Nacięcie a pęknięcie krocza

Chciałam się z Wami podzielić moim doświadczeniem w tym temacie, gdyż nie raz w wielu wątkach przewijały się pytania na ten temat i wiele obaw z tym związanych. Za mną dwa porody, dwa totalnie różne choć oba siłami natury. Przy pierwszym porodzie zostałam nacięta, niestety poza skurczem, pierwsze nacięcie nie poszło położnej tak jak powinno, więc potem jeszcze "poprawiła", tłumaczac że to wina mięśni i scięgien krocza, które jej zdaniem były "jakby ze stali". Ból nie do opisania, szwy ciągnęły, przez wiel dni nie mogłam usiąść na pupie, miałam problem z trzymaniem moczu, z wypróżnianiem a nawet z chodzeniem czy  dłuższym staniem. Ze skutkami nacięcia borykałam się w sumie przez dwa lata. Zaden lekarz nie potrafił stwierdzić dlaczego blizna boli i ciągnie, czemu nadal po tak długim czasie czuje w tych miejscach dyskomfort. 

Przy drugim porodzie, ledwie dwa tyg. temu opowiedziałam po krótce położnej o mojej traumie związanej z nacięciem i poprosiłam ją o zrobienie wszystkiego co w jej mocy by tego krocza po raz drugi nie nacinać, chyba że pojawi się zagrożenie dla dziecka, poród będzie trwał zbyt długo etc. to tylko w takiej sytuacji wyrażam na to zgodę. Położna okazała się naprawdę cudowną osobą, aczkolwiek wymagającą :) mocno mnie dopingowała i robiła co mogła by krocze ucierpiało jak najmniej choć sama przyznała że faktycznie coś jest na rzeczy z tymi "stalowymi mięśniami" a przy okazji wyjaśniła skad tyle czasu doskwierało mi nacięte krocze - było źle zszyte, zbyt ciasno, porobiły się duże zrosty - jak się okazuje bliznę trzeba masować, koniecznie i bezwzględnie. O tym niestety nie powiedziano mi ani w szpitalu ani na kontroli po 6 tyg. ani na żadnej innej wizycie. Więc tu rada dla tych które poród mają przed sobą - po wygojeniu krocza, bliznę trzeba masowac codziennie, będzie bardziej elastyczna i przy kolejnym porodzie nie będzie z nią problemów. Dodatkowo nacięcie uszkadza głębokie tkanki, u mnie akurat uszkodzeniu uległy ścięgne, co z kolei skutkowało obniżeniem dna macicy a co za tym idzie - wieloma dolegliwościami bólowymi w drugiej ciąży. 

Przy drugim porodzie obyło się bez nacięcia, ale krocze popękało (i to w zasadzie w miejscu starej blizny, gdyż miała sporo zrostów i była totalnie nieelastyczna), więc wymagało szycia. Jednakże moim zdaniem było to o niebo lepsze niż nacięcie. Po pierwsze pęknięcia były tylko powierzchowne, nacięcie dotyczy głębszych tkanek, więc jest większą ingerencją bardziej uszkadzającą krocze. Po drugie, samego "pękania" kompletnie nie czułam podczas porodu. Po trzecie, zaraz po zakończonym kontakcie skóra do skóry, samodzielnie wstałam, poszlam pod prysznic, a zaraz potem usiadlam - dokładnie usiadłam, bez żadnych przeciwbólowych, i wypiłam herbatę :) 

Aktualnie niecałe 2 tyg po porodzie, nie czuje bólu w miejscu szycia, mimo że szwy jeszcze się nie rozpuściły, rany ładnie się goją, funkcjonuje zupełnie normalnie od ponad tygodnia. Chodze na spacery, sprzątam etc. Przy pęknięciu nie ucierpiały ani ścięgna ani głębsze tkanki, stad proces dochodzenia do formy jest dużo krótszy i mniej bolesny niż przy nacięciu. 

Więc jak dla mnie - pęknięcie krocza jest dużo mniejszym złem, pod warunkiem że trafimy na dobrą położną która będzie kontrolować napięcie i nie dopuści do zbyt rozległych pęknięć. Więc nie dajmy sobie wmówić że nacinanie jest konieczne bo nie jest, owszem przyspiesza poród (choć moj trwał dwie godziny i bez nacięcia) ale niestety jest to ingerencja która po porodzie kosztuje nas sporo bólu i dyskomfortu. Jest to też wygodniejsze dla personelu, bo nie musza się wysilać by nam to krocze ochronić, ale warto powalczyć o swoje, bo ja na własnym przykładzie wiem, że różnica jest ogromna. Gdybyście miały jakies pytania, chętnie odpowiem. Chętnie też poczytam o waszych doświadczeniach związanych z porodem sn i nacięciami czy też pęknięciami jeśli takowe wam się przydarzyły. 

