U mnie aktualnie ten sam problem:) Mąż teraz miał więcej wolnego ,więc cokolwiek by się nie robiło to jedno z nas zawsze było przy małej. Teraz mąż w pracy , córka mało śpi ,a ja cokolwiek muszę zrobić to nawet jak daję ją do bujaczka koło siebie to nauczyła się tak głośno krzyczeć ,że no nie da się jej nie wziąść :o Idzie 5ty miesiąc i podejrzewam ,że albo się tak trochę nauczyła ,że ciągle się ktoś nią zajmuje ,albo to wina idących powoli ząbków :o
Mój syn w ogóle nie jest łapkowy, a jednak jak szedł 1 zab to też tak domagał się noszenia i ciągłej obecności. Moze u Was to ten sam problem?
U nas chyba też zęby ida bo stan podgorączkowy, marudne dni + mega ślinienie. Po za tym nie ma objawów jakiś przeziębienia. No i wszystko ląduje w buzi.
Musimy chyba po prostu zaakceptować. Mi ostatnio też było bardzo trudno ale na szczęście już się skończyły gorsze dni i już dzisiaj było super . Wszytko się kończy , zawsze po burzy wychodzi słońce
mój taki rączkowy był od początku , ja go ciągle nosiłam i nie było opcji zbyt długo być w łóżeczku, na macie itp. Ciężki był z niego zawodnik. Ja nawet z nim jadłam posiłki na rękach bo ciągle się darł . Czasem po prostu inaczej nie potrafią i te rączki uwielbiają
Dokładnie, czasem to zależy od różnych rzeczy. Ale to są etapy, ktore chwile trwają i zaraz się pojawiają następne ;)
U nas tak było na początku ja non stop nosiłam, przytulałam już w szpitalu nawet. Przynosili obiad to ja jadłam śniadanie dopiero. A że to pierwsze dziecko to się bałam jeść z nią więc jadłam jak zabierały ja położne na badania np. Dopiero w domu po chwili przyzwyczajenia też jadldm z małą na rękach. Ale przyszedł taki czas jakoś sam z siebie że mogłam swobodnie odłożyć, wyjść do WC, coś porobić a przed nocą odłożyć do łóżeczka i tam zasypiała sama. Teraz chyba idą żabi więc jest trochę gorzej ale na szczęście zasypia sama.
U nas również wszystko ląduje w buzi ,ślina aż się ciągnie. Ogólnie ostatnio moje obiadu też tak wyglądają ,że mam ją na rękach i jem :D bo inaczej się czasami po prostu nie da.
U mnie akurat przy posiłkach spokoj
uff trzeba się cieszyć okresem noworodkowym w takim razie :D Przyjdą zęby będzie różnie ; p
no to jest ciężki okres bo dzieci chcą być blisko mamy ciągle bo czuję się blisko niej bezpiecznie. Można sobie pozwolić na to jak ma się jedno i w tedy mi nie przeszkadzało, żę tak wyglądają moje dni, ale jak miałam drugie dziecko obok też malutkie to już się pojawiał problem bo córka też potrzebowała dużo uwagi i bliskości .
Mysle ze to jest związane z lękiem separacyjnym a skoki rozwojowe czy ząbkowanie tylko to nasilają. Nie ma rady i nas syn u męża też płacze. I najlepiej śpi mu się u mnie na rękach....
Czasem ciężko ,ale ten czas tak szybko mija ,że cieszę się tym noszeniem ,przytulaniem i byciu przy niej 🥰
Oj tak 💕
oj tak, trzeba tulić jak się dają:D moja ma jakiś bunt i cieżko z przytulaniem i całuskami, muszę wymuszać"D
MamaEm tez tak uważam. Tulaski tylko ciężko cos w domu zrobić. U nas to samo
Trzeba się przemęczyć tulić i tuli
U nas było tak, ze w sylwestra narzekałam mężowi, ze brakuje mi bliskości z synkiem. Ze jest nietykalski, śpi tylko sam w łóżeczku i czasem zazdroszczę tym znajomym, które dodają gdzieś zdjęcia, ze maja wspólne drzemki z dzieckiem albo śpi z nimi w nocy w łóżku. I co się stało? chyba w zła godzinę to wypowiedziałam bo dosłownie tydzień po tym, syn nagle zaczął się do nas przytulać sam z siebie. W nocy obudził się, i chciał do nas do łóżka, rozłożył się wygodnie i zasnął miedzy nami a następnego dnia zaczął marudzić w porze drzemki i finalnie zasnął obok mnie, a nie jak zwykle, w łóżeczku :D nie ukrywam, ze coraz częściej chce spać z nami w nocy i często budzę się rana pokopana przez niego i zastanawiam się, po co mi to było :D
A z noszeniem u nas jest aktualnie tak, ze ja nie nosze bo jest dla mnie już trochę za ciężki. Za to nauczył się, ze jak tatuś wraca z pracy to od razu leci do niego w ramiona i później wymusza noszenie już do końca dnia. Zwróciłam uwagę mężowi, ze sam go tego nauczył i teraz stopniowo, stara się ograniczać branie na ręce i proponować, ze mogą iść razem za rękę.
to u nas też jak tylko słyszy ze tata wrócił to leci w jego ramiona i chce być na tych rękach jak najdłużej :)