Drogie Mamy:)
Czy podczas laktacji stosowałyście jakąś szczególną dietę? Co można, a czego nie można jeść podczas karmienia piersią? Po jakich potrawach dzidziuś może mieć problemy z bolącym brzuszkiem?
Pamiętam, jak 9 lat temu, kiedy karmiłam córeczkę, a nie byłam jeszcze w stanie sama sprawnie funkcjonować po porodzie, na śniadanie i kolację mama przynosiła mi ciągle tylko sucharki, bułeczki z truskawkowym dżemem, lub drobiową, gotowaną szynką oraz słabiutką herbatę. Na obiad natomiast jedynie krupnik lub rosół gotowany na mięsku z króliczka bądź perliczki, ewentualnie bardzo lekko doprawione mięsko. To była dla mnie katorga. Z dnia na dzień byłam coraz chudsza, bo nie mogłam już patrzeć ciągle na to samo jedzenie. Czy Wy też tak miałyście?
A może wprowadzałyście inne potrawy do swojego “jadłospisu” Podpowiedzcie proszę, jak można urozmaicić dietę laktacyjną. A może w ogóle takiej nie wprowadzałyście? Będę wdzięczna za każdą pomocną wypowiedź.
Kochana ja miałam takie same obawy choć była to moja pierwsza ciąża. Teraz mogę Ci powiedzieć, że wszystko trzeba robić z rozsądkiem i umiarem. Ja trzymałam się tej zasady i od pierwszych dni karmienia córeczki powoli rozszerzałam swoją dietę - zaczynając od tego co Ty wymieniłaś, ale dodając każdego dnia coś nowego i obserwując córkę - czy aby ta potrawa lub owoc nie sprawia jej problemów z brzuszkiem. U nas wszystko szło dobrze i nie pojawiały się żadne problemy. Tego też życzę Tobie. Pamiętaj tylko aby wprowadzać nowości pojedynczo i z umiarem oraz obserwować dziecko.
Ja uważałam tylko na potrawy smażone. Oprócz tego jadłam prawie wszystko, ale pieczone lub gotowane. Od zawsze zdrowo się odżywiałam, więc było mi w miarę łatwo.
Mam kilka rad, które ja stosowałam:
- Pić dużo wody
- Jeść rzeczy lekkostrawne - gotowane i smażone.
- Starałam się jeść produkty ekologiczne, bądź sprawdzone, np. z ogródka teściów.
- Wyeliminowałam “chemię” z żywności - np. gotowałam zupy bez kostek rosołowych.
- Dietę o nowe produkty rozszerzałam powoli, obserwując czy u dziecka nie nastąpiła reakcja alergiczna.
- Przy problemach z laktacją piłam karmi - jest tańsze niż słód jęczmienny - taką skuteczną poradę otrzymałam od położnej
Mam nadzieję, że trochę pomogłam
Korcia na samym początku przygody z karmieniem uważałam na to co jem i powiedzmy jadłam to co podawali mi w szpitalu:) Jednak po miesiącu zaczęłam po trochu wprowadzać do jadłospisu nowe produkty i zawsze obserwowałam reakcję maluszka. Moja córka skończyła 5 miesięcy i na tą chwilę jem już praktycznie wszystko. Pamiętaj jedną zasadę, że absolutnie nie powinnaś rezygnować z jakiegoś produktu a należy po prostu jeść rozsądnie. Polecam ci tą stronę Dieta mamy karmiącej piersią jedz co chcesz – obalamy mity | Hafija.pl fajnie wszystko opisane:) Ze smażonym to nie jest tak, że kobieta karmiąca nie powinna jeść potraw smażonych bo dziecko źle się poczuje. Maluszek z innego względu może mieć problemy brzuszkowe a najczęściej powodem jest niedojrzały układ pokarmowy. Nie powinnyśmy unikać produktów alergizujących, należy jedynie zrezygnować z nich gdy dziecko ma potwierdzoną alergię przez badania. Na pewno należy unikać żywności wysoce przetworzonej, alkoholu w każdej postaci, używek.
