Oj początki bywają trudne. Najgorzej wspominam sam początek w szpitalu, niestety zero pomocy od personelu. W domu jakoś poszło i karmiłam na żądanie i było wszystko ok.
Początki karmienia piersią bywają trudne. Mimo, że jest to proces naturalny mamom zdarzają się błędy. Poznaj te popełniane najczęściej a łatwiej będzie Ci ich uniknąć.
Ja niby mogłam w szpitalu liczyć na personel medyczny i na pomoc jeżeli chodzi o karmienie piersią przyszła do mnie pani doradca laktacyjna ale wiecie jak to jest niby na tą pomoc mogłem liczyć ale jednak ta pani przyjdzie raz czytam maksymalnie dwa razy pokaże jak to prawidłowo zrobić wydaje się że człowiek wie a potem jak wyjdzie to już nie idzie to tak dobrze Trzeba się tego samemu jakoś tak w praktyce nauczyć nawzajem nauczyć siebie razem z maluszkiem zobaczyć jakie on ma upodobania Jaka pozycja bardziej odpowiada dziecku czy też nam
Dla mnie początki były mega trudne. Ciężko było z przystawieniem córka nie potrafiła dobrze złapać piersi.
Mi w zasadzie personel bardzo pomagał,ale mimo wszystko problem był ogromny i córka spadała z masy ciała. Musiałam mimo wszystko podać butelkę i w sumie nie miałam laktatora ze sobą. W szpitalu zawsze są,ale niestety nikt mi tego nie zaproponował ,a sama też na to nie wpadłam. Dostała mm i w końcu zaczęła przybierać
U nas nie obyło się bez nakladek na cycki już do szpitala je wzięłam mam bardzo małe brodawki do tej pory karmię przez nie bo inaczej mały łapie brodawkę ale płacze bo jest mu za mała
Ja należę do tych mam których karnjenie przechodzi bez problemowo,nie ma zastojów,nawału,złej pozycji ogółem.wsYstko idzie gładko.
Ja dopiero w domu na próbach i błędach nauczyłam się karmić
U mnie początki były ciężkie ale dzięki super doradczyniom w szpitalu udało się rozkręcić ☺️ m.in dzięki użyciu laktatora na pobudzenie produkcji mleczka ☺️ i tak nasza przygoda trwa już 17 miesięcy ☺️
Ja też dopiero w domu mogłam zacząć spokojnie karmić i bardzo dużo pomogła mi położna środowiskowa.
Nati i zobacz karmisz na kapturkach i nie ma problemu z pokarmem . Mi lekarka gadała, że tak stracę pokarm ! a ja inaczej nie dałam rady dla mnie kapturki to był ratunek przy córce. Nawet potem z jednej piersi karmiłam bez, a z drugiej dalej chyba do miesiąca. Potem udało się odstawić, ale z tej piersi, z której dłużej piła przez kapturek to miałam nawet tam więcej pokarmu, więc nie wierzę w te ich gadanie
ja akurat nie miałam problemu z rozkręceniem laktacji. Mimo cc to na drugi dzień mleko samo lało mi się z piersi. później te nie szczęsne nawały, dziecko się krztusiło bo to za dużo i za szybko leciało i to też było dla mnie uciążliwe ale na szczęście przeszliśmy to
Metodą prób i błędów można sobie wypracować to co ważne. Jednak to często ciężka droga. U mnie nie było łatwo, poranione sutki, aż krew leciała, karmienie z ogromnym bólem, na szczęście udało się przetrwać i karmić. Pomogły mi osłonki, laktator, maści, smarowanie własnym mlekiem i wietrzenie.
początki laktacji były ciężkie, zaczynając od stresu czy tam w ogóle jest mleko, poprzez bolące poranione sutki, kończąc na laktatorze który też nie jest wyznacznikiem ilości pokarmu, i nic tak nie rozkręci laktacji jak czeste przystawianie dzieciątka, były chwile załamania i poddania się, warto mieć wsparcie osob ktore to przechodzily, ja mialam i juz karmimy sie prawie 3 miesiace :)
Mamałobuziaków oj to mi teraz też krew leciała, jej to było okropne on pił, ja beczałam z bólu. Karmienie piersią to nie jest łatwizna jakby się wydawało. Często to droga przez mękę
Właśnie u mnie problem jak zmniejszyć laktacje. Synek w dzień co godzinę je i niestety piersi głupieją. W nocy są mega twarde
Karmienie piersią nie jest ani łatwe ani kolorowe . Jest natomiast jednym z najlepszych doświadczeń w okresie macierzyństwa .
Miałam kilka kryzysów , pierwszy w szpitalu tuż po narodzinach . Płakałam bo syn nie mógł złapać brodawki , spadł z wagi 400g a położne pomagały tylko aby przystawić bez tłumaczenia . Temat jakoś ogarnelismy gdy przyszedł nawał pokarmu . Ale po powrocie do domu znowu był płacz syna , wiercenie się i rzucanie bo miałam za wklęsłe brodawki . Pomocne okazały się nakładki , cudo naprawdę . Obecnie karmię bez nakładek , udało się nam opanować karmienie i polecam każdej mamie wytrwałości . Chwilę słabości są i będą .
Zazdroszczę dziewczynom co nie wiedzą co to znaczy karmić z płaczem z zaciśniętymi zębami. Doświadczyłam tego i teraz mogę też współczuć i zrozumieć inne mamy.
nie zawsze jest łatwo ale co zrobić
Mamałobuziaków ja mam wrażenie, że mnóstwo kobiet jednak tego doświadczyła. Ja pamiętam jak dziś, że jak dzieci miałam karmić to już mi się płakać chciało bo wiedziałam, że zaraz będzie mega bolało. Ja się skręcałam z bólu, płakałam, ale jakoś siedziałam i karmilam choć było to dla mnie okropne
Dziewczyny ja długo walczyłam, żeby móc karmić piersią i co prawda u mnie były zupełnie inne problemy, może mniejsze ale każda kobieta która jest nastawiona na kp i coś się nie udaje to na pewno to bardzo przeżywa