Ok, ale to juz jest kwestia racjonalnego, zdrowego odzywiania, do czego oczywiscie zachecam, natomiast nie popadajmy w paranoje i nie opowiadajmy ze napoje gazowane odpadaja w trakcie karmienia piersia - od czasu do czasu cola czy inny gazowany napoj mamie ktora zdrowo sie odzywia nie zaszkodza, a na dziecko nie beda miec wplywu - bo mleko tworzy sie z krwi, a nie tresci zoladka.
Oczywiscie sam napój gazowany nie wpływa negatywnie, ale cukier który jest tam zawarty. A jest go na prawde bardzo dużo. Raz na jakiś czas oczywiście, sama czasami też się napije. Ale ogólnie dla naszego zdrowia ograniczajmy słodzone napoje.
Izapodg oczywiście że napoje gazowane zawierają dużo cukru, ale piszemy tu o wpływie danych potraw czy napojów na dziecko karmione piersią. Absolutnie nie namawiam kogoś żeby pił litrami, ale też żeby całkiem nie rezygnować jeśli ktoś ma akurat chęć.
Najważniejsze to ograniczyć sól…strasznie zatrzymuje wodę w organiźmie. Jak nie solę tak dużo to czuje się wyraźnie lżejsza To samo dotyczy napojów gazowanych, powodują takie jakby pęcznienie…
Sowinska, ja jadłam czosnek, a w okresie przeziębienia piłam mleko z czosnkiem i moja córcia nie miała nic przeciwko. generalnie lubię czosnek, więc już w ciąży myślę, poznała jego smak
Co do napojów gazowanych to myślę tak jak Michuni i Silver. Przyznam, że spotkałam się gdzieś w sieci z tym, że po wypiciu gazowanego mleko mamy będzie z bąbelkami, nie wiem czy ktoś tak poważnie pytał czy nie, ale cóż.
Sól warto ograniczyć, ale tez bez przesady, ja np. nie odczuwam zatrzymywania się wody w organizmie, solę mniej od czasu ciąży, ale też nie jest tak, że zupełnie nie solę, bo ogórek czy jajko musi być dla mnie posolone
Najważniejsze aby było to dużo płynów ale nie kawa, herbata czy napoje gazowane. No i wskazane jest unikać produktów, które wzdymaja.
Ojej no i znowu ta bzdura z wzdymaniem. Kapusta ani groch zhedzone przez mame nie moga wplynac na wzdecia u dziecka. Nie ma takiej fizycznej mozliwosci.
Mozna jesc i bigos i fasolke po bretosnku i w ogole wszystko!
maddziaa w sieci jest wiele mitów związanych z dietą mamy karmiącej, o bąbelkach też gdzieś czytałam:)
Skrzaty starsze pokolenie niestety wprowadza nas w błąd, moja mama też wspomniała o bigosie, grzybach, potrawach smażonych że absolutnie mi nie wolno. Kiedyś nie było takiego dostępu do wiedzy jak teraz, można jeść wszystko byle obserwować dziecko bo może się okazać że jest alergikiem. Nie musimy rezygnować z potraw, które uwielbiamy. Dieta mamy karmiącej nie musi wyglądać jak ta podawana w szpitalach. Jedzmy po prostu rozważnie:)
W internecie możemy znaleźć wiele informacji na temat tego co mozna karmiac piersia a czego nie mozna. Rowniez jesli nie jestesmy pewne to mozemy zapytac polozne czy pielegniarki, albo doradczynie laktacyjna.
Dieta mamy karmiacej to jeden wielki mit. Cos takiego nie istnieje. Karmiac piersią jemy wszystko (no w granicach rozsadku). Obserwujmy przy tym maluszki czy wszystko jest w porzadku. Ale nie odmawiajmy sobie jedzenia, bo jedząc samego kurczaka i rosól daleko nie zajedziemy, bedzie nam brakolało witamin, skladników mineralnych itd…a to wszystji jest bardzo potrzebne rowniez i maluszkowi. Odpowiednie jedzenie to podstawa. Jedzmy zdrowo, rozsadnie, ale wszystko. Jesli zdarzy sie jakis fast food mysle ze tragedia tez sie nie stanie jestesmy tylko ludzmi i kazda pokusa zostanie nam wybaczona
Co do tego sprawdzania w Internecie to nie do końca polecam - w Internecie można napisać przecież wszystko. Ja bym bardziej polecila rozmowę z lekarzem, położna - oni nigdy pomocy nie odmówia przecież. W szkole rodzenia można także się wiele dowiedzieć, często są tam też bezpłatne konsultacje z dietetykiem (przynajmniej w mojej szkole tak jest)
Nie napisałam że jest zakazane tylko, że wskazane jest aby unikać tego. I to nie tylko w ciąży. Nie jest zdrowe smażone jedzenie czy jedzenie fasoli lub grochu codziennie. Właśnie o to mi chodziło, że trzeba robić wszystko z rozwagą. Jeśli ktoś raz w tygodniu zje smażony produkt będzie ok ale jeśli będziemy jeść tak codziennie to już nie jest to za dobre dla nas.
Podczas laktacji stosowałam taką samą dietę jak w ciąży czyli dużo nabiału i wody a unikałam produktów wzdymające oraz tłuste i ostre przesadnie
Watek jest o diecie w trakcie laktacji, wiec jest chyba zrozumiale, ze wyciagnelam z Twojego komentarza wniosek, ze chodzi Ci o diete mamy karmiacej piersia? Nic jedzone w nadmiarze nie bedzie dobre, nawet najbardziej bio najbardziej superfood itp. Ale smazone to jedno, a wzdymajace to drugie. Np. fasola czy ciecierzyca sa bardzo zdrowe i bogate w bialko, a wzdymaja. No i unikanie, a jedzenie z umiarem to tez subtelna roznica. Takze chyba moglas wyrazic sie jasniej
Dokładnie, przede wszystkim wszystko z umiarem i z rozwagą. Oczywiście trzeba obserwować swój organizm, organizm dziecka i proces laktacji.
