Dlaczego cc

Natinka, na pewno będzie dobrze. A pierwszy poród miałaś sn?

rena_cz oj tak, ciężko jest po cięciu. W szpitalu najgorzej było mi wstać zawsze po nocy, albo w trakcie jej trwania. Jednak jak się człowiek ruszał trochę więcej w ciągu dnia, to trochę lepiej funkcjonował. Pierwsze dwa tygodnie to noce były u mnie ciężkie, bo jednak rana szarpała i bolała bardzo. No, ale dla maluszków trzeba przetrwać wszystko :)

Aneczka no pewnie zdrowie najważniejsze :) 

Rena_cz nie urodziłam sn, miałam cc mimo długich prób naturalnego porodu 

Ja porównania nie mam, ale te wstawanie po cc to był koszmar. W szpitalu to jeszcze pilotem robiłam łóżko do pozycji siedzącej i wtedy wstawałam i to i tak opornie mi szło. Za to w domu to była tragedia, jak nie miałam za co  łapać. 

I w szpitalu też pamiętam jak ja szurałam nogami ledwo chodząc, a na korytarzu widziałam dziewczyny co prawie biegały.

Rena_cz ja nie miałam łóżka na podnoszenie pilotem i musiałam jakoś wstawać. Najbardziej mobikizowal mnie płacz synka ale itak nie wstałam od razu tylko trochę to schodzilo.. Bardzo długo dochodziłam do siebie dlatego chciałabym spróbować sn zakończyć mimo że nie mam porównania 

Ja nie mam porównania z SN ale po CC dobrze mi się wstawało. I dobrze się czułam 

Natinka, ja uważam, że te podnoszenie dla kobiet po cc to powinien być standard. Ewentualnie takie pasy do podciągania. Ja i tak spałam z dzieckiem, aby nie musieć wstawać z łóżka.

Ja też nie miałam łóżka podnoszonego na pilot. Ale wstawało mi się normalnie tylko musiałam pilnować się żeby przez bok wstawać. 

 

Pasy uważam że mogą więcej krzywdy zrobić niż pomóc.

Ja byłam pewna, że będę rodzić drogami natury. Wszystko na to wskazywało. Będąc już na sali porodowej, pomimo podaniu kroplówki z oksytocyną badanie KTG wykazywało, że dzieciątko bardzo mało się rusza. Po chwili tętno maluszka zaczęło gwałtownie spadać i tak w mgnieniu oka wylądowałam na sali operacyjnej, gdzie już nie było czasu na podanie znieczulenia zewnątrzoponowego. Zostałam wprowadzona w całkowitą narkozę i dokonano cesarskiego cięcia. Na szczęście synek urodził się piękny i zdrowy, a w kartotece odnotowano cc, którego powodem była zamartwica płodu.

Rena_cz to ja miałam tylko "boki łóżka" za które mogłam złapać i to wstawanie to była naprawdę jakąś masakra 

Natinka, ja boki też miałam, ale mi one na pewno nie pomagały. Co prawda jeden miałam opuszczony do wstawania, a drugi podniesiony bo od tamtej strony synek spał. TYlko jeszcze musiałam powieszać na nim koce itp, aby zabezpieczyć go. Wstawało się ciężko, ale i tak było o wiele łatwiej z pozycji siedzącej niż jak wróciłam do domu.

U mnie nawet boków nie było w łóżku. Ale dla mnie to nie był problem .

Ja też nie miałam łóżka, które można by było sterować na pilot. Ba, miałam tak stare łóżko, że się zacinało, żeby podnieść tę część co ma się głowę i mój mąż musiał położnej pomagać, ale coś było nie tak chyba na tych zawiasach/uchwytach, czy jak to się tam nazywa i samoistnie łóżko się opuszczało.

To u mnie już po porodzie na sali z noworodkiem były łóżka sterowane na pilot wlanei dzięki temu mogłam obniżyć łóżko nawet by wygodniej się schodzilo mogłam zginac tak by mieć na nogi zgiete w kolanach materac tak układał się mogłam zagłówek podnosić i w zasadzie to było mega pomocne by wygodnie było :) 

Aiisa to fajnie miałaś. Napewno lepiej się wstawało. 

Ale za to na patologii ciąży tragedia była te łóżka stare i przez materac czuć było ta siatkę która go trzymała źle się spało. 

Ja w szpitalu byłam tylko na poporodowym, ale myślę że i na patologii były nowe łóżka. Bo szpital nowy. Czy wszędzie sterowane, to nie wiem. Na pewno jest to gadżet, ale bardzo wygodny dla osób co ledwo się ruszają. Jedynie jak się podnosiło, czy opuszczało to był lekki hałas, a w nocy jednak mogło to obudzić towarzyszkę. Ja to w sumie korzystałam tylko z podnoszenia do siedzenia, łóżkiem do góry nie jeździłam. Raz sobie ustawiłam i już tak było.Tylko potem ona mnie budziła. Jednak wiadomo jaki to sen w szpitalu.

Rena o widzisz a ja sobie ustawialam i to głośne nie było przynajmniej u nas w szpitalu więc nikogo nie budziło :) ale na patologii jeszcze łóżka nowe ale bez sterowania ani nic zwyczajne i materac jak dla mnie cienki i tyle a tam z noworodkiem to mega wygodne łóżka materac gruby i można było sobie ustawić tak by było wygodnie 

Wszystko zależy od sprzetu..jeden będzie głośno chodził a inny ciszej że nie obudzi. Najlepiej wypróbować w dzień i się o tym przekonać. Jak chcemy z tego korzystać. Albo zapytać się towarzyszki czy nie będzie jej przeszkadzać 

Jak ja się cieszę, że leżałam w dość dobrym szpitalu. Co prawda wyglądał jak za głębokiego PRL, ale na szczęście posiadał bardzo dobry sprzęt. Sama nie byłabym w stanie wstać po cesarce. Bardzo się cieszę że miałam chociaż boki. Widziałam, że jedna Pani po CC dostała łóżko z takim zwisającym hakiem, którego można się złapać. Do tej pory bardzo źle wspominam pierwsze dwa dni po operacji. Czułam się okropnie, kiedy poprosiłam położne żeby zajęły się moimi dziećmi na drugą noc. 

 

 

Z powodu nadwagi lekarz kazał mi wietrzyć ranę, miałam i nadal mam problem z opadająca fałdą brzuszną. Zachodzi ona na ranę. Przez cały połóg musiałam nosić pomiędzy fałdą, a raną waciki jałowe. Musiałam często przemywać octeniseptem oraz smarować maścią. 

 

Teraz dalej dziwnie się czuję dotykając jej mimo, że jest praktycznie nie widoczna i nie wyczuwalna