Dieta mamy karmiącej to mit i bzdura, niepotrzebna męczarnia dla Mamy która przynosi jedynie taki efekt, że marzymy o podaniu mm i zjedzeniu czegoś pysznego. Mama karmiąca może jeść absolutnie wszystko, włącznie z zabronionym w ciąży tatarem, sushi czy surowymi jajkami. Oczywiście warto zachować umiar i odżywiać się zdrowo, jeść warzywa i owoce (tak, nawet cytrusy czy truskawki) - ale to dla własnego zdrowia i dobrego samopoczucia. Jeśli dziecko nie ma alergii (a to możemy wiedzieć dopiero po tym, jak alergicznie zareaguje na coś co dostanie w pokarmie) nie trzeba a wręcz nie powinno się rezygnować ani z orzechów, truskawek, mleka i tym podobnych. Co więcej niedawno czytałam publikację, że jedynym potwierdzonym alergenem przechodzącym do mleka mamy jest białko mleka krowiego. Co do reszty trwają badania i wiele alergenów już wykluczono.
Jedzenie przez mamę smażonego kotleta, cebuli, truskawek, czekolady czy czegokolwiek innego NIE MA wpływu na brzuszek malucha. Jeśli ma mieć kolki, to będzie je miał - to oznaka niedojrzałego układu trawiennego, oraz niejednokrotnie oznaka tego, że dziecko “przetwarza” coraz liczniejsze docierające do niego bodźce
Dodam jeszcze że znam mamy bardzo dbające o swoją “laktacyjną dietę”, których dzieci mocno cierpiały na kolki, a ja osobiście jadłam absolutnie wszystko, włącznie z pizzą, fasolką po bretońsku, bigosem, sernikiem, makowcem, czekoladą, ciastkami, chipsami i mojej córce zdarzyło się mieć to, co zwiemy kolką może trzy-cztery razy. I to raczej po takich sytuacjach gdzie za dnia sporo było wrażeń, dużo się działo
Nie ma czegoś takiego jak dieta karmiącej mamy. Jest to mit. Karmiąca mama może jeść wszystko na co ma ochotę i nie ma produktu zakazanego. Wszystko jednak z głową można jeść zarówno grzyby jak i truskawki. Trzeba po zjedzeniu obserwować reakcję czy nie pojawi się alergia i jeśli nic się nie dzieje można daną potrawę jeść spokojnie i do woli.
Kolki nie pojawiają się z powodu tego, że mama zjadła smażonego mielonego ale dlatego, że układ trawienny dziecka jest niedojrzały.
Zgadzam się z dziewczynami, że nie ma czegoś takiego jak dieta mamy karmiącej. Dieta pojawia się, gdy ewidentnie widzimy, że maluszkowi coś szkodzi. Wtedy szukamy, eliminujemy. U nas taką eliminacją spotkały się potrawy smażone, gdy po zjedzeniu ich córa miała wzdęcia i bolał ją brzuszek. Po kilku miesiącach spróbowałam znowu i tym razem już bez żadnego problemu. Po pewnym czasie wyszła też u nas alergia na białko mleka krowiego. Szczególnie nasilała się przy zjedzeniu żółtego sera. Tak więcej przez prawie 1,5 roku nie jadłam sera w ogóle, teraz od czasu do czasu niewiele skubnę i córa już nie reaguje. Po roku również skaza odeszła w zapomnienie. Ja jem normalnie nabiał, a i córa bezpośrednio zjada twarożek czy jogurt. Na początku na pewno należy zwracać uwagę na produkty, które potencjalnie mogą uczulać jak kakao czy orzechy. Ale z czasem próbować i jeśli dziecko nie reaguje to jeść normalnie. Sprawa diety mamy karmiącej jest bardzo indywidualna, nie ma jednej złotej zasady. Wszystko zależy od dziecka. Metodą prób i błędów trzeba wypracować wspólnymi siłami najlepsze rozwiązania:)
Ja slyszlama tylko by pić dużo wody nic szczególnego poza tym. Zależy później od dzidziusia jak reaguje na pokarm ale diety też pierwsze słyszę
Z ta woda to tez przesada. Mama powinna byc nawodniona, oczywiscie, ale nie ma tu potrzeby przesadzac w druga strone i pic hektolitry wody. Ba! Nadmiar wody moze szkodzic.
