad dzieckiem.
To podobnie chrzcilysmy dzieci
Jakos tak nam zalezalo zeby bylo to do 3 miesiąca.
Każdy robi jak uważa. Ja wolalam jak dzieci były małe inni wolą jak dzieci są już duże, a jeszcze inni nie robią chrzcin swoim dzieciom i czekają aż będą dorosłe i same wybiorą sobie wiarę. Co też nie jest złym pomysłem, każdy ma prawo sam decydować o sobie jak przyjdzie na to czas.
Justynamamajasia moj kuzyn z żoną właśnie tak zdecydowali, że nie będą chrzcili swoich dzieci. A one same podejma kiedys decyzje co dalej z tym zrobią
Pomoc rodziny podczas organizacji chrztu jest nieoceniona! U mnie siostra pomagała z zaproszeniami. Podesłała mi idealne ze stronki farrowdesign.pl Zamówienie szybko przyszło, zaproszenia idealne- eleganckie, ciekawe. Obsługa sklepu też na plus, na szczęście oszczędziłam masę czasu chodząc po sklepach.
My ochrzciliśmy Synka po miesiącu czasu. Uroczystość odbyła się w domu.
My pierwszego syna chrzcilismy jak miał 5 tygodni. Przyjęcie odbyło się w domu. Ale drugi raz napewno zrobimy w lokalu, ja byłam uwiązana bo syn był cały czas na piersi i do obsługi całej imprezy zobowiązany był mąż, a w głównej mierze moja mama. Chciałabym aby obi też mogli posiedzieć i porozmawiać z gośćmi, głównie przecież po to zaprasza się bliskich.
Nasz miał 3 miesiące jak chrzcilismy . Cała mszę przespal nawet cała uroczystość okiem nie mrugnął . Na dodatek siedzieliśmy koło głośników więc byłam wręcz pewna że się obudzi pogoda nam dopisała , impreza była w lokalu jedzenie przepyszne mnóstwo tego było każdy się najadł był tort , ciasto sama piekłam kawa herbata . Jeżeli kiedyś będę miała kolejne dziecko to też na pewno w lokalu
Chyba najłatwiej ochrzcić jak jest małe dziecko, bo mniej teoretycznie powinno się kręcić. Do 3 miesiącachciałabym mieć to z głowy. A przyjęcie tylko w lokalu, za duża rodzina męża. Dodatkowo mniej stresu, a komu on potrzebny w pierwszych miesiącach dziecka.
My chrzcimy nasze dziecko za 2 tygodnie, akurat będzie miało skończone 2 miesiące. Chrzest zaplanowaliśmy już wcześniej myśląc o tym, że będzie to nasza pierwsza rocznica ślubu. Organizujemy domowe przyjęcie dla najbliższych: obiad , kawa a potem grill.
Monikalul bardzo dobry pomysł. Ja też organizowała chrzest w domu dla najbliższych. Oczywiście teściowa chciała w lokalu bo ona tak sobie życzy żeby się przed rodziną pokazać. Ale jak usłyszała, że będzie za wszystko płacić to temat się ucial. W domu fakt trzeba stać i gotować. Ale wychodzi taniej niż w lokalu.
Mnie teraz czeka roczek i też się zastanawiam czy grilla zrobić. W końcu już jest sezon grillowy rozpoczęty. Więc czemu z tej opcji nie skorzystać. Uważam, że jest to dobry pomysł. Wszystko na świeżym powietrzu.
Jak akurat pogoda sprzyja to imprezy w ogrodzie bardzo fajnie się sprawdzają. Atmosfera na nich też już nie jest taka sztywna, bo i dress code trochę inny.
Atmosfera też zależy kto do ciebie przyjedzie. Nawet siedząc na grillu może być sztywna atmosfera. Nie z każdym da się pośmiać.
Justyna ma troche racji, ze wiele zalezy od towarzystwa, ale jednak na przyjeciu w ogrodzie aura bardziej sprzyja takiej wlasnie luzniejszej i zartobliwej atmosferze - w przeciwienstwie do imprezy w lokalu gdzie jakos kazdy stara sie “dobrze wypasc” Ja jestem wielka fanka takich wlasnie przyjec na luzie, bez spiny i wielkiego “co to nie my”
Nawet wesele mielismy urzadzone w podobnym stylu i z usmiechem je wspominam.
Michuni z mimi tescmi to nawetbw ogrodzie przy grillu nie pożartujesz. Od razu wszystko się obraża.
No coz, w kazdym stadzie sa czarne owce, prawda? Troche sobie zartuje, ale tez wspolczuje Ci tesciow no i zadziwia mnie to po raz kolejny jak tacy dziwni ludzie mogli wychowac fajnego syna
Moi tesciowie moze nie sa az tacy jak Twoi, ale dla mnie to tez mega dziwne osoby, zupelnie nie “w moim guscie”, a ich syn jak widac jest w moim guscie i to bardzo
MichuNi dokładnie to samo pomyślałam o swoim mężu, jak to możliwe że moja teściowa mogła go wychować i on jest Ok?
Jest wizualnie bardzo do niej podobny, ale poglądy mają na szczęście zróżnicowane. Kilka lat temu moja teściowa potrafiła go nakierunkować na swoje poglądy, ale już jakiś czas temu to się zmieniło i nieraz mąż opowiada że jego mama „coś tam źle robi, podejmuje złe decyzje” itp. choć nie ukrywam kiedy zrobił to pierwszy raz to bardzo mnie zaskoczył. Być może tak nam się udało, bo dzieli nas od teściowej spora odległość i kiedyś mąż częściej u niej bywał, teraz nie ma czasu i dzięki temu miał czas wypracować swoje własne zdanie i poglądy.
Moj na szczescie od zawsze byl raczej niezalezny od rodzicow, choc od kiedy jestesmy razem to jeszcze nieco zhardzial w stosunku do ojca, za to z mama widuje sie czesciej od kiedy mamy dzieci, ale ona na szczescie sie nie wtrynia. Tylko zawsze przywozi jakies prezenty i slodycze, no ale przymykam na to oko
Ale zawsze mnie to szokuje, jak to sie dzieje, ze niby ludzie wychowuja dziecko, a ono jest od nich tak diametralnie inne. Zreszta, co tu duzo mowic, niekiedy rodzenstwo miedzy soba jest absolutnie nie do porownania, a tez maja przeciez tych samych rodzicow…
Michu właśnie czytając Twoja wypowiedź pomyślałam o tym jak bardzo rodzeństwo może się od siebie różnić. Mam dwie siostry, a każda z nas jest inna, wychowywali nas Ci sami rodzice oczywiście;)
Nieraz w pracy starsze ode mnie koleżanki mówiły to samo o swoich dzieciach, że razem, tak samo wychowywane i są jak przeciwieństwa.
A wracając do tematu chrzcin - czeka nas niedługo taka „imprezka”. Planujemy najpóźniej we wrześniu, czyli synek będzie miał około 3 miesięcy. Za jakiś czas będzie wiec trzeba ogarniać temat.