u nas podobnie :)
mój też lubi być noszony i tatuś pozwala bo może :) choć u nas sporadycznie nosimy, ale ja już nie noszę tzn staram się tego nie robić, ale mąż nie ma wyjścia jak syn na dworze zgłasza, że chce na rączki
Ja też mało noszę w ogóle od początku mało nosiłam ale dlatego że był ciężki. Mąż trochę nosi ale tylko wieczorem jak wróci z pracy
Mój pierwszy to był maly pulpeciki i wiecznie na rękach to mam wrażenie ze do dziś mnie po nim kręgosłup boli
Też mieliśmy taki etap ale to mija z czasem.
Dokładnie to mija od kiedy mały raczkuje nie mam opcji wzięcia na ręce na podłogę się wyrywa i koniec
mam wrażenie że synek nie leci tak do mnie właśnie jak do tatusia :)
Moja na rączki tylko do mnie, a mężowi w to graj:D jednak ja ciągle ją sprzedaję też jemu. bo mój kręgosłup już odmawia posłuszeństwa:p
MamaEm tak trzeba sprzedawać tatusiowi bo kręgosłup długo nie wytrzyma. Ale byłam kiedyś z koleżanka w sklepie i ona do mnie że kupiła by 10 kg cukru ale nie doniesie do samochodu bo ciężkie. A ja się śmieję i mówię no proszeycie co to jest 10 kg na jednej ręce ci to zaniosę hahaha
Nasz synek miał takie chwilowe zachcianki noszenia jak miewał kołki tylko na rękach się uspokajał a później nauczył się do noszenia i protestował często by go brać na ręce
U nas przy kółkach było bardzo dużo noszenia
Karoliga no ja córkę też na jednym biodrze noszę i wcale nie trzymam prawie, każdy się dziwi jak to robię:D
MamaEm o tak! noszenie na biodrze to jest hit :D Sama się dziwiłam widząc inne mamy, jak tak można aż któregoś dnia intuicyjnie oparłam tak synka i to był przełom w noszeniu. Teraz jest już co prawda za duży i ciężki, ale nadal pamietam jakie to było wygodne i przede wszystkim, jak nie czuło się ciężaru dziecka nosząc w ten sposób :)
Noszenie na biodrze to jest hit haha też tak noszę
Ja po porodzie nosiłam na brzuchu bo był jeszcze mega duży:P, a później też na biodrze. Faktycznie wygoda, nie czuć ciężaru:)
No tak na biodrze jednak się przenosi ten ciężar inaczej, ale ciekawe czy nam to bokiem nie wyjdzie na stare lata:D
Macieżyństwo jest fajne niczym na siłowni czy ma zajeciach rozciagających :D
Stety i niestety znam temat bardzo dokładnie. Mój syn pierwsze dwa lata swojego życia spędził na rękach. Gdy tylko go odkładałam to po prostu płakał. Na spacery nie potrzebowaliśmy wózka , ponieważ On był na rękach. Gdy zaszłam w drugą ciążę chcąc niechcąc przestałam go nosić. Był płacz przeogromny , ale niestety siła wyższa. Nie znam się kompletnie na dzieciach nie będących , nie noszonych na rękach ;) ale teraz po 9 latach brakuje mi tego. Sama się sobie dziwię
Staram się nie doprowadzić do takiej sytuacji, bo chyba bym sobie nie poradziła z dzieckiem na rękach cały dzień. Trochę ponoszę, to wiadomo ale później odkładam do łóżeczka/kołyski/bujaczka i jestem konsekwentna, mimo sprzeciwu córki;). Trochę pomarudzi, popłacze ale wie, że nic tym nie ugra:)