Zapraszam do lektury. Wpis sprzed 2 lat, a nadal aktualny…
Ja podczas karmienia jadałam często zupkę na indyku z tartą marchewką oraz z ryżem, bądź kaszą manną. Buraczki gotowane, czasem lekko je przesmażałam i dodawałam troszkę cebulki. Małej na szczęście nic nie było. Z ciast piekłam tradycyjną babkę piaskową. Często jadłam ryż z indykiem lub kurczakiem na parze, bądź w folii.
Brit matka karmiąca może również spożywać potrawy smażone byle z umiarem i rozsądkiem. Nie powinno ograniczać się do wybranych produktów jeśli nie ma konkretnego powodu jak alergia.
Zgadzam się z MichuNi, nadmierna ilość spożywanej wody może również zaszkodzić. Powinniśmy pić tyle ile potrzebuje nasz organizm, wszystko w granicach rozsądku. Zbyt duża ilość wody w organizmie może doprowadzić do niewydolności nerek a także do obrzęku mózgu. Mitem jest to, że picie dużej ilości wody zwiększy ilość mleka w piersiach, tylko dziecko może pobudzić laktacje poprzez ssanie.
Kochana wg mnie możesz jeść wszystko, byle zdrowo. Całą ciążę Twój organizm przygotowywał się do nowego stanu i laktacja to kolejny naturalny etap. Maluszek zna smaki, które jadłaś przed porodem, bo przecież wody płodowe nabierają w małym stopniu, smaku potrawy, którą akurat jemy. Mleko jest kolejnym naturalnym wytworem organizmu i musisz jeść konkretne posiłki, żeby było wartościowe i spełniało swoją rolę. Dieta typu bezsmakowe papki, zupki, mięso bez smaku jest dobra dla dziecka, które będzie w ten sposób samo uczyło się smaków…nie dla mamy! Mama musi wykarmić to dziecko i jeszcze sama mieć siłę, żeby dojść do siebie po porodzie!
Pamiętajcie, że ewentualne kolki nie są wynikiem “złego mleka” ale przede wszystkim tego, że układ pokarmowy maluszka jest jeszcze nie do końca ukształtowany i może to trwać nawet do roku! Nie mamy na to większego wpływu.
Mamy jeśli będziecie głodne, rozdrażnione, zmęczone to mleko samo zaniknie. Trzeba jeść zdrowo, często i nie odmawiać sobie wszystkiego i unikać stresu! Ja na pewno nie dam się przekabacić zupą bez smaku czy jałowym mięsem. Pozdrawiam!
Ja jestem teraz na początku swojej “mlecznej drogi” i już mogę stwierdzić, że to co jem nie robi mojemu maluchowi różnicy. Niestety czasem zmagamy się z bólami brzuszka, sprawdziliśmy różne opcje i byłam gotowa nawet porzucić karmienie piersią ale na mleku modyfikowanym dziecko reaguje tak samo. Nie dajcie sobie wmówić jałowej diety bo ona przy niedojrzałym układzie pokarmowym nic nie da. Nie ma potraw z góry zakazanych, dopiero jak dzidziuś ma problemy, jakieś alergie pokarmowe, to trzeba szukać winnego w lodówce;)
Ja jeszcze tak troche pobocznie odniose sie do komentarza Annaleszk - kochana ! Jedzenie dla maluszka trz nie powinno byc bezsmakowe! Ma byc bez soli i cukru, owszem. Jednak od kiedy zaczelam rozszerzac diete corce jemy cala rodzina potrawy przyprawione ziolami, odkrylam na nowo smak dobrego miesa czy ryby - np. do ryby nie dodaje nic procz pietruszki i kilku kropel cytryny.