Nie lubię gdy ktoś ogranicza matki karmiące ogranicza i opowiada co może a co nie.
Jedynym ograniczeniem mogą byc alergie malucha, ale jedyna na to receptą jest obserwacja go i eliminacja poszczególnych pokarmów.
Ja do 3 miesiąca bardzo uważałam na to co jem i co 2 dni (ponieważ w tym czasie stężenie alergenu istnieje w mleku) wprowadzałam nowy produkt, który potencjalnie może uczulić np orzechy, pomidory, cytrusy.
Moje dziecko nie miało na nic alergii, a moja dieta po prostu była lekkostrawna tak jak była do tej pory.
Pij dużo wody, to jest bardzo ważne, najlepiej przy każdym karmieniu postaw szklankę ja miałam (0,5 l)wody blisko siebie i popijaj w trakcie posiłku malucha.
Uważaj na produkty wzdymające ale ich nie eliminuj. Kapusta, groch, fasola, bób to produkty powodujące nagromadzanie się gazów w jelitach przez co powoduje kolkę, największy koszmar rodzica. Po 3 miesiącu wprowadz w małych ilościach, jeśli nic się nie wydarzy, zwiększaj porcje.
Pozdrawiam
Kasiunia tylko z jedną kwestią się nie zgodzę, produkty wzdymające jak groch, fasola i bób wcale nie powodują kolki u dziecka. Kolka pojawia się bez względu na to co zje mama karmiąca. Wszystko jest spowodowane niedojrzałym układem pokarmowym dziecka. Jeśli jednak zaobserwujemy, że dziecko będzie miało gazy po tym co uprzednio zjadłyśmy, to warto do potrawy dodać przyprawy ułatwiające trawienie jak majeranek, cząber czy kminek.
Produkty ktore wymienilas powoduja gromadzenie sie gazow w jelitach, owszem - ale tego, kto je zjadl. Czyli mamy. Nie jest fizycznie mozliwe aby dziecko cierpialo na kolke z powodu zjedzenia przez mame grochu, fasoli etc
Gazy w jelitach to efekt uboczny trawienia przez bakterie oligosacharydow - oligosacharydy te nie przedostaja sie do mleka, a sa rozkladane ma cukry proste zanim przenikna do matczynego krwioobiegu.
Nic tak naprawdę nie wpływa na to, jak brzuszek naszego maluszka będzie zachowywał się po naszym mleku. Nie ma takiej możliwości aby zaszkodziło mu coś co my zjemy (wzdęcia, kolki itd). te dolegliwości są spowodowane nie do końca jeszcze rozwinietym układem pokarmowym maluszka. Wiadomo, że nie bedziemy jadły pierogów z grzybami i kapusta czy bobu codziennie. Ale jeśli skosztujemy raz na jakich czas, to maluszkowi na pewno nic nie bedzie. A jesli boimy się jedna tego, to zawsze do posiłku możemy wziąć espumisan, który rozbije w naszym brzuchu nagromadzone niepotrzbne gazy i wtedy juz na 100% bedziemy miały spokojną głowę.
Zagłębiłam się w ten temat bardzo dokładnie (piszę o komentarzach Michu i Silver) i macie dziewczyny rację. Napisałam tak ponieważ sama zostałam przestrzeżona przed konsekwencjami zjedzenia potraw wzdymających przez lekarza dokładnie przez pediatrę. Jednakże zagłębiłam ten temat i mając wykształcenie dietetyka (co prawda tylko średnia specjalizacja, później uczyłam się w zupełnie innym kierunku) przeczytałam parę artykułów i macie rację. Teraz wydaje mi się to banalnie proste i logiczne, bo na chłopski rozum coś co nie jest trawione przez matkę i nie jest wchłaniane do jej m.in krwiobiegu nie może dostać się do mleka matki a tym samym do organizmu dziecka. Potrawy wzdymające to takie przez które nasz organizm ma problem z ich trawieniem lub jest to całkiem niemożliwe dlatego odczuwamy taki dyskomfort. Dlatego też jeśli coś nie jest rozkładane i wchłaniane to jak może dostać się do mleka…
Sama jednak tak jak wyżej wspomniałam zostałam przestrzeżona przez lekarza a jednak mając do niego zaufanie, nie zastanawiałam się dlaczego, po prostu tak ma być… a więc jedzmy fasole:) ale pamiętajmy o zdrowym rozsądku i umiarze bo wszystko w nadmiarze szkodzi.
kasiunia to samo słyszałam od pielęgniarek w przychodni dziecka czy wśród rodziny i znajomych. Już na samym początku zostałam przestrzeżona, że absolutnie nie wolno mi tego i tego. Przyznam zgłupiałam, jadłam tylko to co mi w szpitalu podawano. Z czasem po rozmowie z moją położną zaczęłam szukać wiarygodnych źródeł i dostałam olśnienia:)
Od tamtej pory jem wszystko tak jak przed ciążą, wiadomo najlepiej unikać żywności wysoko przetworzonej, alkoholu i używek. Jedzmy po prostu rozważnie i nie żałujmy sobie czasem czekolady czy pizzy:)