U mnie na szczescie obeszlo sie bez nacinania i pękania. Ale jak czytsm twoją historie i przypominam sobie historie innych kobiet ktore opowiadaja ze nie mogą chodzic i siedziec to bardzo wspolczuje 

Klaudiamam - cieszę się że Cię to ominęło :) to pokazuje, że da się w ten sposób urodzić i że rutynowe nacinanie nie ma uzasadnienia. Sama leżałam na sali z dwiema dziewczynami które urodziły bez żadnych uszkodzeń krocza i przypadków takich w tym szpitalu było chyba tyle samo co i pęknięć i nacięć razem wziętych. Więc to akurat pozytywny fakt

Moje nacięcie to trauma do dziś. No,ale już pisałam wcześniej o tym. Natomiast no też się zgodziłam w ostateczności,ale córka szła z rączką przy buzi i jakoś bokiem miała główkę. 1.20h nie mogłam jej wypchać ,więc nacięcie już było konieczne bo trwało to zbyt długo. Mi Ewe też nikt nie mówił i masowaniu. Pierwszy raz to słyszę. Bolało okropnie, usiąść nie mogłam na pupie do tego po tym jak rozeszły się szwy to źle się to wszystko zroslo.

Ewe żeby dobrze naciela za pierwszym razem i żebyś miała dobrze zszyte to może nie było by takiego problemu i inne byś miała porównanie. Tego nie wiadomo właśnie.

Mam nadzieję że mnie to ominie i wszystko będzie dobrze 

Aneczka, możliwe że tak by było, ale jednak dało się jakoś poprawić sytuacje przez chociazby masowanie tej blizny, o czym nikt nie wspomnial, albo skierowanie do fizjoterapeuty uroginekologicznego - o którego istnieniu wtedy też nie miałam pojecia. Przez uszkodzenie ścięgien i brak rehabilitacji tej blizny obniżyła mi się przednia ściana macicy, co też skutkowało i wcześniejsym drugim porodem i faktem ze był on trudny i bolesny, choć dzięki super położnej - szybki i szczęśliwe zakończony. Dopiero własnie od niej dowiedziałam się tych wszystkich rzeczy - a przez 6 lat co pół roku odwiedzałam ginekologa i to nie jednego, bo co jakis czas zmieniałam i nikt się słowem nie zająknął o zrostach, obniżeniu dna macicy czy złym zszyciu krocza... Takze nawet lekarzom trudno zaufać

Ja tego nacięcia krocza boję się niesamowicie.  ZZwłaszcza jak a takie położne które muszą dwa razy to zrobić bo coś tam się źle natnie.  NNo ludzie... przecież kobieta to nie ciasto tylko takie rzeczy na żywca bolą. 

Ewe pierwszy poród miałam nacięcie ale na skurczu, więc go nie czułam ale problem z siadaniem i ciągnięcie rzeczywiście też mi długo doskwierało, z tym, że to był etap coś ok 3 miesięcy.

Obecnie jestem też po drugim porodzie, bez nacięcia ale też z pęknięciem i jakimiś powierzchownymi otarciami. Nie wiem kiedy i jak pękły. Póki co z siadaniem mam problemy i trochę też z ostrożności ale zobaczymy co będzie dalej. Jakby po 2 tyg tak jak piszesz wszystko było to dla mnie idealna wiadomość 

Madzia - polecam dużo chodzić, to najlepsza rehabilitacja na tym etapie dla krocza, mimo bólu bedzie się szybciej goic. Do tego pianka ginexid do mycia i po każdym podmycia octenisept - to tez przyspiesza gojenie i wtedy rana tAK nie ciągnie. Mam nadzieje ze szybko mina Ci dolegliwości bólowe i problemy z siadaniem, powodzenia! ;) 

I dużo wietrzyc i osuszac.  OOby się szybko wygoilo. 

No najgorsze jest to krocze,ale czasem się nie da uniknąć 

Lauraq przy tych skurczach jak natną to może i mniej boli bo już czujesz też inny ból

A gdzie miałyście naciete lub pęknięte. 

Moja koleżanka teraz rodziła i mówiła że miała wewnątrz i na zewnątrz 

Anulka no ja też tak miałam bo szew mi puścił na zewnątrz i w środku

ewe123 zgadzam siez Toba w 100% ale czasem poprostu trzeba niestety  -> moja kolezanka tak pekla po odbyt ze grozilo jej nietrzymanie kalu - rehabilitowala sie dwa lata + miala zabieg. Mi udalo sie uniknac  nacieca (mysle ze to zasluga dobrej poloznej) i uwazam ze jak nie ma potrzeby to nie powinni nacinac (a w mojej rodzinnej miejscowasci to sie nikt nie pyta tylko od razu nacinaja i wiem ze takich miejsc jest jeszcze w polsce wiele)

Niestety jeszcze jest wiele miejsc gdzie rutynowo nacinają. Najważniejsze to trafić na dobrą położną, co na prawdę zrobi wszystko aby tego uniknąć. Ja w planie zaznaczyłam, że nacięcie tak, ale w przypadku konieczności. Tylko, wiadomo, że nie ja to bym ustalała, więc jakby chciała to by i tak nacięła i powiedziała, że tak trzeba.

Kosiaszka wspolczuje kolezance w tskim razie :(

Oby się udało bez. 

Kosiaszka87 no coś ty ! Biedna Twoja koleżanka. Mnie się pytała czy jak będzie taka koniecznośc czy mogą naciąć,ale oczywiście zaznaczyła,że będą starać się je chronić

To lepiej żeby naciąć czy żeby pękło?