I wreszcie czuje smak warzyw, bo prawie nie dodaje soli (czasem sypne odrobine juz na talerzu) - tak wiec nawet nasze dzieci nie musza jesc brei bez smaku; a co dopiero my, karmiace matki ! Jesc mozna na zdrowie, wszystko, takze smazone, czosnek, bigos, fasole i cytrusy.
Pamietam tez jak moja polozna probowala mi wmowic ze picie soku pomaranczowego przeze mnie spowoduje u corki odparzenia na pupie… a z drugiej strony uslyszalam ze po 4. miesiacu moge juz zaczac podawac soczki, np. z cytrusow. Zwroccie uwage. Niedawno czytalam tez taki wpis omawiajacy jak to bylo za czasow naszych matek - nasze mamy wprowadzaly (w kazdym razie mialy takie zalecenia) nam sok pomaranczowy, jablkowy czy marchewkowy na lyzeczce juz bodajze w 6. tygodniu zycia! To jal ma sie jedno do drugiego?
Edit: poszukalam i znalazlam ten wpis, spojrzcie: http://ronja.pl/karmienie-piersia-w-czasach-prl/
Czytałam coś podobnego. Zalecenia żywieniowe dynamicznie się zmieniają - wiem bo z nimi pracuję. A wynika to z tego, że tak powiem “czasy się zmieniają”. Żywnośc jest coraz bardziej przetworzona, a często zamiast nam pomagać szkodzi, więc piramida żywieniowa z czasem ewoluuje. Nasz organizm tez jest inny niż byłby w latach 70-tych, a to wlaśnie ze względu na jedzenie i styl życia. Ale nie popadajmy w paranoję i wszystko róbmy ze zdrowym rozsądkiem. Produkty spozywcze wybierajmy najwyzszej jakości, jak najmniej przetworzone i z pewnego źródła. Każdy technolog żywności i dietetyk powie, że to właśnie żywnośc leczy.
Jestem wlasnie w czasie karmienia piersia i szczerze mówiąc nie przestrzegam jakiejs strasznej diety. Ograniczam oczywiscie sol,pieprz,cebuli,czosnku,warzyw wzdymsjacych,owocow pestkowych i co jest zaskoczeniem truskawki uczulily moje dziecko. Oczywiscie gazowane napoje w zupelnosci odpadaja. Ja jem malymi porcjami i różnorodność jesli cos dzidzi zaszkodzi to tylko przez chwile bo jem mala porcja
Smażone wykluczyłam juz przy zajsciu w ciaze. Mysle ze mozna jesc w miare normalnie,skoro jadlysmy w ciazy to dlaczego teraz mamy sie bardzo ograniczac i nagle tezygnowac z tego wszyszystkiego;)
Sowińska wcale nie musisz rezygnować ze smażonych dań czy tych wzdymajacych, pamiętaj o tym że to ty będziesz miała problemy ze wzdęciami a nie dziecko. Takie warzywa jak fasola, bób, groch zawierają dużo białka czego akurat nam w diecie nie powinno zabraknąć. Nie musisz rezygnować z napojów gazowanych, absolutnie nie przenikną do mleka. Co do czosnku czy cebuli jeśli jadłaś je w ciąży to dziecko poznało ich smak i teraz nie powinny przeszkadzać w mleku. Powinnaś po prostu zawsze obserwować dziecko czy nic nie uczuliło jak np truskawki. Jeszcze raz polecam tą stronę, warto zajrzeć: Dieta mamy karmiącej piersią jedz co chcesz – obalamy mity | Hafija.pl
Gazowane slodzone napoje zdecydowanie ograniczamy! Jezeli gazowana to woda i ewentualnie do tego domowy sok. Napoje gazowane to ukryty cukier, ktorego na prawdę jest tam baaaaardzo dużo. Cukru dodanego nie mozemy spożywać wiecej niż 10% ogolnej zawartosci węglowodanów dziennie. A niestety cukier dodany jest teraz praktycznie wszędzie.